REKLAMA

Dzieci popsuły symulator Straży Granicznej. Sprzęt za miliony kurzy się w magazynie

Zakupiony za 2,5 mln zł symulator lotów dla Straży Granicznej miał poprawić jakość szkoleń funkcjonariuszy. Zamiast tego stał się przedmiotem kontrowersji – brakuje mu certyfikatu, umieszczono go w nieodpowiednim miejscu, a według nieoficjalnych informacji został uszkodzony przez dzieci funkcjonariuszy. Sprawą zajęło się już Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Dzieci popsuły najnowszy symulator Straży Granicznej. Sprzęt za miliony kurzy się w magazynie
REKLAMA

Symulator samolotu Let L-410 Turbolet trafił do bazy Straży Granicznej przy Porcie Lotniczym im. Lecha Wałęsy w Gdańsku, jednak zamiast w profesjonalnej przestrzeni szkoleniowej, został umieszczony w części hangaru pełniącej funkcję magazynu. To wywołało poważne wątpliwości – zarówno co do bezpieczeństwa, jak i samej użyteczności sprzętu.

REKLAMA

Magazyn zamiast sali szkoleniowej

Pomieszczenie nie spełnia wymogów przeciwpożarowych – powiedział anonimowy funkcjonariusz w rozmowie z Radiem Zet. Problemem jest również brak certyfikacji urządzenia, co oznacza, że ćwiczenia przeprowadzane na nim nie mogą być oficjalnie uznane w dokumentacji szkoleniowej.

Ponieważ symulator nie posiada odpowiednich atestów, funkcjonariusze nadal muszą odbywać obowiązkowe szkolenia w zewnętrznych ośrodkach. Każdy taki kurs to koszt rzędu 40–50 tys. zł, co przy rosnącej liczbie samolotów Turbolet w służbie Straży Granicznej generuje ogromne wydatki.

Rzecznik Straży Granicznej przyznał, że sprzęt zakupiono bez certyfikatu, ponieważ było to rozwiązanie tańsze. Tłumaczył, że urządzenie nadal może być wykorzystywane do treningów, ale nie można oficjalnie wpisać ich do rejestrów szkoleniowych.

Radio Zet podaje też, że koszt certyfikowanego symulatora mógłby być znacznie wyższy niż cena samego samolotu Turbolet L-410 w wersji bazowej. Rzecznik SG przyznał też w rozmowie z dziennikarzami, że symulator stanął w części hangaru służącej za magazyn.

Czytaj także:

Uszkodzony przez dzieci funkcjonariuszy?

Najbardziej niepokojąca jest jednak informacja, że symulator mógł zostać uszkodzony w niecodziennych okolicznościach. Według ustaleń Radia Zet dostęp do urządzenia miały dzieci funkcjonariuszy, które odwiedzały bazę. Podczas jednej z takich wizyt doszło rzekomo do uszkodzenia sprzętu. Straż Graniczna potwierdziła, że urządzenie było przez jakiś czas niesprawne, ale obecnie ma być w pełni działające.

Sprawą zainteresowało się Centralne Biuro Antykorupcyjne, które bada potencjalne nieprawidłowości przy zakupie i użytkowaniu symulatora. Dochodzenie obejmuje m.in. analizę procedury zakupu, lokalizacji urządzenia oraz jego wykorzystania niezgodnie z przeznaczeniem.

REKLAMA

Cała sytuacja stawia pod znakiem zapytania sens tej inwestycji. Miała ona przynieść oszczędności i poprawić jakość szkoleń, tymczasem zamiast tego generuje kolejne koszty i problemy organizacyjne. Pytanie, czy ktoś poniesie konsekwencje tej decyzji, pozostaje otwarte.

Straż Graniczna posiada dwa samoloty samolotu Let L-410 Turbolet, które kupiono w 2021 r. Są to dwusilnikowe, turbośmigłowe maszyny patrolowo - rozpoznawcze produkowane w Czechach. W SG wykorzystywane są do patrolowania granicy morskiej, polsko-białoruskiej, a także w działaniach w ochronie zewnętrznej granicy UE w misjach koordynowanych przez Agencję Frontex.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-03-11T12:12:53+01:00
Aktualizacja: 2025-03-10T21:23:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-10T21:07:02+01:00
Aktualizacja: 2025-03-10T17:52:11+01:00
Aktualizacja: 2025-03-10T13:41:42+01:00
Aktualizacja: 2025-03-10T12:26:01+01:00
Aktualizacja: 2025-03-10T12:04:17+01:00
Aktualizacja: 2025-03-10T08:25:01+01:00
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA