Ckliwa opowieść budzi litość polskich internautów. I tracą karty
Niesprawiedliwe traktowanie przez przełożonych ma być powodem, przez który była pracowniczka dzieli się sekretną wiedzą i dostępem do atrakcyjnych zniżek.

"Przepracowałam w Decathlonie ponad dziesięć lat, a w zeszłym tygodniu mnie zwolniono" – tak zaczyna się ckliwa historia, która wyświetliła mi się na Facebooku. Powód wyrzucenia na zieloną trawkę mógł u niektórych podnieść ciśnienie. Kobieta nie mogła przyjść do pracy, bo zachorowało jej dziecko. Mimo długiego stażu pracy i powodów osobistych nikt nie współczuł matce, więc teraz ta nie ma nic do stracenia. Dzieli się wiedzą znaną tylko pracownikom, a o której kierownictwo zabraniało mówić.
Okazuje się, że pracownicy mogą otrzymywać plecaki znanej firmy "prawie za darmo". Trzeba tylko wypełnić ankietę, a w ramach podziękowania wysyłają prezent.

Sprytne oszustwo
Owszem, cała sytuacja wydaje się dość naciągana, ale można sobie wyobrazić scenariusz, w którym ktoś uznaje przedstawioną wersję zdarzeń za prawdopodobną. Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że pracownikom przysługują różne benefity. W tym przypadku kobieta ma powód, aby ujawnić sekret. W końcu została niesprawiedliwie potraktowana po 10 latach pracy. Zemsta smakuje najlepiej na słodko, a tu można pomóc odegrać się na rzekomym złym pracodawcy. A że plecak dostanie się niemal w gratisie? To tylko dodatek.
Problem w tym, że cała historia jest zmyślona. W ubiegłym roku spotkałem się z podobną opowieścią. Tyle że w poprzedniej wersji złym pracodawcą było rzekomo KFC.
Tamto oszustwo było nawet lepiej przygotowane, bo zwolnionego pracownika słyszeliśmy na nagraniu
"Zrezygnowałem z pracy w sieci KFC. Nie otrzymałem wynagrodzenia, karali mnie za drobnostki. Teraz nie opłacę swojego mieszkania. Dlatego ujawniam prywatne informacje dla pracowników" – wyjaśniał swoje postępowanie były pracownik.
Oszustwo było podstępne, bo zwykle sztuczna inteligencja podszywa się pod znane osoby, by w ten sposób wzbudzić zaufanie ofiar. Tu zaś bohaterem filmiku był zwykły, szary człowiek, którego wielka korporacja potraktowała niesprawiedliwie. Ktoś mógł nie zwrócić uwagi na dźwiękowe niedoróbki, będąc oburzonym postępowaniem restauracji.
W nowym wariancie cyberprzestępcy wracają do starych, sprawdzonych metod i liczą na to, że sam tekst wystarczy. To całkiem prawdopodobne, bo grają na emocjach podwójnie: przedstawiają historię zwolnionej pracowniczki, a do tego oferują dużą zniżkę.
Co stanie się, gdy ktoś kliknie w link? Na koniec trzeba będzie opłacić przesyłkę plecaka i podać dane karty płatniczej. Jak można domyślić, żadna przesyłka do nas nie dotrze, za to pieniądze znikną z konta.
Więcej o oszustwach internetowych przeczytasz na Spider's Web: