REKLAMA

Wracają biedaszyby. Polacy znów sami wydobywają węgiel

Biedaszyby, symbol gigantycznego kryzysu sprzed lat, powracają. Mogą być ekstremalnie niebezpieczne dla osób spacerujących po lasach.

09.08.2022 16.19
biedaszyby 2022 wałbrzych
REKLAMA

Biedaszyby to przykry pomnik lat 90. i likwidacji kopalń. Okazuje się, że wysokie ceny węgla sprawiają, że niektórzy ponownie na własną rękę chcą wydobyć surowiec. To olbrzymie zagrożenie dla samozwańczych górników, ale i środowiska.

REKLAMA

W rozmowie z Polsat News służby potwierdziły, że odnotowano już pierwsze przypadki nielegalnego wydobycia węgla. Z nieoficjalnych ustaleń reporterki Katarzyny Janke wynika, że 50-kilogramowy worek węgla gorszej jakości kosztuje 25 zł. Za nieco lepszy trzeba dołożyć 5 zł. Oznacza to, że za tonę płaci się od 500 do 600 zł.

To o połowę mniej niż we wtorki i czwartki, kiedy przez internet można kupić tonę węgla w cenie poniżej 1000 zł za tonę. Problem w tym, że wcale nie jest to takie łatwe. Biedaszyby kuszą więc oszczędnościami, a dla tych, którzy kopią – potencjalnym szybkim zyskiem.

Czym są biedaszyby?

Na masową skalę powstały w Wałbrzychu i okolicach w latach 90., kiedy po transformacji ustrojowej zamykano kopalnie. W nowej rzeczywistości nie wszyscy potrafili się odnaleźć. W upadłym mieście byli górnicy mogli w szybki i stosunkowo prosty sposób zdobyć węgiel – nie trzeba było nawet głęboko kopać. Z czasem zajęciem parali się ci, którzy z górnictwem nie mieli wiele wspólnego, ale chcieli cokolwiek zarobić. Dlatego biedaszyby doczekały się wielu ofiar.

Mało kto w Wałbrzychu dobrze wspomina lata 90. "Czas biedaszybów to czas najgorszej nędzy. Przez te wszystkie lata jeździliśmy z żoną do pracy do Niemiec, rok w rok" – mówił jeden z górników w reportażu "Nie ma i nie będzie" Magdaleny Okraski.

Złodziejstwo przy likwidacji było straszne, nikt się z tym nawet nie ukrywał – dodawał

Wałbrzych był pierwszą ofiarą zamykania kopalń, przez co miasto po prostu upadło, bo ludzie zostali bez pracy.

Jeszcze na początku roku przedstawiciele straży miejskiej w Wałbrzychu przekonywały, że wydobycie i handel "w zasadzie nie istnieje", poza incydentalnymi przypadkami. Teraz sytuacja się jednak niestety zmienia.

- Trudno powiedzieć jak będzie wyglądała jesień. Wszystko zależy od tego, jak będzie wyglądała sytuacja gospodarcza, sytuacja makroekonomiczna. My jesteśmy gotowi. To jest wzmocnienie patroli straży miejskiej, patroli z policją. Ale też ścisła współpraca z Lasami Państwowymi. Trzeba pamiętać że nielegalne wydobycie węgla nie było tylko na terenach miejskich, ale to też lasy, tereny prywatne, okoliczne gminy, bo Wałbrzych jest specyficznie położony

- powiedział Polsat News Edward Szewczak z urzędu miejskiego w Wałbrzychu.

Lasy Państwowe kilka lat temu ostrzegały, że nielegalne szyby często są przykrywane dywanem i cienką warstwą ziemi. Osoba spacerująca po lesie może nie zauważyć ukrytego dołu. Niebezpieczeństwo jest olbrzymie, bowiem dziury mogły mieć nawet 10 m głębokości oraz tunele biegnące po kilkanaście metrów w głąb ziemi.

Prezydent Wałbrzycha, Roman Szełemej, w rozmowie z Radiem Wrocław zapewniał, że węgiel z biedaszybów nie nadaje się do opału w domowych piecach. Stąd jest szansa na to, że masowe wykopywanie się nie powtórzy.

Statystyki pokazują jednak, że biedaszyby tak naprawdę na dobre nie odeszły. W 2015 roku znaleziono 31 nielegalnych szybów, a rok później już 46 w samym Nadleśnictwie Wałbrzych. Mogło być ich więcej na terenie samego miasta, bo np. dane straży miejskiej za 2019 rok mówią o 71 wykopaliskach, a Lasów Państwowych raptem o dwóch.

Ceny węgla a smog

REKLAMA

Pokopalniane okolice będą zmagać się z problemem biedaszybów, a cały kraj – z wielkim smogiem? Istnieje takie ryzyko, że ludzie, których nie będzie stać na węgiel, tym bardziej zaczną palić czym popadnie. Tym bardziej że można sprzedawać gospodarstwom domowym węgiel nie spełniający norm jakościowych, wprowadzonych w 2018 roku.

Reguła jest tu prosta - im gorsze paliwo, tym gorsze spaliny. Dopuszczony właśnie do sprzedaży flotokoncentrat i muł kopalniany to mokra glina, czyli tak naprawdę odpad kopalniany, który do tej pory musiał być utylizowany. Teraz kopalnie zamiast płacić za jego unieszkodliwienie, będą na nim zarabiały. Jest tańszy, ale też daje mniej ciepła. Zawiera dużo siarki, metali ciężkich, popiołu i wody. Wszystko wskazuje więc na to, że jeśli najbliższa zima będzie mroźna i bezwietrzna, to będziemy mieli znacznie większy smog i dużo gorsze powietrze, którym będziemy oddychać

– mówił w rozmowie z Wrocław.pl Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego.
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA