Internauci nie wierzą, że Donald Tusk istnieje. Myślą, że to hybryda Trumpa i Muska
Wspólne działania Elona Muska i Donalda Trumpa niepokoją wielu, ale dla niektórych współpraca jest na tyle powiązana, że doprowadziła do stworzenia jednej postaci. Donald Tusk w tej rzeczywistości to nie premier Polski i europejski polityk.

Elon Musk stał się jednym z najważniejszych doradców Donalda Trumpa i odgrywa istotną rolę w polityce USA. Wydaje się zresztą, że Musk nie chce być jedynie wielkim reformatorem, ale próbuje przedstawiać się jako główny rozdający karty na światowej arenie. Stąd niedawna wymiana uprzejmości z Radosławem Sikorskim.
Symbioza jest na tyle duża, że dla niektórych użytkowników Reddita Trump i Musk stali się jednością – Donaldem… Tuskiem. Polski polityk w ich rzeczywistości nie istnieje, jest jedynie skrótem. Po co pisać, że Trump i Musk sądzą/myślą/robią, skoro można uprosić sobie robotę tworząc zbitkę pod tytułem Donald Tusk. Trump + Musk = Tusk. Proste, prawda?

Zaskoczeni komentujący dopytywali, skąd pochodzi autor tego założenia. O pomyłkę powinno być trudno nie tylko z powodu politycznych różnic. Donald Tusk mimo wszystko nie jest niszowym politykiem i choć można sobie wyobrazić, że nie wszyscy w Stanach Zjednoczonych wiedzą, kto jest bądź kiedyś był premierem Polski, to już mogli słyszeć o roli Donalda Tuska w Unii Europejskiej.
Nie pierwszy raz doszło jednak do takiej pomyłki. Do podobnego rozumowania przyznał się jeden z użytkowników Twittera, według którego Donald Tusk to po prostu sarkastyczna zbitka podsumowująca Trumpa i Muska.
Nawet jeśli komentarze pisane są w tym przypadku z przymrużeniem oka, by rozbawić internetową publikę, to dochodziło już do łączenia dwóch osób w jedną. I nie przeszkadzały w tym nawet różnice w poglądach.
Naomi Klein napisała książkę, której punktem wyjścia był fakt, że zaczęła być notorycznie mylona z Naomi Wolf. Mało tego, Klein wcześniej bywała również błędnie utożsamiana z modelką Naomi Campbell. Autorka rozważań o obecności sobowtórów w naszym życiu doszła do wniosku, że tworzenie takich zlepków różnych tożsamości to nie tylko konsekwencja nieuwagi czy szufladek i stereotypów. W powstawaniu wpadek pomagają… media społecznościowe.
(...) algorytm Twittera zaczął błędnie podpowiadać, usłużnie uzupełniając wpisy użytkowników, by zaoszczędzić ich cenny czas. Tak uczą się maszyny – algorytm naśladuje, ucząc się na wzorcach. Jeśli więc moje nazwisko jest wciąż mylone z nazwiskiem Wolf, nawet w żartach, automat zacznie podpowiadać moje, a nie jej, co będzie prowadziło do kolejnych pomyłek. Oznacza to również, że cokolwiek zrobię, żeby sprostować błąd – albo przedstawić własne stanowisko na któryś z jej ulubionych tematów – wytrenuje to algorytm, który tym częściej będzie nas mylił.
Ta uwaga wbrew pozorom pasuje do łączenia Trumpa i Muska z Tuskiem. Media społecznościowe to dziś lawina informacji, olbrzymie tempo, zasypywanie hasłami, skrótami, sensacyjnymi nagłówkami. Poświęca się na to mniej uwagi, idzie na skróty, nie stroni też od ironii czy szydery, więc można było dojść do wniosku, że ktoś w ten sposób podsumowuje działania Trumpa i Muska.
Naciągam, żeby wytłumaczyć zwykłą ludzką ignorancję? Niewykluczone, ale też trzeba pamiętać, że takie pomyłki to nic nadzwyczajnego i nowego. Sam, mimo posiadania dość pospolitego nazwiska, byłem pytany o ewentualne pokrewieństwo z pewnym wokalistą reggae. Ludzie szukają powiązań.
Co zabawne, podobne pomyłki otoczenie Donalda Tuska już dawno przewidywało. W 2016 r. polityk cytował słowa swojej żony, która komentując ówczesną kandydaturę Trumpa na prezydenta USA oceniła, że jeden Donald w światowej polityce już wystarczy. Tyle że Trump tamte wybory wygrał, a po prawie 10 latach dalej mamy dwóch Donaldów na scenie.
Zdjęcie główne: paparazzza / Shutterstock