Patrzę na to, ile elektrośmieci trafia na śmietnik i stwierdzam: elektronika jest zbyt tania
Mniej więcej raczej wszyscy wiedzą, jak wygląda Piramida Cheopsa. Ten cud świata do małych nie należy, o czym świadczy jego inna nazwa: Wielka Piramida. Okazuje się jednak, że gdyby zebrać wyprodukowane w samym tylko 2022 roku elektroniczne sprzęty jak telefony, elektryczne szczoteczki czy aparaty, to taka konstrukcja będzie cztery razy cięższa od egipskiego zabytku. Mamy problem.
Według szacunków WEEE Forum tylko w tym roku ludzie przestaną korzystać z 5,3 mld smartfonów. Przestaną korzystać, czyli najprawdopodobniej wsadzą do szuflady, bo właśnie tak kończy elektronika nie tylko w europejskich domach.
Niestety jakaś część trafia też na wysypiska, a nie do recyklingu
W Europie do śmietników wyrzuca się 1,4 kg elektrośmieci na osobę
Najczęściej jednak te zalegają w domach. Według badań dotyczy to najczęściej drobnej elektroniki jak słuchawki, piloty, zegarki, klawiatury, myszki czy właśnie telefonów.
Dlaczego to źle? W raporcie "Od odpadu do zasobu. Zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny w ekonomii cyrkularnej", opublikowanym z okazji Międzynarodowego Dnia Bez Elektrośmieci przypadającego na 13 października, czytamy:
Skoro surowce nie wracają, to trzeba je wydobywać. Niszcząc przy tym środowisko i opierając się na wyzysku taniej siły roboczej. Niestety właśnie tak bardzo często wygląda praca w Afryce, skąd materiały są pozyskiwane.
Innym problemem jest też to, że bardzo łatwo zachwiać łańcuchem dostaw, co pokazała pandemia czy agresja Rosji na Ukrainę
Autorzy raportu podkreślają, że Chiny miały w latach 2010-2014 sięgający 95 proc. udział w dostarczaniu lekkich i ciężkich metali ziem rzadkich. Rosja odpowiadała w tym okresie za 46 proc. światowego pozyskania palladu, używanego w produkcji katalizatorów oraz bardzo ważnym elemencie budowy zielonej gospodarki – fotowoltaice. Z kolei głównym źródłem kobaltu była Demokratyczna Republika Konga. Wystarczy więc kryzysowa sytuacja, by materiałów zabrakło, a ceny poszły w górę.
- Nie panujemy nad "falą" elektrośmieci. Rozwiązaniem jest nie jest tylko edukacja czy kreowanie nowego, oszczędnego stylu życia. Potrzebujemy prawa, w tym kar skutecznie odstraszających przed procederami jak nielegalny import czy eksport odpadów – stwierdza Hanna Schudy, ekspertka Team Europe.
Chociaż jak zwrócił uwagę Łukasz, różnica pomiędzy telefonem za tysiąc złotych i tym za 5 tys. zł jest ogromna, to jednak nie da się ukryć, że nawet ten z niższej półki cenowej zadowoli przeciętnego użytkownika, który nie ma wielkich potrzeb. Minusem może być słabsza wydajność czy gorszy aparat, ale za rok kupi się nowy model, który poprawi nieznacznie te parametry. A za dwa kolejny i tak w kółko.
Nic więc dziwnego, że nasze szuflady puchną od elektrośmieci, które mogłyby trafić do odpowiednich zakładów i zyskać drugie życie
Na dodatek używanych smartfonów nie opłaca się sprzedawać, skoro nowe są tanie. Oczywiście znajdą się sytuacje, kiedy ktoś może wydać tylko 200 zł na telefon, a sprzedawcę ta suma zadowoli, ale większość uzna pewnie, że to żaden pieniądz. Lepiej mieć telefon w zapasie, który w szufladzie poczeka na awarię podstawowego. Gdy jednak przychodzi co do czego, to i tak bierze się nowy. Raczej nikt nie liczy na to, że powtórzy inwestycję jak w przypadku pierwszego iPhone'a:
Nawet przysłuchując się rozmowom kolegów o cenach nowych iPhone'ów, wychwyciłem, że niekoniecznie opłaca się kupić świeży model – lepiej poczekać rok, dwa, aż Apple pokaże coś ciekawszego. Z punktu widzenia środowiska to dobra wiadomość.
Oczywiście Apple to też inny przykład, bo akurat łatwiej sprzedaż używany model iPhone'a niż coś od popularnego producenta, który nowość wypuszcza w cenie 800-900 zł. Podejrzewam, że nawet antyfani Apple zgodzą się, że taki kierunek jest właściwy: mniej i drożej, dzięki temu rzadziej. A jeśli będą się spierać, to mam złą wiadomość: musimy w tę stronę podążać.
- Odporność na wyzwania przyszłości wymagać od nas będzie ponownego spojrzenia na to, jak produkujemy i konsumujemy – nie tylko dla dobra planety, ale również nas samych – stwierdza Bartłomiej Kozek, kierownik Działu Zielonej Transformacji w UNEP/GRID-Warszawa.
Problem polega również na tym, że oddanie elektrosprzętu nie jest takie proste i wygodne, jak wyrzucenie starych ciuchów czy plastikowych odpadów. Nie rozumiem, dlaczego przy tak dużej skali elektrośmieci, kontenery na elektronikę nie są ustawiane częściej.