ATAK NA BANK BANGLADESZU
Do tego ataku hakerzy mieli się przygotowywać latami. Przedsięwzięcie było zresztą niebagatelne i jak z sensacyjnego filmu: ukraść niemal miliard dolarów. W styczniu 2015 roku rozpoczęła się kampania fishingowa, kilku pracowników banku dostało niewinnie wyglądający e-mail kierujący do CV i listu motywacyjnego entuzjastycznego kandydata. Przynajmniej jeden z pracowników banku połknął przynętę. Dzięki temu Lazarus wszedł do systemu, skąd powoli i metodycznie torował sobie drogę od urządzenia do urządzenia, aż dotarł tak głęboko, że atakujący mogli przeprowadzić swój śmiały plan.
W czwartek rano Federalny Bank Rezerw w Nowym Jorku dostał nietypowe zlecenie od banku w Bangladeszu – w 35 przelewach miał przelać z konta 951 mln dol., czyli niemal całkowicie je wyczyścić. Amerykański bank wysłał informacje o rozpoczęciu transakcji do zleceniodawcy i zaczął przelewać pieniądze na wskazane konto. W Bangladeszu było wtedy już po godz. 20, więc pracownicy banku rozeszli się do domów. Do pracy mieli wrócić dopiero w niedzielę, po weekendzie, który trwa u nich od piątku do soboty. Gdy do Daki docierają informacje o przelewie, to w banku w Nowym Jorku jest weekend. Pieniądze mają być przelane na konto na Filipinach, z tamtym bankiem nie można jednak skontaktować się w poniedziałek, bo 8 lutego jest pierwszym dniem nowego roku księżycowego i w Manili trwa świętowanie.
Bank w Bangladeszu uratował łut szczęścia. Oddział w Manili, do którego miały trafić zrabowane pieniądze, znajdował się na ulicy Jowisza – Jupiter Street. Jupiter to także nazwa objętego sankcjami irańskiego transportowca, dlatego nazwa ulicy sprawiła, że transakcja została w Nowym Jorku z automatu przerwana. Zanim to jednak nastąpiło, z banku wypłynęło już 101 mln dol. 20 mln zostało zwrócone, bo hakerzy zrobili literówkę w danych przelewu i jeden z pracowników banku szybko cofnął przelew. Kolejne 16 mln dol. udało się odzyskać od jednej z osób, która pomagała w praniu pieniędzy w kasynie. Reszta – zniknęła i prawdopodobnie dostała się w ręce koreańskiego reżimu.