REKLAMA

Think Different. Apple wydaje fortunę, by jego Siri była lepsza od ChatGPT

Jedna z najbogatszych firm świata ponoć pali pieniędzmi w piecu, byle tylko dogonić OpenAI, Microsoft i Google w rozwoju generatywnej sztucznej inteligencji. Nie zamierza jednak rywalizować z ChatGPT czy google’owskim Bardem. A przynajmniej nie bezpośrednio.

Apple Siri ChatGPT
REKLAMA

Zauważenie, że ChatGPT to rewolucja, to powtórzony już do znudzenia truizm. Technologia generatywnej sztucznej inteligencji trafia do coraz większej liczby branż i aplikacji, dawno już wykraczając poza ramy wyszukiwarki czy generatora obrazów. Awangardą tej rewolucji jest sponsorowana przez Microsoft firma OpenAI. Meta i Google nie są jednak daleko w tyle. A co z Apple?

Z rzeczy na pewno to wiemy, że Apple również prowadził badania nad Dużymi Modelami Językowymi, na których opierają się rozwiązania generatywnej sztucznej inteligencji (GAI) - choć do czasu eksplozji popularności ChatGPT na dużo mniejszą skalę niż OpenAI. Jak wynika z informacji zdobytych przez The Information, Apple poważnie traktuje rozkwit tej nowej technologii. I wydaje kosmiczne pieniądze, by nadrobić zaległości. Co to znaczy kosmiczne? Według wskazanego reportażu, firma wydaje na ten cel miliony dolarów... dziennie.

REKLAMA

Informacja ta nie powinna być jednak szczególnym zaskoczeniem. Apple ma fortunę do wydania, nie musi się o nią prosić inwestorów. GAI stanowi istotny przełom w informatyce i nierozsądnym byłoby jego ignorowanie. Korzystanie z GAI niesie jednak za sobą pewien problem. Najlepsze modele językowe, takie jak GPT-4, wymagają ogromnych zasobów sprzętowych do działania. Problem ten rozwiązuje chmura, czyli coś, do czego Apple ma szczególnie ekstrawaganckie podejście. I akurat zbieżne z interesem naszym, czyli użytkowników.

Sztuczna inteligencja rozwija się w niesamowitym tempie. Co nowego?

Czatboty i generatory obrazów mogą naruszać prywatność swoich użytkowników. Na iPhone to niedopuszczalne.

Przetwarzanie w chmurze oznacza wysyłanie informacji z urządzenia użytkownika do serwera, który do użytkownika nie należy. Co więcej, wysyłane dane są tylko częściowo zabezpieczone - wszak muszą być przetworzone przez serwer. Oznacza to, że by GAI działała poprawnie, podmiot zewnętrzny musi mieć wgląd do danych użytkownika. Apple, który uczynił ochronę prywatności za jeden ze swoich najbardziej chwalebnych atutów, unika takiego modelu informatycznego jak tylko może.

Zresztą, całkiem skutecznie. Urządzenia Apple’a, w tym iPhone, iPad i od pewnego czasu Mac, wyposażone są w rozmaite koprocesory do przetwarzania obliczeń związanych ze sztuczną inteligencją. Retusz zdjęć, rozpoznawanie mowy, wyznaczanie optymalnej trasy w nawigacji - wszystko to dzieje się w pamięci urządzeń Apple’a, bez pomocy chmury obliczeniowej. Nawet Siri działa w dużej mierze offline. Apple zapewne wolałby tego nie zmieniać. Bywa co prawda krytykowany za niższą funkcjonalność niektórych swoich usług względem odpowiedników od Microsoftu czy Google’a -często wynika to właśnie z braku polegania na chmurze - jednak utrzymywany w zamian wizerunek obrońcy prywatności wydaje się korzystniejszy dla większości zainteresowanych.

Apple nie stworzy rywala dla ChatGPT z tego samego powodu, z którego nie stworzył rywala dla Wyszukiwarki Google.

Czasem sama potęga kapitału nie wystarczy, a niektóre usługi czy produkty są rynkowo nie do ruszenia. A przynajmniej nie bez wywrotowego podejścia. Według tego samego reportażu The Information, Apple wydaje swoją fortunę na rozwój GAI nie z myślą o pokazaniu światu jeszcze lepszego czatbota - a do wykorzystania tej technologii na zupełnie nowe sposoby. Co wydaje się bardzo mądrym podejściem.

Technologia Apple’a ma działać na mniejszą skalę, ale za to mieć możliwość działania w pełni offline. Co więcej, ma być bardzo szybka i responsywna - czatboty pokroju Bing AI czy ChatGPT generują swoje odpowiedzi z dużym opóźnieniem, przez co niespecjalnie się nadają do wykorzystania przez asystentów głosowych. Tymczasem GAI Apple’a miałaby być ściśle zintegrowana z Siri, która dzięki niej ma stać się całkiem użyteczna.

Siri w nieodległej przyszłości ma być w stanie wykonywać niemal dowolne czynności, które użytkownik mógłby sam wykonać za pośrednictwem interfejsu swojego iPhone’a, a nawet być przy tym bytem kreatywnym. Jako przykład najdosadniej ilustrujący domniemane nowe możliwości Siri, The Information podaje polecenie Stwórz GIF-a z pięciu ostatnich wykonanych aparatem zdjęć, a następnie wyślij je na iMessage mojemu przyjacielowi.

Siri to jedna z pierwszych i najbardziej innowacyjnych asystentek SI. Choć na dzisiejsze standardy jest mocno zacofana

To oczywiście odnosi się też do zarządzania przez Siri danymi wrażliwymi. Przetwarzane offline będą również działania związane z kalendarzem czy dokumentami biurowymi. Chmura Apple’a, czy czyjakolwiek inna, nie będzie odczytywała jakichkolwiek poleceń użytkownika.

Wspaniała idea. Tylko czy użytkownicy docenią?

Zagrożenia związane z prywatnością w Internecie są tematem, który budzi coraz większe zainteresowanie ze względu na ogromną ilość danych osobowych, które są gromadzone, przechowywane, przesyłane i publikowane w sieci. Wiele badań próbuje zbadać, jak użytkownicy Internetu radzą sobie z tymi zagrożeniami i jakie podejmują środki ochrony prywatności.

Według jednego z nich, użytkownicy Internetu wykazują różne poziomy obaw o prywatność w zależności od rodzaju usług online, z których korzystają, informacji, które udostępniają i środków ochrony prywatności, które stosują. Obawy o prywatność nie wpływają na korzystanie z serwisów społecznościowych, ale ograniczają korzystanie z innych usług online i udostępnianie w nich informacji. Użytkownicy obawiający się o prywatność są również bardziej skłonni do wykorzystywania narzędzi do ochrony prywatności. Badanie to sugeruje również, że świadomość i umiejętności związane z prywatnością w Internecie (privacy literacy) pomagają użytkownikom w podejmowaniu lepszych decyzji dotyczących ochrony prywatności.

REKLAMA

Zgodnie ze statystykami z 2023 r., liczba użytkowników Internetu, którzy wyrazili obawy związane z prywatnością w Internecie wzrosła o 53 proc. w porównaniu do 2018 r. Więcej internautów było świadomych ryzyka związanego z korzystaniem z Internetu, takiego jak kradzież historii internetowej i danych finansowych, kradzież tożsamości oraz wiele innych cyberprzestępstw. Ankieta Deloitte Digital Consumer Trends 2021, która dotyczyła około 33 150 respondentów z 20 krajów na temat ich aktywności online i ich poglądów na temat prywatności danych, pokazuje, że wielu ankietowanych konsumentów jest dobrze świadomych zagrożeń - ale jednocześnie nadal poszerza swoją aktywność online i udostępnia coraz więcej danych.

Podsumowując, można powiedzieć, że statystyczny internauta jest świadomy zagrożeń związanych z prywatnością przy korzystaniu z Internetu, ale niekoniecznie uważa je za problem lub podejmuje odpowiednie działania w celu ich ograniczenia. Wiele więc będzie zależało od tego w jaki sposób Apple sprzeda swoją nową, dopaloną przez GAI Siri. Być może zrobi dla świadomości o ochronie prywatności wiele dobrego. Choć istnieje też obawa, że funkcjonalniejsze usługi OpenAI, Google’a i Microsoftu - konsumujące dane użytkowników na potęgę – będą jednak tymi preferowanymi.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA