REKLAMA

Misja kosmiczna pod powierzchnią Oceanu Spokojnego. Chodzi o niewielki kamyk

Codziennie w atmosferę Ziemi wchodzi kilka ton kosmicznych kamieni. Czasami są to większe głazy, a czasami jest to jedynie kosmiczny pył. Większość tych obiektów ulega spaleniu w ziemskiej atmosferze i nigdy nie dociera do powierzchni planety. Nieliczne są na tyle duże, że choć tracą sporą część swojej masy, to ich fragmenty przeżywają lot i uderzają w Ziemię. Teraz naukowcy chcą znaleźć i wyłowić jedną taką skałę. Dlaczego?

11.08.2022 16.48
planetoidy
REKLAMA

SPRAWDŹ: Polski paszport działa w Ukrainie jak przepustka VIP. Polak opowiada, jak traktowana jest pomoc

Astronomom chodzi o meteoryt oznaczony numerem CNEOS-2014-01-08, który jak łatwo się domyślić po nazwie wszedł w ziemską atmosferę ósmego stycznia 2014 roku. Obiekt ten, którego lot udało się zarejestrować na kamerach, uderzył w powierzchnię Oceanu Spokojnego jakieś 160 km od wybrzeża Papui-Nowej Gwinei z energią sto razy mniejszą od bomby, która zrzucona została przez Amerykanów na Hiroszimę.

Szacuje się, że skała miała średnicę zaledwie ok. 50 cm. Mimo to jest ona dla naukowców szczególnie ważna z jednego kluczowego powodu. W 2019 r. Amir Siraj, astrofizyk z Harvardu, oraz współpracownik Aviego Loeba wyliczył z 99,999 proc. pewnością, że meteoryt ten nie pochodzi z Układu Słonecznego, a przybył do nas z innego układu planetarnego. W maju 2022 r. do takich samych wniosku doszli specjaliści Sił Kosmicznych Stanów Zjednoczonych.

REKLAMA

Gdyby zatem taki obiekt udało się odnaleźć i wyłowić, moglibyśmy przyłożyć dłoń do skały pochodzącej z innego układu planetarnego. Trzeba przyznać, że w obliczu takiej skały próbki regolitu z Marsa wydawałyby się jedynie garścią zwykłego piachu.

Skąd pomysł, że to obiekt międzygwiezdny?

Zapis lotu wskazuje, że obiekt poruszał się z prędkością 42 km/s i uciekał właśnie z wnętrza Układu Słonecznego z prędkością znacznie większą, niż poruszają się tu jakiekolwiek obiekty Układu Słonecznego.

Co robimy?

REKLAMA

W ramach programu Galileo Siraj oraz Loeb chcą zrealizować wyprawę na Ocean Spokojny, w miejscu lądowania obiektu opuścić duży magnes, którego zadaniem miałoby być poszukiwanie żelaznego meteorytu. Po dotarciu na miejsce poszukiwań statek badawczy miałby opuścić magnes na głębokość jednego kilometra i ciągnąć go po okolicy przez około 10 dni. Jeżeli faktycznie meteoryt tam jest, to nawet jego drobne opiłki o rozmiarach rzędu 0,1 mm unoszące się w wodzie mogłyby przyczepić się do magnesu i po przetestowaniu w laboratoriach już na lądzie dostarczyć nam bezcennych informacji o swoim pochodzeniu.

Cała misja miałaby kosztować ok. 1,6 mln dol. Nie jest to mała kwota, ale jednocześnie jest ona nieporównywalnie niższa od kosztów budowy sondy kosmicznej, która musiałaby gonić międzygwiezdną planetoidę taką jak chociażby Oumuamua.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA