REKLAMA

Garmin właśnie pokazał swój najdroższy zegarek. Nie, nie chcesz znać ceny

Albo skoro tu kliknęliście - pewnie chcecie. Więc może od razu napisze, że nowy Garmin MARQ Adventurer (Gen 2) - Damascus Steel Edition kosztuje... prawie 14 000 zł.

Garmin właśnie pokazał swój najdroższy zegarek. Nie, nie chcesz znać ceny
REKLAMA

I to "prawie" nie jest przesadnym zaokrągleniem, bo nowy sprzęt o imponująco długiej nazwie kosztuje, według polskiej strony producenta, równo 13 979 zł. Czyli mocno ponad dwukrotnie więcej, niż trzeba zapłacić chociażby za najnowszego, największego Fenixa 8 AMOLED i to w wersji z tytanową kopertą i skórzanym paskiem.

REKLAMA

Garmin MARQ Adventurer (Gen 2) - Damascus Steel Edition - dlaczego kosztuje aż tyle?

Trzeba od razu zaznaczyć, że o ile nowy MARQ na tle cywilnych zegarków Garmina szokuje ceną, o tyle na tle pozostałych modeli z tej serii - nieszczególnie. Ponad 13 300 zł kosztuje chociażby MARQ Golfer, za Commandera w wydaniu karbonowym trzeba zapłacić ponad 13 700 zł, a MARQ Athlete - również ten karbonowy - kosztuje 12 700 zł.

Niecałe 14 000 zł za ten sprzęt nie dziwi już tak bardzo w takim ujęciu, przy czym oczywiście, dla zwykłego klienta, opłacalność tego zakupu jest ujemna. To, co wyróżnia ten zegarek na tle pozostałych, to materiał, z jakiego został wykonany. W tym przypadku mamy bowiem do czynienia oczywiście ze stalą damasceńską, wykuwaną ręcznie, dzięki czemu każdy z zegarków z tej limitowanej serii ma się cechować "unikalnym wzorem".

Ze stali - której warstwy są w procesie wykuwania składane czterokrotnie - wykonana jest zarówno ramka, jak i obudowa. Kompletu materiałów dopełnia szkło szafirowo chroniące ekran AMOLED i skóra oraz guma FKM, które znajdziemy w pasku.

I... co dalej?

Dalej właściwie nic, może poza tym, że byle gdzie nowego MARQ Adventurer (Gen 2) - Damascus Steel Edition nie kupimy, bo ten ma trafić wyłącznie do wybranych sklepów.

Cała reszta pozostaje taka, jak w przypadku pozostałych modeli MARQ, czyli tak - w środku pod wieloma, o ile nie wszystkimi istotnymi względami, mamy zwykłego Garmina, pomijając może specjalne cyfrowe tarcze. To, za co płacimy w tym przypadku, to - pomijając poczucie ekskluzywności - pięknie wykonany... Garmin, wykończony z użyciem coraz bardziej wyszukanych materiałów. Oraz świadomość, że mamy coś innego niż wszyscy inni, bo raz - nowość jest edycją limitowaną, a dwa - skoro każda obudowa wygląda inaczej, to jest szansa, że nikt nie będzie miał identycznego zegarka co my.

Jeśli natomiast chodzi o parametry techniczne, to nie wstrzymujcie oddechu. Zegarek wyposażono w ekran AMOLED o przekątnej 1,2" i rozdzielczości 390x390 pikseli, na jednym ładowaniu wytrzyma 16 dni (6 dni z zawsze włączonym ekranem) albo do 75 godzin z włączonym GPS, a na pokładzie poza tym znajduje się chociażby 32 GB pamięci, pełny pakiet czujników, WiFi, Garmin Pay, obsługa map i nawigacji, ClimbPro, tryb Ekspedycji i... tak, wszystko, czego można byłoby się spodziewać po wysokopółkowym zegarku Garmina.

Ewentualnie to, czego można spodziewać się po MARQ Adventurer (Gen 2), ale w wydaniu tytanowym, który kosztuje mniej niż 10 000 zł i dodatkowo można go kupić online. O Epixie 2 może nawet nie będę wspominał, bo jeśli ktoś interesuje się zakupem MARQ, to raczej nie chodzi o to, żeby było jak najtaniej.

REKLAMA

Z drugiej strony - o ile Epix drugiej generacji jest nadal bez wątpienia świetnym zegarkiem, o tyle trudno w tym wszystkim przegapić fakt, że od jego premiery minęło już trochę czas i na rynku zdążył chociażby zadebiutować właśnie Fenix 8. Chociaż znowu - w kupowaniu zegarka za 14 000 zł raczej nie chodzi wyłącznie o to, żeby miał w środku wszystko, co najnowsze.

Dodaję więc sam wersję Damascus Steel do listy "ależ bym chciał". Jednocześnie wiedząc, że raczej nigdy nie zagości na moim nadgarstku.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA