REKLAMA

20 mld zł wyrzucono w piach. To miała być nowoczesna kopalnia wyprzedzająca przyszłość

Wałbrzych jest dziś symbolem tego, że nie wszędzie ustrojowa transformacja przebiegła bez zarzutu, otwierając miasta na nowe możliwości. O mieście wspomina się głównie w kontekście biedy czy tego, że biedaszyby wciąż działają, będąc szansą dla mieszkańców na zdobycie węgla czy pieniędzy. Historia Wałbrzycha mogła potoczyć się inaczej. I wcale nie potrzeba wielkiej wyobraźni - wystarczy zadać pytanie, co by było gdyby udało się dokończyć prace związane z szybem Kopernik.

09.10.2022 11.13
biedaszyby
REKLAMA

Reportaż o Wałbrzychu otwiera książkę Magdaleny Okraski "Nie ma i nie będzie". To nie przypadek, bo w Wałbrzychu wszystko, co dobre już było. Teraz nie ma nic, nawet perspektyw na lepszą przyszłość. Media wracają do tematu biedaszybów, choć przewijający się w nagłówkach ich "powrót" jest nie na miejscu. Tak naprawdę biedaszyby nigdy nie wygasły, choć w Wałbrzychu robiono wiele by je zasypać, przerywając w ten sposób wydobycie węgla na własną rękę.

REKLAMA

Wcale nie amatorskie. Przy biedaszybach pracowało wielu górników ze zlikwidowanych wcześniej wałbrzyskich kopalni. Dzielili się swoim doświadczeniem, tłumaczyli i pomagali. Nie wszędzie, bo chęć szybkiego zysku sprawiała, że do pracy brali się nieprzygotowani i niedoświadczeni, na dodatek w nieodpowiednich porach. Płacili za to życiem.

Wałbrzych jest ofiarą transformacji. Nie trzeba jednak zadawać pytań, czy mogła ona mieć bardziej ludzki charakter, jak robi się to dziś w Łodzi. Wałbrzych miał perspektywy. Była nią wielka jak na połowę lat 80 XX. wieku inwestycja – na ówczesne pieniądze było to 20 mld zł.

Szyb "Kopernik" miał połączyć w jeden duży i dochodowy zakład wydobywczy wszystkie kopalnie w Wałbrzychu 

"W ramach zadania, między innymi wydrążony został nowy szyb wydobywczy o głębokości 1166 metrów od powierzchni ziemi i średnicy 7,5 metra. Stanęła nad nim ponad 80-metrowa wieża szybowa. Kopia tych, które stoją w Lubinie, Rudnej i Polkowicach. Szyb został połączony z poziomami +70, -50, -200, -400, -600. Na każdym z tych poziomów wykonano podszybia wraz z infrastrukturą" – opisywał budowę wałbrzyski serwis.

- Budowano go najpierw z najlepszej stali. Na dole już były chodniki szerokie (…) urządzenia, elektronika. On już był prawie gotowy, była płuczka, za pół roku wszystko miało ruszyć. Stamtąd ładunek miał iść na przeróbkę i do Europy, na sprzedaż – opowiadał w książce "Nie ma i nie będzie" były wałbrzyski górnik.

W 1990 roku podjęto decyzję o zaprzestaniu budowy. Górnik do dziś wierzy, że gdyby inwestycję skończono zgodnie z planem, dziś Wałbrzych mógł być największą w Europie "potęgą pod kątem antracytu".  Zamiast tego po decyzji o wygaszeniu górnictwa w Wałbrzychu, które według rządzących miało być przez lata nieopłacalne, urządzenia z szybu wywożono na zachód, "za bardzo grube pieniądze". Z kolei do dziur po szybach zwożone były chemikalia i odpady z całego kraju.

W Wałbrzychu przez lata powtarzano, że Warszawa wydała wyrok śmierci na kopalnie w ramach zemsty za lewicowe poglądy mieszkańców. Górnicy mieli również żal do Solidarności czy kolegów po fachu z Dolnego Śląska, którzy nie wstawili się za nimi i nie pomogli ramię w ramię bronić również wałbrzyskich miejsc pracy.

Brzmi to jak teorie spiskowe, ale trzeba zrozumieć mieszkańców, którzy poczuli się zdradzeni - wszyscy o nich zapomnieli. W wywiadzie, którego udzielił mi Marcin Napiórkowski i który niebawem ukaże się na łamach Spider's Web+, autor książki "Naprawić przyszłość", przyznał, że zrozumiał lęki i poglądy mieszkańców Wałbrzycha po tym, gdy z nimi porozmawiał.

REKLAMA

Z ich perspektywy właśnie tak to wyglądało: miała być wielka, sprawnie działająca kopalnia, łącząca wszystkie miejskie zakłady. Widzieli, że węgla nie brakuje i można wydobywać go przez lata. Zamiast tego na żyletki pocięto wielką i drogą inwestycję, a nikt z tej wyraźnej niegospodarności nie musiał się tłumaczył.

Ktoś jednak zyskał. Jak pisał Artur Szałkowski, "maszyna wyciągowa, która była zamontowana w głowicy wieży szybowej 'Kopernika', został kupiona przez Czechów". Jeszcze w 2011 roku normalnie funkcjonowała. Kto wie – być może działa nawet i do dziś.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA