Perły z lamusa: Tomb Raider
Jest to drugi wpis z cyklu poświęconego najnowszej gry z serii Tomb Rider, który organizujemy wspólnie z firmą Cenega. W poprzednim odcinku pisaliśmy o specjalnej aplikacji na Facebooku i o nagrodach przewidzianych dla graczy.
Lara Croft to ikona gier komputerowych i mogłoby się wydawać, że jest z nami od zawsze. Bohaterka serii Tomb Raider jest jednak o wiele młodsza od Mario czy Dizzy'ego, zadebiutowała dopiero pod koniec roku 1996.
Mniej więcej od tamtego okresu pojęcia "seksowna pani archeolog" i Lara Croft funkcjonują wymiennie. Dziwię się jeszcze, że nie zaczęli tego uwzględniać w jakimś słowniku synonimów. Nie wierzycie? Poszukajcie sobie tekstów o Tomb Raiderze w sieci. Dziennikarze piszący o grach komputerowych nawet nie zauważają już, kiedy używają tego określenia.
I nie jest tak, że mogłoby się ono wydawać niezasłużone. Wbrew pozorom już w 1996 roku Lara Croft spełniała wszelkie przesłanki, by uchodzić za prawdziwą seksbombę świata wirtualnej rozrywki, a przecież jeszcze nawet nie kojarzyła się z Angeliną Jolie. Wszystko za sprawą odpowiednio i chyba trochę do przesady osadzonych brył przylegających do jej klatki piersiowej. Lara była więc nie tylko jedną z pierwszych tak istotnych kobiet w świecie gier komputerowych, ale też z pewnością przyciągała oczy entuzjastów kobiecego piękna. Tak, zdaję sobie sprawę jak niedorzecznie i niepokojąco brzmią te słowa, gdy czyta się je po 16 latach.
Pierwszy Tomb Raider powstawał przy udziale niezłych perypetii. Pomysł na grę zrodził się już w 1993 roku, ale różne wypadki losowe stopniowo odsuwały czas premiery. Ostatecznie znane z Rick Dangerous brytyjskie studio Core Design uporało się z nią w osiemnaście miesięcy, jakie na produkcję wyznaczyła firma Eidos. Sama Lara na początku była jegomościem do złudzenia przypominającego Indianę Jonesa i w sumie obawy przed odpowiedzialnością prawną sprawiły, że twórcy spróbowali iść w innym kierunku. Pomysł na panią archeolog z początku budził wątpliwości Eidosu, na szczęście jakoś udało się go przeforsować. Eksperymentowano jeszcze z formą, rozważano z komunistyczną wojowniczką rodem z bananowych republik, ostatecznie stanęło jednak na angielskiej arystokratce. To wszystko jednak historie na inną okazję.
Pierwszy Tomb Raider wprowadził kilka elementów, które następnie były powielane w jego kontynuacjach i całkiem niezłych filmach z Angeliną Jolie. Akcja nie rozgrywała się w jednym miejscu, główna bohaterka dosłownie skakała między państwami i kontynentami. Co ciekawe, zawsze były to miejsca na swój sposób tajemnicze i w pewien sposób zahaczające o starożytne cywilizacje. Pomiędzy nimi istniała pewna więź, najczęściej w postaci tajemniczego artefaktu. Tak właśnie było między innymi w pierwszym Tomb Raiderze, który z Peru szybko przenosił nas na tereny Grecji i Egiptu, by wreszcie zakończyć przygodę na... Atlantydzie! Całe to zamieszanie spowodował tajemniczy talizman o nazwie Scion, do odszukania którego została wynajęta nasza protagonistka. A ze swoim późniejszym zleceniodawcą miała więcej problemów, niż przyjemności, ale to chyba uniwersalny problem każdej branży.
Tomb Raider od początku był przygodową grą akcji i nie brakowało strzelanin - najczęściej ze zwierzętami, ale na swojej drodze spotykaliśmy też rozmaitych zbirów czy nawet nadprzyrodzone moce. Liczne były też elementy platformowe i to z gatunku takich "dla najbardziej wytrwałych". Myślę, że to główny powód, dla którego nigdy nie pokochałem przygód Lary Croft - wytrawni gracze skakali z liany na zapadnię, z zapadni nad kolcami przelatując jeszcze w kierunku wąskiej półki skalnej. Takie melepety jak ja przeważnie jednak kończyły zabawę podirytowane poziomem trudności.
To, co odróżniało Tomb Raidera od innych gier akcji dostępnych na rynku, to liczne zagadki logiczne. Podobno właśnie ten aspekt ostatecznie przekonał Eidos do kobiety w roli głównej bohaterki - miała ona sobie zdecydowanie lepiej radzić z główkowaniem od kolejnego mięśniaka. Przemierzanie świata Tomb Raidera nie było łatwe, ciągle mierzyliśmy się z pułapkami zostawionymi przez starożytnych, nie brakowało układanek, zapadni, podważania czy odskakiwania w przeróżnych kierunkach. Gra łączyła w sobie kilka bardzo różnych gatunków i to naprawdę niesamowite, że okazała się takim hitem.
Hitem była ogromnym, ponieważ sprzedano aż 8 milionów egzemplarzy, do samej produkcji ukazały się zresztą jeszcze dwa dodatki i modyfikacja, która przez długi czas figurowała jako najchętniej ściągany mod do gry komputerowej (a przypomnę, że w 1996 roku internet był swego rodzaju egzotyką). Co zmieniał w grze? Cóż, podpowiem tylko, że fakt, że główną bohaterką była dobrze wyposażona archeolożka niewątpliwie wpłynął na jego popularność w decydującym stopniu.
Również oceny w branżowej prasie i opinie graczy były bardzo ciepłe. Doceniano zarówno warstwę technologiczną - dobrą grafikę, szeroki wachlarz ruchów, znakomitą animację głównej bohaterki, niespotykaną dotąd integrację z otoczeniem (chwytanie krawędzi, przesuwanie elementów wystroju) - jak i grywalność, fabułę i pomysł na grę. Nic dziwnego, że wkrótce potem rozpoczęto prace nad kontynuacją, a przed samą serią czekało jeszcze kilkanaście lat mniejszych i większych sukcesów.
Wpis ma charakter komercyjny, obrazki pochodzą z serwisu mobygames.com