Tomek Wawrzyczek: Minox - aparat, który wykradł niejedną tajemnicę cz. II
Był ulubionym gadżetem szpiegów z lat II Wojny Światowej, Jamesa Bonda, Marilyn Monroe, Księcia Edynburga, Andyego Warhola, agentów CIA i KGB, Inspektora Clouseau, Jackie O. i... można wyliczać bez końca. Aparat, który można ukryć w zamkniętej dłoni, przykład zaawansowanej technologii fotograficznej, ikona wzornictwa XX wieku, dziecko niemieckiego projektanta i inżyniera Waltera Zappa - Minox. Rzecz kultowa.
Dziś, w dobie wszechobecnej mikroelektroniki i mikrooptyki podłączonej do globalnej sieci, wystarczy aparat wbudowany w telefon komórkowy, żeby skopiować i wysłać w świat dowolną informację, nawet tajną. Ale w czasach, kiedy powstawał i rozpoczynał swoją karierę Minox, nikomu nie śniło się o telefonach komórkowych, o telefonach komórkowych z wbudowanym mikrusim aparatem fotograficznym tym bardziej.
Minox swój sukces zawdzięcza głównie obiektywowi, który pozwalał na robienie zdjęć makro dokumentom o maksymalnym rozmiarze 216 x 279 mm, oraz swoim niewielkim wymiarom umożliwiającym nie tylko dyskretne ukrycie aparatu, ale i równie dyskretne fotografowanie z ukrycia. Cechy idealne do zastosowań - powiedzmy - specjalnych. Dlatego kiedy z linii produkcyjnej zakładów VEF (Valsts Elektrotehniskā Fabrika) w Rydze zeszły pierwsze egzemplarze Minoxa, aparat od razu wpadł w oko służb specjalnych Niemiec, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Znany jest przynajmniej jeden publicznie dostępny dokument potwierdzający zakup partii tych aparatów w 1942 roku przez poprzednika CIA - Biuro Służb Strategicznych Stanów Zjednoczonych, w skrócie OSS. Nietrudno się domyślać, że pozostałe tego typu dokumenty są... publicznie niedostępne.
W czasie II Wojny Światowej pierwszych modeli aparatów Waltera Zappa używali zarówno agenci alianccy jak i agenci Państw Osi oraz ich sojuszników. Późniejsze wersje były w powszechnym użyciu służb specjalnych jeszcze w latach 80-tych. Jeden z bardziej znanych sowieckich szpiegów, John A. Walker Jr., używał Minoxa model C to wykradzenia treści tajnych dokumentów i szyfrów Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych - była to chyba najbardziej kompromitująca wpadka amerykańskich służb kontrwywiadowczych w historii tzw. zimnej wojny. Później klasyczne Minoxy na film 8x11 zostały stopniowo zastępowane przez urządzenia cyfrowe - wygodniejsze, skuteczniejsze i pozwalające choćby na szybsze przekazanie zarejestrowanych treści do odbiorcy drogą elektroniczną.
Związki Minoxów ze służbami specjalnymi zostały wykorzystane w “szpiegowskich” reklamach aparatu w latach 80-tych ubiegłego wieku. Nie pozostał na nie obojętny Hollywood, który obsadził te mini aparaty w roli jednego z najważniejszych gadżetów wszelkiej maści agentów, szpiegów i tajnych detektywów.
W jednym z filmów o słynnym Jamesie Bondzie, “W służbie Jej Królewskiej Mości” z 1969 roku, wcielający się w rolę super agenta George Lazenby używa Minoxa model A/IIIs do fotografowania jednej z agentek Blofelda, przeciwnika Bonda. Fotografuje ją trzymając Minoxa do góry nogami - właściwie nie ma to znaczenia dla zdjęcia, ale Bond robi je nie naciskając spust migawki tylko przesuwając obudową, co służy nie do fotografowania, ale do naciągnięcia migawki i przewinięcia negatywu o kolejną klatkę. Ot, taka mała wpadka filmowców przy pracy. Bond w wizjerze Minoxa widzi zielony obraz. Właściwie Minoxy były wyposażone w zielony filtr - umieszczony był z przodu obiektywu i nie był widoczny przez wizjer, jako że wizjer i obiektyw w Minoxach były rozdzielne. Pewnie twórcy tego “Bonda” doszli do wniosku, że zielony obraz widziany przez Bonda w wizjerze Minoxa będzie przypominał obraz z noktowizora (w który Minox też nie był wyposażony) przez co zyska na “szpiegowskości”. Cóż - Hollywood tak ma, że produkowana przez niego rzeczywistość ma się nijak do tej normalnej, naszej rzeczywistości.
Pierwszy model Minoxa był wyposażony w 15 mm obiektyw o przesłonie f/3.5 mm - Minostigmat - oparty na konstrukcji trypletu Cooke’a. Pozwalał na robienie ostrych zdjęć już z odległości 20 cm. Zapewniał maksymalną strefę ostrości od metra do nieskończoności. Był wyposażony w kurtynową, metalową migawkę. Wymiary aparatu wynosiły 80 mm x 27 mm x 16 mm, a jego waga 130 g. W pierwszych modelach wykorzystano negatyw szerokości 9,2 mm, na którym można było utrwalić do 50 klatek o wymiarach 8x11. W późniejszych modelach stosowano negatywy 15, 30 i 36 klatkowe.
W aparatach od modelu Minox II do wczesnych wersji Minox B zastosowano czteroelementowy obiektyw Complan o dużej krzywiźnie powierzchni soczewek, skutkiem czego negatyw na wysokości obiektywu był utrzymywany w łukowo wygiętej prowadnicy by zagwarantować idealną ostrość na całej powierzchni klatki. Podobną prowadnicę używano w powiększalniku stosowanym do naświetlania odbitek. Późniejsze obiektywy wyeliminowały konieczność stosowania łukowych prowadnic negatywów i zastąpione zostały przez płaskie prowadnice - pierwszy taki obiektyw zastosowano w modelu Minox B. Był to model, w którym zastosowano pierwszy raz elektromagnetyczną migawkę, która zastąpiła stosowana wcześniej migawkę mechaniczną. Mechaniczna migawka pozwalała na uzyskiwanie czasów naświetlania od 1/2 do 1/1000 sekundy, migawki elektromagnetyczne pozwalały na uzyskanie czasów naświetlania od 1/15 do 1/1000 sekundy we wcześniejszych modelach z tą migawką lub od 1/30 do 1/2000 sekundy w modelach produkowanych później. Modele z elektromagnetyczną migawką posiadały światłomierz i umożliwiały wykonywanie zdjęć w trybie z automatycznym doborem czasu naświetlania. Minoxy wyposażone były w zielony i pomarańczowy filtr, który nasuwało się na obiektyw przy pomocy umieszczonego nad wizjerem suwaka.
Naciąg migawki z jednoczesnym przesunięciem negatywu o kolejną klatkę odbywał się przez zamknięcie i otwarcie teleskopowo przesuwanej obudowy. Niedogodnością pierwszych modeli Minoxa było to, że bez względu na to, czy wykonało się zdjęcie czy nie, naciągnięcie migawki jednocześnie przesuwało negatyw - jeśli nie zrobiło się zdjęcia, traciło się klatkę. W późniejszych modelach tą niedogodność zlikwidowano. Otwarcie aparatu powodowało też, że negatyw był dociskany przez łukowatą lub płaską prowadnice, co usztywniało cienką kliszę i pozwalało na uzyskanie dobrej jakości zdjęcia. Zamknięcie aparatu powodowało, że prowadnica odsuwała się od negatywu umożliwiając swobodne przemieszczanie się negatywu przy naciąganiu kolejnej klatki.
Słynne Minoxy na negatywy 8x11 zastąpione zostały nie tak dawno przez modele cyfrowe, tak zwane “Digital Spy Camera” DSC. Pierwszy z nich został zaprezentowany w 2008 roku na targach Photokina. Był to aparat wyposażony w 3 megapikselową matrycę pozwalającą na uzyskanie 5 megapikselowych interpolowanych zdjęć. Współczesne modele Minox DSC to aparaty o wymiarach 86 mm x 29 mm x 20 mm, wyposażone w 5.1 megapikselową matrycę i optykę pozwalającą na robienie zdjęć z minimalnej odległości 50 cm. W obudowę wbudowany mają półtora calowy ekran. Zdjęcia zapisywane są na karcie micro SD o pojemności maksymalnie 16 GB.
W 1974 roku Minox wypuścił na rynek swój pierwszy komercyjny aparat małoobrazkowy. Była to bardzo kompaktowa konstrukcja o wymiarach 100 mm x 61 mm x 31 mm zaprojektowana przez profesora Fischera z Uniwersytetu Wiedeńskiego. Ten i późniejsze modele Minoxów 35 mm wyposażone były w obiektyw 35 mm f/2.8 oparty na konstrukcji obiektywów Tessar, gwarantujący nadzwyczaj dobrą ostrość i niski poziom zniekształcenia obrazu. Do dziś te Minoxy są najmniejszymi na świecie aparatami 35 mm. Wzorowane były na aparacie Rollei 35, który do czasu wypuszczenia pierwszego małoobrazkowego Minoxa przez 8 lat szczyciły się tytułem najmniejszego aparatu małoobrazkowego. Modele Minoxa były tylko nieznacznie mniejsze od Rollei 35, ale były zdecydowanie lżejsze. Do 2004 roku Minox wprowadził na rynek łącznie kilkadziesiąt różnych modeli małoobrazkowych i bogaty zestaw przeznaczonych dla nich akcesoriów.
Minox wyprodukował też jeden model aparatu na negatyw formatu 110 mm - Minox 110S. Wyposażony był w obiektyw Tessar 25mm f/2.8 produkcji zakładów Carl Zeiss i we wbudowaną lampę błyskową.
Aparaty Minoxa znajdowały często bardzo nietypowe zastosowania. Model Minox B na przykład, wyposażony w zdalny wyzwalacz migawki, chroniony specjalną obudową, został wykorzystany do inspekcji i opracowania dokumentacji fotograficznej zbudowanego przez armię amerykańską eksperymentalnego reaktora atomowego SL-1 po tym, jak w 1961 roku doszło w nim do wybuchu instalacji pary wodnej. Materiał wykonany z użyciem Minoxa posłużył później komisji śledczej, która badała przyczyny tego incydentu.
Minox to firma, która jak żadna chyba inna, wyspecjalizowała się w poszukiwaniu dla swojej działalności nisz rynkowych, które inne firmy omijają lub po prostu ich nie dostrzegają. A są to nisze profitowe, co Minox wykorzystuje z istną perfekcją. Jakiś czas temu firma odkryła kolejną taką niszę - uruchomiła produkcję miniaturowych, w pełni funkcjonalnych, precyzyjnie wykonanych najwyższej jakości replik kultowych aparatów fotograficznych: Leica, Rolleiflex, Zeiss Contax i Hasselblad.
Poza aparatami fotograficznymi w ofercie Minoxa znajduje się też spory wybór precyzyjnego sprzętu optycznego: lornetek, mini teleskopów i noktowizorów oraz urządzeń do systemów monitoringu. Jednak to mini aparaty fotograficzne przyniosły firmie sławę i dzisiejszą ogromną rozpoznawalność, a ich jakość zapewniły jej wdzięczność i szacunek klientów, których lista jest bardzo długa. W samym tylko dziale “zamówienia specjalne” widnieje kilkaset odbiorców, którzy z racji specyfiki swojej działalności, tajnej-przez-poufnej, pozostają... tajni-przez-poufni. Przez dziesięciolecia Minox zaopatrywał ich w swój sprzęt fotograficzny, zarówno ten produkowany seryjnie, jak i taki, który mogłyby powstawać w dziale konstrukcyjnym kierowanym przez niejakiego Q, który wyposażał agenta 007 w niezliczonej maści gadżety. Domyślacie się, że tymi ostatnimi rozwiązaniami firma nie chwali się na swoich stronach internetowych. Przynajmniej nie na tych oficjalnych.
Rzeczy wielkie, kultowe, ponadczasowe mają swoich wielkich twórców. Świat nie ujrzałby aparatów Minox gdyby pomysł na te miniaturowe cudeńka techniki fotograficznej nie zrodził się w głowie obdarzonego talentem, inwencją twórczą, wizjonerstwem i determinacją człowieka, który ukończył raptem 8 klas szkoły powszechnej, a który przeszedł do historii jako jeden z najkreatywniejszych konstruktorów sprzętu fotograficznego, Waltera Zappa.
Tomasz Wawrzyczek - rocznik 1969, z wykształcenia informatyk, z zawodu projektant GUI, z zamiłowania fotograf, dumny ojciec, szczęśliwy mąż, miłośnik bardzo, bardzo starych aparatów fotograficznych.