Surface Pro 9 z ARM - testowałem go pierwszy w Polsce. Dawno nie widziałem czegoś tak wspaniale bezsensownego
Tablet Surface Pro 9 w wersji z układem o architekturze ARM to sprzęt prawdziwie zachwycający. Przez znaczną część testów z powodzeniem zastępował mi klasycznego PC. Ten tekst, to laurka. Chociaż by nadać jej kontekst, zacząć należy od ceny tego urządzenia.
7500 zł. Tyle kosztuje testowany na potrzeby tego tekstu tablet Surface Pro 9 z ARM, w dokładnie tej wersji, jaka została wypożyczona Spider’s Web (8 GB RAM, 128 GB pamięci masowej). Wersja, którą prawdopodobnie bym chętniej rekomendował (16 GB / 256 GB) to wydatek 9000 zł. Za sam tablet. Do tego jeszcze raczej obowiązkowo sprzedawana osobno klawiatura Type Cover za 850 zł. I opcjonalnie (ale raczej warto) rysik za 600 zł.
Czyli rozmawiamy o tablecie z klawiaturą i rysikiem za 10 450 zł (w konfiguracji przeze mnie rekomendowanej) lub za 8950 zł w konfiguracji, która była testowana. Zaczynam od kwot, bo to bardzo ważne. Komputer przenośny w tej kwocie powinien wystarczyć do pracy z dowolną grą i aplikacją. Powinien mieć funkcję drapania po plecach i może jeszcze robota sprzątającego.
Pastwię się nad ceną Surface Pro 9 z podstawowymi akcesoriami nie bez powodu. W niniejszej recenzji czytelnicy znajdą głównie entuzjastyczne pochwały, bo korzystało mi się z tego urządzenia rewelacyjnie. To jednak sprzęt wypożyczony od producenta, nie dałem za niego nawet złotówki - więc i o zachwyty łatwo. Nie jestem pewien czy jakikolwiek tablet w cenie 10 000 zł może być sensownym zakupem. Gorzka pigułka przed zapowiadanymi zachwytami jest tu obowiązkowa.
Microsoft Surface Pro 9 - jeśli elektronika może być przyrównana do szwajcarskiego zegarka, to temu tabletowi się to należy.
Surface Pro 9 pod względem formy jest bez wątpienia najdoskonalszym tabletem Microsoftu w historii. Wykonany jest z materiałów wysokiej klasy (obudowa z aluminium i szczotkowanego metalu), a do tego niemal perfekcyjny wysuwany stojak, który stał się znakiem rozpoznawczym linii Surface Pro. Dzięki niemu można tablet postawić na płaskiej powierzchni pod niemal dowolnym kątem nachylenia. Mechanizm, jak zawsze, działa perfekcyjnie, pozwalając na łatwe zmiany ustawienia, a zarazem pewnie trzymając tablet w danej pozycji.
Sercem tabletu jest układ Microsoft SQ3, który jest w rzeczywistości bardzo nieznacznie zmodyfikowanym układem Snapdragon 8cx Gen 3 o architekturze ARM. Układ nie jest chłodzony aktywnie (a podczas użytkowania nie wykazuje objawów throttlingu, nawet po obciążeniem), dzięki czemu tablet pracuje bezgłośnie. Za samą wentylację odpowiada niewielka szpara wokół ekranu.
Do tabletu dokupić można klawiaturę i rysik. Surface Pro 9 jest przy tym wyposażony w dwa złącza USB-C 3.2 i w Bluetooth, można więc właściwie podłączyć każdy zgodny z Windowsem sprzęt. Tyle że Surface Type Cover nie tylko jest idealnie dopasowana do sprzętu, to na dodatek jest świetna. Proces podłączania jest jak zawsze błyskawiczny za sprawą magnetycznego zatrzasku. Samo pisanie to również przyjemność - Microsoft robi jedne z najlepszych klawiatur na świecie, w tym do Surface’ów. Choć niezmiennie na tablecie niewygodnie się pisze na kolanach - da się, ale jest to nieco karkołomne. Do dłuższego pisania to urządzenie potrzebuje płaskiego blatu.
Niestety, z braku doświadczenia, nie mogę się wypowiedzieć szerzej o rysiku. Konkretniej, jak się prezentuje na tle konkurencji. Od siebie mogę napisać, że zdaje się działać bardzo sprawnie i bez najmniejszych opóźnień. Zawsze jest pod ręką za sprawą zmyślnego schowka w klawiaturze, gdzie również jest ładowany. Niestety nie miałem okazji skonsultować się z zawodowym rysownikiem lub kimś bardziej kompetentnym. Piórko Surface zdaje się jednak zbierać dobre recenzje użytkowników.
Jak zawsze w przypadku Surface Pro, również i ten model jest bardzo dobrze wyważony, przez co dłużej można go trzymać w ręku jako tablet - choć jednak, mimo wszystko, po kilkudziesięciu minutach czytania na 13-calowym wyświetlaczu musiałem go zawsze o coś oprzeć. Metalowa obudowa, ten rozmiar i jeszcze akumulator - cudów nie ma, lekki jak piórko Surface Pro 9 jednak nie jest. Chciałem tylko podkreślić, że jak na bieżący stan technologii, to jest to urządzenie zaprojektowane niemal idealnie.
A skoro już o czytaniu mowa, to czas i pochwalić wyświetlacz. Oferuje rozdzielczość pracy 2880 x 1920 pikseli, a więc jest o cudownych (szkoda, że tak rzadkich w laptopach) 3:2. Nowością, przynajmniej w tej linii produktowej, jest wprowadzenie odświeżania 120 Hz. Co ciekawe, domyślnie jest wyłączone i nic dziwnego - znacząco wpływa na czas pracy na akumulatorze. Chciałbym napisać, że optymalnie będzie ustawić dynamiczne odświeżanie, ale odnoszę wrażenie, że tablet zbyt często chce ratować swoją baterię - więc rzadko włącza superpłynne przewijanie obrazu.
Jasność i kolory są tu też na wysokim poziomie. Surface Pro 9 w testowanej wersji zapewnia 74-procentowe pokrycie palety DCI-P3 i przekracza specyfikację sRGB, oferując przy tym maksymalną jasność około 440 nitów. To wystarczające parametry nie tylko do miłego oglądania filmów czy cieszenia się ładnymi fotografiami na Instagramie. Nie jest to najlepszy wyświetlacz na świecie, ale spokojnie nadaje się już do co najmniej półprofesjonalnej obróbki zdjęć.
Zdumiewająca jest też jakość dźwięku. Nigdy przenigdy nie słyszałem lepiej brzmiącego urządzenia przenośnego. Jestem szczerze zaskoczony i nie jestem do końca pewien jak dokładnie działa tu system audio. Bo brzmi on aż za dobrze, jak na tak malutkie i smukłe urządzenie. Dźwięk z Surface Pro 9 może być potężny, głośny i wypełniony miękkimi niskimi tonami. Jeśli już, to wręcz przyczepiłbym się do braku precyzji w wysokich tonach, potrafią być stłumione. Nie wiem jakiej użyto tu magii - w specyfikacji jest to raptem parka dwuwatowych głośniczków.
Ekran otoczony jest smukłą ramką, ale pozostawiającą miejsce na pewny chwyt ze strony użytkownika. Pewnym zdumiewającym brakiem jest brak złącza słuchawkowego. Można rozumieć czemu ktoś chce się go pozbyć w malutkim telefonie - ale w 13-calowym tablecie, który na dodatek nie jest wodoodporny? Bez sensu. Łączność Bluetooth na szczęście działa bez zastrzeżeń.
Surface Pro 9 z ARM jest przy tym jedyną odmianą tego tabletu, która została wyposażona we wbudowany modem 5G. Można używać zarówno kart eSIM (nie sprawdziliśmy tego mechanizmu), jak i zwykłych kart nano-SIM. Tablet przy tym, jeśli użytkownik sobie tego zażyczy, może dynamicznie żonglować połączeniami 5G i Wi-Fi, by zawsze zapewniać jak największą wydajność łączności z siecią. Nie odnotowałem też żadnych problemów z łapaniem zasięgu 5G czy Wi-Fi.
Surface Pro z ARM i MacBook z ARM. Ta sama architektura procesora, ale wybaczcie, nawet nie ma co porównywać wydajności.
Kiedy Apple porzucił procesory o architekturze x86 na rzecz układów o architekturze ARM, efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania. Nowe komputery Mac stały się znacznie szybsze niż wcześniej, znacznie bardziej responsywne, będąc przy tym pasywnie chłodzone i oferując świetny czas pracy na baterii. Niektórzy uznali, że ARM to musi być w takim razie bezwzględna przyszłość. Surface Pro 9 to najlepszy dowód na to, że tu niezupełnie chodzi o architekturę.
Apple stworzył świetny, w swojej kategorii bezkonkurencyjny układ scalony - tak po prostu. Microsoft SQ3 jest przy nim, niestety, bez szans, choć to również układ ARM. Jest wyposażony w bloki do akceleracji przetwarzania wideo, wbudowaną kartę graficzną i nawet NPU do akceleracji przeliczeń związanych z SI. Sprawdzi się z zapasem do wielu zastosowań (więcej na ten temat za chwilę). Jeżeli jednak ktoś myśli, że Surface Pro 9 zapewni ogólną wydajność podobną do MacBooka z M1, to się gorzko rozczaruje.
Surface Pro 9 z ARM w kwestii wydajności jest zestawialny z dwuletnim energooszczędnym ultrabookiem wysokiej klasy. Bez najmniejszego problemu czy zadyszki pracowałem na nim mając niejednokrotnie kilkanaście otwartych kart w przeglądarce, Worda, Lightrooma i Photoshopa (obrabiając serie 30-megabajtowych RAW-ów) i nie czułem żadnej różnicy między tym tablecikiem a moim komputerem z Ryzenem 7 4000. Tyle że właśnie zdefiniowałem granicę komfortu, jeśli chodzi o Surface Pro 9. Pamiętamy o cenie tego tabletu?
Jakby kogoś interesowały konkretne liczby jako punkt odniesienia, służę wynikami syntetycznego testu (pomiar przeprowadzony trzykrotnie, wynik uśredniony) Geekbench 5: 1125/5850 pkt. Według bazy danych tego benchmarku, Dell XPS 13 z układem Core i5-1230U zdobył wynik 1596/6489 pkt. MacBook Air z M2 zdobył zaś 1932/8919 pkt. Wydajność pamięci masowej, mając na uwadze cenę tego sprzętu, również pozostawia sporo do życzenia (zbiór 25 GB danych podzielony na pliki o różnych rozmiarach kopiował z przepływnością średnio 420 MB/s).
Być może jest to kompromis wymuszony wyjęciem pamięci masowej poza obręb układu scalonego. Pamięć w tablecie Surface Pro 9 można bowiem sobie wyjąć - celem serwisu czy nawet zwykłej wymiany na pojemniejszy moduł. Choć tu też od razu należy ciut ostudzić zapał: Surface Pro 9 potrzebuje pamięci m.2 2230 o dość specyficznych wymiarach, co ogranicza do minimum wybór potencjalnego zamiennika.
Czas pracy na akumulatorze w Surface Pro 9 z ARM właściwie nie jest czynnikiem wymagającym większego omawiania. Mimo atrakcyjnej i kompaktowej formy tablet ten zapewnia co najmniej 10 godzin ciągłej pracy. Ów wynik to przy tym efekt mojej kapitulacji, po prostu włączyłem zapętlony benchmark, ustawiłem jasność na sztywno na 50 proc., wyłączyłem usypianie po nieaktywności i pozostawiłem maszynę samą sobie. Dopóki użytkowałem tablet normalnie (głównie jak laptopa, praca biurowa, obróbka zdjęć), podłączałem go do prądu co dwa, trzy dni. Nie było powodu robić to częściej.
Surface Pro 9 ma jeszcze jedną słabość użytkową, za którą ponownie należy winić relatywnie mało wydajną jednostkę centralną. Dopóki użytkownik korzysta z aplikacji skompilowanej pod architekturę ARM, wydajność jest bardzo przyzwoita. Tańsza konkurencja jest zazwyczaj szybsza, ale i tak większości użytkowników tej wydajności nie zabraknie. Niestety nie można tego samego powiedzieć w sytuacji, gdy mowa o aplikacji pisanej dla procesorów x86.
Surface Pro 9, podobnie jak nowy Mac, jest zgodny z większością oprogramowania pisanego dla układów x86. Nie ma jednak tak szybkiego procesora jak Mac, więc owe aplikacje przetwarza dość ociężale. Fakt faktem zaskakująco dużo deweloperów przystosowało już swoje aplikacje na ARM, więcej niż szacowali w przewidywaniach optymiści. Dalej jednak trudno korzystać na Surface z ARM z innej przeglądarki niż Microsoft Edge. Chrome i większość pozostałych, na razie, nie zdecydowała się na przygodę z ARM i z systemem Microsoft Windows. Emulowany Chrome jest używalny... i to właściwie najmilsze, co mogę napisać na temat tego doświadczenia.
Układ w Surface Pro 9 zawiera też NPU, czyli moduł do akceleracji przeliczeń SI. To jednak relatywna nowość w świecie urządzeń z Windowsem, dlatego też na dziś jedyna korzyść z owego NPU to rewelacyjnie działające kamera i mikrofon. Co dla wielu osób pracujących zdalnie z pewnością jest cennym atutem. Póki co, na tym koniec.
Surface Pro 9 z ARM. To gdzie te obiecane zachwyty? A tutaj.
We wstępie do tego tekstu ostrzegałem czytelnika przed słodką laurką, podczas gdy znaczna jego część wymienia słabości tego tabletu. Proponuję jednak spojrzeć na niego oczami o specyficznych potrzebach. W które akurat świetnie się wpisuję i jestem przekonany, że nie tylko ja.
Surface Pro 9 z ARM to relatywnie lekki i smukły tablet z dużym wyświetlaczem. Jest znakomicie wykonany, zapewnia świetny wyświetlacz i dźwięk. Do tego może pełnić funkcję pełnoprawnego peceta, za sprawą swojego doskonale wykonanego stojaka i genialnej doczepianej podświetlanej klawiatury z gładzikiem. Zapewnia łączność 5G, jest bezgłośny, ma rewelacyjne kamery i mikrofon. Będąc w pełni naładowanym nie zgaśnie wcześniej niż za 10 godzin. A zazwyczaj dużo później.
Na dodatek za sprawą Windowsa do tabletu można podłączyć właściwie każde w miarę nowe urządzenie. Jego wydajność z zapasem pozwala na pracę w licznych aplikacjach webowych, z pakietem Microsoft 365 czy Adobe Creative Cloud. Czy to nie cudowne? Ja byłem zachwycony.
Natomiast faktycznie, jedyne co tłumaczy cenę Surface’a Pro 9 z ARM, to fakt, że jest on bezkonkurencyjny. Bo nie ma urządzenia, które dałoby się z tym tabletem sprawiedliwie porównać. Smutno było mi się z nim żegnać, zwłaszcza że ostatnio dużo służbowo podróżowałem, a praca i rozrywka dzięki niemu była przyjemnością.
Ale 10 000 zł? Podczas gdy MacBook Air koduje filmy w 4K kosztując istotnie mniej? Kto bogatemu zabroni, Surface ma inne atuty. Odradzam jednak odkładanie na niego swoich ostatnich zaskórniaków. To cudowny sprzęt, którego zakup wydaje się ekonomicznie co najmniej wątpliwy.