Zakazy potrzebne na już. Pokazali, co się dzieje, gdy quady przestają dewastować teren
Był hałas i zniszczone pola, jest spokój i odradzająca się zieleń. Walka z quadami ma sens.
Rozjechane drogi w lesie, zrujnowane fragmenty łąk i pól. A do tego hałas silników, który męczył okolicznych mieszkańców. To niestety częsta rzeczywistość tych, których okolicę umiłowali sobie miłośnicy quadów. Jeżdżą w grupkach i nie przejmują się tym, co zostaje po ich zabawie – liczą się wyłącznie ich mocne wrażenia. A że przy okazji przyroda jest dewastowana, a sąsiedzi nie mogą w spokoju wypocząć? To już nie ich sprawa.
Władze niektórych gmin już wypowiedziały wojnę zorganizowanym grupom quadowców
Są pierwsze efekty. W gminach Kościelisko i Poronin przyjęto specjalne uchwały, w znaczący sposób ograniczające przejazdy pojazdami po polach.
- Mamy świadomość, że teraz zostaje kwestia odpowiedniej egzekucji. Dochodzą do nas sygnały, że nastąpiło ogólne uspokojenie sytuacji. Przedsiębiorcy biorą pod uwagę, że uchwała obowiązuje – mówił w połowie maja cytowany przez 24tp.pl Roman Krupa, wójt Kościeliska.
Na facebookowym profilu „STOP dewastacji pól quadami Poronin” pokazano, jak przyroda korzysta na tym, że quady na łąki już nie wjeżdżają.
Dzięki staraniom właścicieli działek nielegalnie wyjeżdżone "drogi" po polach zaczynają zarastać trawą. Im mniej przejazdów, tym więcej zieleni się pojawia – opisano.
Podobne zdjęcia zamieszczono pod koniec maja. Na fotografiach widać było jeszcze „blizny” wyryte przez quady. Powoli jednak nielegalnie wytworzone drogi zaczęły porastać trawą. „Będziemy dalej walczyć, aby wszędzie zrobiło się zielono - żeby nikt nie rozjeżdżał pól” – napisano na profilu.
W kwietniu pisaliśmy o filmie opublikowanym na youtube’owym profilu „Coraz głośniej”. Autorzy nagrania zaprezentowali, jak wygląda szlak prowadzący na Turbacz po wizycie osób poruszających się na quadach. „W tym sezonie zniszczenia lasów, szlaków, pól i łąk przez pojazdy terenowe są szczególnie dotkliwe” – zaznaczali autorzy nagrania.
Na szczęście na łąkach i polach przyroda szybko odżywa
Jednak wcześniej mieszkańcy musieli zmagać się z męczącym hałasem, podobnie jak zwierzyna, która zapewne uciekała w popłochu. Niestety bardzo często takie przejazdy odbywają się bez zgody właścicieli pól albo w lasach, mimo że przepisy tego zabraniają. Nie zawsze służby są w stanie reagować w porę – kiedy pojawiają się na miejscu po zgłoszeniu, grupa jest już w innym miejscu albo dawno skończyła swój rajd.
Właśnie dlatego potrzebne są takie ustawy jak te w gminie Kościeliska i Poronin. Przepisy zakładają, że pojazdami należy jechać w określonej odległości od budynków przeznaczonych na pobyt ludzi, z prędkością nie większą niż 20 km/h, nie w dużych grupach oraz nie w godzinach od 19:00 do 9:00. Na dodatek po polach, łąkach i pastwiskach i prywatnych drogach gruntowych poruszać mogą poruszać się ci, którzy otrzymali zgodę właścicieli terenów.
Czy inne gminy pójdą tym śladem? Mieszkańcy domagają się takich działań, czego najlepszym przykładem są Bieszczady. Petycję ws. regulacji rekreacyjnego użycia pojazdów silnikowych offroad, skierowaną do Bieszczadzkiego Związku Powiatów i Gmin Pogranicza oraz 14 gmin podpisało już prawie 8 tys. osób.
„Liczne przejazdy takimi pojazdami budzą sprzeciw zarówno właścicieli gruntów, jak i władz samorządowych, bo naruszają prawa własności, mają negatywny wpływ na zdrowie mieszkańców i osłabiają lokalne walory przyrodnicze i krajobrazowe” – napisał jej autor, Andrzej Czech.
Komentujący zwracali uwagę, że problem dotyczy wielu miejsc w Polsce. „Jeśli pozwolimy bezmyślnie niszczyć środowisko naturalne (czego wielokrotnie byłem świadkiem w lasach, nad Sanem) utopimy się w betonozie i znieczulicy” – dodał inny. Trudno się z tym nie zgodzić.
