REKLAMA

Zapomnij o „Intel inside”. Na darmowych laptopach dla czwartoklasistów będzie znaczek „Orzeł inside”

Orzeł będzie, żeby… nie dało się ich sprzedać. To tłumaczenie z jednej strony jest po prostu przykre, a z drugiej nawet nieco... zabawne. No bo skoro orzeł na obudowie ma zniechęcić do odsprzedaży, to znaczy, że co - to powód do wstydu?

orzeł
REKLAMA

Pod koniec stycznia rząd ogłosił program darmowych laptopów dla uczniów 4. klas podstawowych. Na realizację celu przeznaczy 760 milionów złotych, a darmowe laptopy ma w sumie otrzymać 370 tysięcy uczniów.

W przypadku takich akcji nie da się uciec od polityki, ale skupiając się czysto na specyfikacji samych urządzeń, projekt wypadł zaskakująco nieźle. Teraz jednak ujawniono pomysł, po usłyszeniu którego można złapać się za głowę.

REKLAMA

Narodowe laptopy dla czwartoklasistów będą patriotyczne. Ozdobi je orzeł

Na laptopach, które trafią do uczniów jesienią, będzie znajdował się polski orzeł z napisem Rzeczpospolita Polska.

- Będziemy szeroko informować o istnieniu tego zabezpieczenia, żeby udaremnić wszelkie próby spieniężenia sprzętu, który powinien pomagać dzieciom - wyjaśnił minister Janusz Cieszyński.

Pojawi się też naklejka z logiem Unii Europejskiej, więc tym samym rządzący już uciszyli złośliwców, którzy dopatrują się w tym zbyt nachalnej patriotycznej propagandy.

"Niestety fejk newsem nie jest także to, że są osoby, które oburza obecność godła w przestrzeni publicznej" - napisał minister Cieszyński, dorzucając ikonkę klapnięcia dłonią w czoło.

Cóż, mnie szastanie godłem w przestrzeni publicznej nieco jednak męczy

Uważam, że komputery niekoniecznie są miejscem, gdzie narodowe symbole powinny lądować. Wiem, wiem, na przykład Amerykanie mają swoją flagę nawet na majtkach, ale naprawdę nie sądzę, by był to kraj, który powinniśmy naśladować we wszystkim. Znając życie, orzeł za chwilę będzie miał towarzystwo śmiesznych wlepek albo po prostu zostanie zaklejony. Naprawdę świetna lekcja szacunku do symboli. Ale tak to jest, gdy wciska się rzeczy tam, gdzie umieszczone być nie powinny.

REKLAMA

Trudno jest uciec od zarzutu, że to nachalna patriotyczna propaganda, skoro pewnym problemem jest wyjaśnienie, w jaki sposób grawer miałby utrudnić sprzedaż. Pan w lombardzie powie, że ten laptop jest dla ucznia, więc go nie przyjmie? Ktoś inny go nie kupi, bo uzna, że zabrano go potrzebującemu czwartoklasiście? Ale jak udowodnić, że w międzyczasie nie doszło do zakupu np. lepszego urządzenia i ten nie jest już potrzebny? A może ktoś uzna, jak pisałem we wstępie, że orzeł to znaczek wręcz stygmatyzujący i lepiej nie brać takiego modelu? No cóż, logika rządzących jest zagadkowa.

Ale może zamiast szydzić, że to kolejna tępa próba wychowania nowego, patriotycznego Polaka, lepiej się cieszyć. Wyobraźmy sobie, że zamiast orła na laptopie ląduje, jak na paszportach, hasło: "Bóg, Honor i Ojczyzna". Powiem więcej, to prawdziwe szczęście, że urządzeń nie zdobi wizerunek Papieża Polaka, wszak obecnie trzeba walczyć o jego dobre imię.

Jest to śmiech przez łzy, bo potrzebny program, faktycznie pozwalający walczyć z cyfrowym wyrównywaniem szans, będzie wykorzystywany do okładania się pałkami. Pan minister już sięgnął po argument "ooo, proszę, orzeł im przeszkadza!", a przecież nie w tym rzecz.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA