REKLAMA

Tak teraz będziemy płacić za bilety. Zacznij żegnać papierki

Rosnąca sprzedaż biletów w aplikacjach mobilnych to nie tylko świadomy wybór, ale coraz częściej i konieczność. W Warszawie opublikowano statystyki. Wzrost jest widoczny, ale nie można przejść obojętnie obok konkretnego spadku.

Tak teraz będziemy płacić za bilety. Zacznij żegnać papierki
REKLAMA

„Podobnie jak w ubiegłym roku sprzedaż biletów w aplikacjach mobilnych przekroczyła tradycyjną” – wyjaśnia warszawski ZTM w raporcie podsumowującym 2024 r. W aplikacjach sprzedano ponad 46 mln biletów, o 16 proc. więcej niż w 2023.

REKLAMA

Wzrost sprzedaży odnotowano też w biletomatach w pojazdach, gdzie w sumie sprzedano prawie 25 mln biletów, więcej niż w 2023 r. Ale już w stacjonarnych liczby są mniejsze.

Nadal obserwujemy także trend spadkowy dla sprzedaży w stacjonarnych punktach dystrybucji, w tym w Punktach Obsługi Pasażera. W POP-ach sprzedano 1 055 327 biletów (w 2023 roku o ok. 80 tys. więcej) – podkreśla ZTM.

To jasne, że sprzedaż biletów za pośrednictwem aplikacji musi rosnąć. Tak jest wygodniej, praktyczniej i szybciej. Tyle że alternatywy bardzo często nie ma, skoro znikają kioski, a miejsc, gdzie można kupić tradycyjny bilet, wcale nie przybywa. Najczęściej zostaje aplikacja i humorzaste biletomaty.

W raporcie udostępnionym przez warszawski ZTM czytamy, że rosnąca sprzedaż biletów w aplikacjach potwierdza słuszność decyzji o rozpoczęciu prac nad nowym system biletowym. Na kolejnych stronach przypomniano, jak ma wyglądać:

Pasażer nie będzie musiał kupować biletów w automacie biletowym/biletomacie. Zamiast kasować tradycyjny bilet, na ekranie kasownika zaznaczy wybrany bilet lub liczbę biletów i zapłaci za przejazd kartą płatniczą, smartfonem lub smartwatchem z uruchomioną funkcją płatniczą NFC. Bilet zostanie przypisany cyfrowo do użytego nośnika. Docelowo będzie jeszcze prościej. Zamiast wybierać bilet na ekranie kasownika wystarczy przyłożenie karty płatniczej, smartfona lub smartwatcha z uruchomioną funkcją płatniczą NFC do czytnika w kasowniku podczas wsiadania do i wysiadania z pojazdu, co będzie jednoznaczne nie tylko z zakupem biletu, ale także z jego skasowaniem. Bilet zostanie przypisany cyfrowo do użytego nośnika – zamiast tradycyjnego biletu papierowego.

Rozwiązanie to polega na inteligentnym, automatycznym rozliczaniu opłat za przejazdy po zakończeniu dnia, na podstawie ilości i czasu przejazdów oraz stref taryfowych, w których następowały wejścia i wyjścia ze środków transportu – zaznacza ZTM. Coś takiego, w nieco uproszczonej wersji, wprowadza już Rzeszów.

Nad jeszcze innym systemem pracuje też Łódź. Pasażer płacić będzie za liczbę przejechanych przystanków, ale odznaczyć się trzeba będzie samemu – skanując kod QR wiszący na wiacie. Po zbliżeniu przed i po system obliczy długość trasy i ją wyceni.

Niby rozwiązanie już w Łodzi działa, ale wymaga przykładania karty do czytnika w pojeździe, na dodatek wyłącznie na wybranych liniach. Teraz program ma być rozszerzony i nieco wygodniejszy. Łatwiej zeskanować kod QR na spokojnie na przystanku, a nie w zatłoczonym pojeździe.

Z tym jest zresztą duży problem, bo polskie miasta przechodzą na kody QR w pojazdach komunikacji miejskiej

To nowe kasowniki. Zamiast wkładać papierowy bilet do urządzenia, skanując kod QR aplikacją potwierdzamy jego ważność. W Łodzi ten system działa od kilku miesięcy. Narzekałem na niego od samego początku. Mimo że teoretycznie mieszkańcy powinni już się przyzwyczaić to i tak nie ma tygodnia, kiedy na grupkach czy w lokalnych mediach nie pojawiłaby się relacja opisująca kolejny problem.

Ktoś korzysta z rozwiązania pierwszy raz, nie wie, jak działa? „To pasażer wybiera operatora i aplikację, z której korzysta i może się z nią wcześniej zapoznać” – odpowiada „Dziennikowi Łódzkiemu” Piotr Wasiak, rzecznik prasowy łódzkiego MPK. Niby trudno się z tym nie zgodzić, ale jednak bywa, że aplikacja płata figle.

W Warszawie wcale nie jest lepiej, o czym pisał Oliwier Nytko:

Nie chodzi o obrażanie się na technologię, ale potrzebna jest alternatywa. W Łodzi na przystankach coraz częściej spotkać można biletomaty takie jak w pojazdach. Nie są to wielkie skrzynie, ale mniejsze, wiszące urządzenia. I to ma sens: kto chce kupić papierowy bilet, ten może to zrobić. Jasne, biletomaty się psują, ale przynajmniej to krok w dobrą stronę.

Warszawski ZTM zaznacza, że nowy system nie pominie papierowych biletów i te nadal będą dostępne. Tylko w których punktach? Czy na pewno łatwo dostępnych?

- Z naszego punktu widzenia ważne jest, by rozwój mobilnych aplikacji biletowych nie odbywał się kosztem ograniczenia lub likwidacji możliwości kupna biletu papierowego (w kiosku, w biletomacie itp.) czy wyrobienia karty miejskiej. W ten sposób osoby podróżujące zostałyby pozbawione faktycznego wyboru, bo nie każdy chce lub może korzystać ze smartfona czy karty płatniczej. Nie są to obawy wyssane z palca. Tak właśnie wygląda sytuacja w miastach, które już zainwestowały w podobne systemy (zapytajcie np. mieszkańców Wrocławia, jak „łatwo” kupić w tym mieście bilet papierowy)  – zaznaczała Fundacja Panoptykon.

REKLAMA

Warto zwrócić uwagę na jeszcze inną kwestię - w każdym mieście podejście do transportu publicznego jest inne. Tu rewolucyjny system, tu przykładanie karty, tu kody QR. To zrozumiałe, że polityka musi się różnić, bo są inne potrzeby, przyzwyczajenia i trasy. Ale z drugiej strony na kolei zbliżamy się do maksymalnego uproszczenia: kupujesz bilet i wsiadasz. Komunikację miejską będzie czekać chaos?

Zdjęcie główne: Try_my_best / Shutterstock.com

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-03-18T19:47:41+01:00
Aktualizacja: 2025-03-18T12:14:47+01:00
Aktualizacja: 2025-03-18T05:53:00+01:00
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA