REKLAMA

Starfield to pierwsza gra, która naprawdę boli fanów PlayStation

Na platformach Xbox Series pojawiło się kilka dobrych gier na konsolową wyłączność, ale to Starfield jest pierwszym tytułem, którego posiadacze PlayStation zdają się naprawdę zazdrościć. Czegoś takiego nie było od długiego czasu.

Starfield to pierwsza gra, która naprawdę boli fanów PlayStation
REKLAMA

Gry na konsolową wyłączność to coś, co Sony (i Nintendo) ma opanowane niemal do perfekcji. Serie kalibru The Last of Us, God of War, Final Fantasy, Gran Turismo, Horizon czy Uncharted sprawiają, że PlayStation sprzedaje się znacznie lepiej od Xboksa. A to tylko pierwszy rząd hitów. Za nim stoi kolejny, z takimi markami jak Ratchet i Clank, Demon's Souls, Returnal czy Ghost of Tsushima.

REKLAMA

Oczywiście Xbox również ma swoje gry na wyłączność. W tym część jest rewelacyjna, co by wspomnieć Forzę Horizon, Microsoft Flight Simulatora czy Hi-Fi Rush. Tyle tylko, że samochody i samoloty nie sprzedają konsol. Już nie, to nie lata 90. Z kolei czołowe marki kojarzone z Xboksem jak Halo czy Gears of War znajdują się w wyraźnym dołku. M.in. z tego powodu po PS5 sięga aż cztery razy więcej osób niż po Xboksa Series.

Posiadacze PlayStation przyzwyczaili się, że to im zazdrości się gier. Teraz pierwszy raz coś się zmienia.

W ostatnich latach Microsoft dokonał wielu zakupów studiów deweloperskich, ale rozrzutne ruchy nie przekładały się na wyraźną poprawę pozycji Xboksa. Produkcje na wyłączność takie jak Redfall nie sprawiały, że posiadacze Switcha i PS5 kipieli z zazdrości. Przeciwnie - rozrost Microsoft Studios uwypuklił pewne braki Microsoftu w zakresie kompetencji prowadzenia wielu projektów jednocześnie.

Dlatego nie dziwi mnie, że większość znajomych - zwłaszcza tych, którzy nie interesują się grami na co dzień - wybiera PlayStation 5 albo Switcha. Gdy wskazuję im opłacalność Xboksa Series S z Game Passem, nie są zainteresowani. Oni chcą The Last of Us i God of War, bo to dobre gry. Do tego FIFĘ i Call of Duty, które działają wszędzie. Wolą dopłacić za wyrobioną markę PlayStation niż na nowo poznawać Xboksa, zapomnianego wraz z końcem ery X360.

To właśnie obserwując tych moich "zwykłych znajomych" spoza bańki entuzjastów gier widzę, że coś się zmienia. -Ale jak to nie będzie tego na PlayStation? - pierwszy raz pytają mnie o tytuł spoza PS Store, szczerze zszokowani. Dziwią się, że tak głośna i tak pysznie zapowiadająca się produkcja może ominąć PS5. Zawsze przecież było tak, że wszystkie tytuły rozpalające oczekiwania do zenitu lądowały właśnie na PlayStation.

Starfield to pierwsza gra, która naprawdę "boli" fanów PlayStation. Widać to na przykładzie ankiety.

W sieci nie brakuje petycji na dowolny temat, ale ta dotycząca wypuszczenia Starfield na PS5 jest szczególnym symbolem tego, że coś jest na rzeczy. Posiadacze PlayStation pierwszy raz są tak wyraźnie niezadowoleni z nieobecności produktu na ich platformie. Sea of Thieves? Meh. Forza Motorsport? Mamy Gran Turismo 7. Halo Wars 2? Dzięki, postoję. Jednak w przypadku Starfield jest kompletnie inaczej.

Starfield to pierwsza produkcja z obozu zielonych - co prawda kupiona wraz z Bethesdą, ale jednak - której brak jest wyraźnie odczuwalny w obozie PlayStation. Tak jak wcześniej wspomniałem, samochody i samoloty nie sprzedają konsol. Jednak kosmonauci eksplorujący planety już jak najbardziej. Starfield to pierwszy tytuł od lat, który wyraźnie podnosi atrakcyjność Xboksa. Który sprawia, że moi znajomi w ogóle zadają sobie trud by sprawdzić, ile taki Xbox kosztuje.

Tytuł Bethesdy zrobi coś, co God of War, The Last of Us czy Horizon od lat robią dla Sony - wyraźnie poprawiają sprzedaż konsoli. Starfield podniesie słupki Microsoftu. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości, obserwując reakcje swoich znajomych. A mówimy o Polsce - rynku, na którym marka PlayStation jest tak okopana na pozycji lidera, że nawet broń biologiczna jej nie wykurzy. W Stanach czy Wielkiej Brytanii ten proces może być jeszcze szerszy.

Oczywiście to nie tak, że Starfield zmieni układ sił na konsolowym rynku.

REKLAMA

Po premierze gry Bethesdy Switch wciąż pozostanie całościowym liderem sprzedaży, z kolei PS5 zachowa tytuł konsoli z najlepszą dynamiką popytu. Xbox w końcu poczuje jednak dopalacz, jakiego na konsolach Sony regularnie dostarcza Kratos czy Spider-Man. Dopalacz, który jest w stanie wynieść maszynę na pozycję lidera, o ile będzie odpowiednio często odpalany.

Sam Starfield nie zmieni sytuacji na rynku konsol, ale gdyby takich Starfieldów było kilka, Sony mogłoby na poważnie zacząć się obawiać. I chociaż kalendarz premier nie zwiastuje by Microsoft przechodził do potężnego kontrataku, taki może nastąpić za jakieś 2 - 3 lata. Będzie to już co prawda w drugiej połowie cyklu życia obu konsol, ale nie od dzisiaj wiemy, że plany Microsoftu wykraczają daleko poza aktualną generację sprzętu do grania.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA