REKLAMA

Steam dla Linuksa - czy to wypali?

Październik może być bardzo ciekawym miesiącem dla użytkowników systemu spod znaku Pingwinka. Dlaczego? Bowiem już niedługo ruszają zamknięte beta-testy oficjalnego klienta Steam, który może mieć realny wpływ na przyspieszenie rozwoju Linuxa. Na razie całość wygląda bardzo skromnie. Samo Valve ogranicza się zaledwie do tysiąca testerów, którzy będą mieli realny wpływ na to, jak może wyglądać Steam w przyszłości. Z tej okazji dostaną możliwość zagrania w zaledwie jedną grę, którą jest produkcja Valve, a mianowicie Left 4 Dead 2. Oficjalną dystrybucją, na której będzie można uruchomić Steam, będzie Ubuntu 12.04 (ale z pewnością zostanie to rozszerzone do wszystkich popularniejszych) lub jego nowsze wersje, a już teraz wiemy, że w testach zabraknie trybu Big Picture, który jest dostępny dla dużych ekranów TV. Nie zobaczymy również reszty gier Valve, które być może zostaną dodane nieco później.

Steam dla Linuksa - czy to wypali?
REKLAMA

Pytanie - czy Valve może odmienić rynek i zwiększyć popularność Linuksa? Na chwilę obecną ciężko to stwierdzić jednoznacznie, ale już teraz możemy pokusić się o małe przypuszczenia.

REKLAMA

Na początku warto zaznaczyć, że ruch Valve jest nieco... zaskakujący. Sam Steam istnieje już blisko 10 lat i jak dotąd nic nie wskazywało na to, aby odpowiednik z Windowsa miał pojawić się na Linuksie. Owszem, takie pytanie powracało dość często, m.in. podczas premiery tej platformy na Maca, jednak samo Valve do tej pory stanowczo milczało, jeśli chodzi o przeniesie swego “złotego dziecka” na nowy system. Aż do teraz. Co skłoniło giganta do takiej decyzji? Odpowiedzi należy szukać w najnowszej premierze systemu Microsoft. Sam szef Valve, Gabe Newell jednoznacznie stwierdził, że Windows 8 to katastrofa, a sam MS może sporo stracić poprzez certyfikację, którą będzie musiało przejść każde oprogramowanie mające pojawić się w Windows Store. Zresztą nie on jeden - znany wszystkim Markuss Persson, twórca Minecrafta występujący pod pseudonimem Notch, jest bardzo podobnego zdania. W związku z tym Valve zaczęło szukać kolejnej drogi rozwoju i tym razem trafiło na Linuxa.

Czy pomysł ten wypali?

Zacznijmy od tego, że Valve nie ma nic do stracenia, a tylko i wyłącznie może zyskać. Na chwilę obecną firma dominuje na rynku gier na Windowsa, prężnie poczynając sobie i nie zważając na konkurencję. Ba, nawet Origin nie zachwiał pozycji giganta, w związku z tym dalszy rozwój Steam był absolutnie do przewidzenia. Pytaniem było tylko, kiedy Valve się na to zdecyduje?

Czego możemy oczekiwać po Steamie na Linuxa? Na pewno nie tego, że będzie petardą, która odmieni oblicze świata gier. Mimo hucznych zapowiedzi Newella, który chciałby przenieść wszystkie 2500 gier z Windowsa na Linuksa, wiemy że ten plan prawdopodobnie nigdy nie dojdzie do skutku. Już wersja na Maca pokazała, jak ciężki i długotrwały jest to proces, a raczej w przypadku Pingwinka nie możemy oczekiwać tutaj czegoś nowego. W związku z tym jak mogą się potoczyć koleje losu? Odpowiedzi może być kilka:

1) Steam dla Linuxa to totalny
niewypał. Niska popularność systemu przyczyni się do tego, że studia nie będą widziały interesu w tym, aby przenosić swoje gry na ten system, a tym bardziej specjalnie pisać pod niego nowych gier. W najlepszym wypadku Valve przeniesie tylko swoje produkcje, aby dorobić trochę grosza i to tyle.

2) Powoli, lecz stopniowo będą pojawiać się gry na Linuksa, jednak będą to głównie produkcje napisane specjalnie pod ten i tylko pod ten system. Przeważnie będą to gry niezależne, wydawane przez małe studia, rzadko, od czasu do czasu na platformie pojawi się jakaś lepsza gra z Windowsa.

3) Rozwój klienta będzie przebiegał szybciej, niż to miało miejsce przy premierze Steam na Maca, a to
dzięki agresywnej postawie Valve, które będzie chciało pokazać, że MS się myli. Studia zauważą, że Steam rozwija się naprawdę szybko i zaczną powstawać nowe gry, lecz bez szału. Całość stopniowo, w ciągu kilku lat będzie nabierać realnych kształtów.

4) Popularność Linuksa zwiększy się do tego stopnia, że okaże się on kurą znoszącą złote jaja. Dzięki Valve i inne firmy pomyślą o przeniesieniu się na ten system. W najbliższym czasie pojawi się nowa wersja “Origin for Linux”, tworzenie gier będzie miało sens, gracze będą stopniowo migrować na Pingwinka - ogólnie cud, miód, malina.

Osobiście, starając się patrzeć na to jak najbardziej obiektywnie obstawiam coś między wersją 2 i 3. Sam start Steama na nowym systemie będzie pewnie ciężki, ale z czasem spodziewam się czegoś na miarę Maca, chociaż przy dobrej polityce Valve, jak i pewnemu doświadczeniu firmy i pomocy producentów (w szczególności producentów grafiki NVIDIA i ATI), może być sporo lepiej.

REKLAMA

Do tej pory Linux cierpiał ze względu na popularność Windowsa. Długo można dyskutować o tym, który z tych systemów jest lepszy, jednak nie ma wątpliwości co do tego, który z nich jest tym popularniejszym. Wejście na rynek takiego potentata jak Valve, ma szansę zwiększyć ilość użytkowników Linuksa. Jak na razie wszystkie dystrybucje najbardziej cierpią z dwóch powodów - z braku specjalistycznego oprogramowania, które jest pisane specjalnie pod Windowsa, a także z braku jakichkolwiek znaczących się gier, dostępnych na system Microsoftu. Valve ma szanse to zmienić, bo jeśli sam pomysł wypali, to Linux nie będzie już tylko systemem dla geeków, ale także platformą do gier. Jeśli tworzenie gier pod ten system zacznie być opłacalne, to także inne firmy zaczną patrzeć na Linuksa nieco
bardziej przychylnym okiem.

Linux + gry = więcej użytkowników? Kto wie? Pożyjemy, zobaczymy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA