REKLAMA

Dziś międzynarodowy dzień UFO. Czy kosmici odwiedzili kiedyś Polskę?

Entuzjaści zjawisk nadprzyrodzonych mają dziś swoje święto. Na 2 lipca przypada międzynarodowy dzień UFO, podczas którego organizowane są imprezy na całym świecie. Wierzących w latające spodki mało kto traktuje poważnie. Ale czy słusznie?

Dziś międzynarodowy dzień UFO. Czy odwiedzili Polskę?
REKLAMA

UFO to skrót od Unidentified Flying Object, czyli - po naszemu - Niezydentyfikowany Obiekt Latający. Mianem tym określa się wszelkie niewyjaśnione zjawiska na niebie, jednak niemal zawsze ich źródło przypisuje się pozaziemskiej cywilizacji. UFO bywa bardzo często interpretowane jako pojazd kosmitów. Którzy w bliżej nieznanym celu obserwują dyskretnie Ziemian i prawdopodobnie prowadzą na nich badania.

REKLAMA

Czytaj też:

Znacznej liczby doniesień UFO nigdy nie udało się wyjaśnić naukowo. Nie ma jednak też żadnych dowodów czy naukowych źródeł na istnienie pozaziemskich cywilizacji czy nawet pozaziemskiego, wielokomórkowego życia. Do dyspozycji mamy dowody poszlakowe i relacje świadków. Znaczna część prawdopodobnie zmyśla dla atencji, niektóre osoby też mogą mylić dostrzeżenie latającego spodka z, na przykład, dostrzeżeniem drona. Przyznać jednak też należy, że całkowicie tych zeznań wykluczyć nie można, mimo iż ich wiarygodność jest dość niska.

Najsłynniejszy przypadek związany z UFO to prawdopodobnie Strefa 51 w Stanach Zjednoczonych. Znajduje się tam ściśle tajna amerykańska baza wojskowa, nad którą świadkowie wielokrotnie - jak twierdzą - wiedzieli pojazdy, które nie poruszały się jak konwencjonalne samoloty. Według jednej z legend w Roswell wręcz rozbił się statek kosmitów z obcymi na pokładzie, który trafił do Strefy. Rzekomo wiele amerykańskich wynalazków to efekt inżynierii wstecznej obcej technologii. Ale czy kosmici swoją obecnością zaszczycili również i Polaków? Podobno tak.

Polacy kontra kosmici. Czy UFO pojawiło się w Polsce?

Najsłynniejszy przypadek rzekomego kontaktu Polaków z cywilizacją obcych miał miejsce w maju 1978 r. Naszym mimowolnym ambasadorem był 71-letni Jan Wolski, rolnik z Emilcina. Według jego relacji kosmici zaczepili go, gdy wracał furmanką do domu. Pojechał z nimi na polanę, gdzie czekał lewitujący w powietrzu prostopadłościenny pojazd. Kosmici go nakarmili, zbadali i pożegnali się. Brzmi jak wyssana z palca historyjka, nieprawdaż?

Niewykluczone, że taką jest. Wiarygodności relacji Wolskiego dodają jednak relacje okolicznych mieszkańców, którzy słyszeli przedziwne hałasy, które zdawały się wydobywać spod ziemi. Dodatkowo, co potwierdziło później wielu psychologów i badań pod wykrywaczem kłamstw, Wolski był osobą niewykształconą, nigdy wcześniej nie słyszał o koncepcji UFO i obcej cywilizacji. Mimo iż historia brzmi beznadziejnie głupio i nie da się jej udowodnić, poligraf i psychologiczne badania - być może w jakiś sposób wadliwe - sugerują, że Wolski szczerze wierzy w to, o czym opowiada.

REKLAMA

Drugim trudnym do podważenia przypadkiem - z uwagi na mnogość świadków - jest katastrofa niezidentyfikowanego obiektu w Gdyni w styczniu 1959 r.  Świadkowie słyszeli coś w rodzaju zgrzytu tartego metalu. Sam obiekt miał około metra długości i był półkolistego kształtu. Zmieniało też kolor z różowego na czerwony. Liczba niezależnych od siebie zeznań była tak duża, że poszukiwaniem obiektu zajęło się wojsko i SB. Podobno niczego nie znaleziono. Choć nie brakuje i takich, którzy wierzą, że Służba Bezpieczeństwa potajemnie wydobyła obiekt i przekazała go Moskwie. Jak zawsze, całkowicie tego wykluczyć się nie da.

 I również jak zawsze, należy podkreślić ze stałą stanowczością, że UFO to na dziś legenda pokroju smoków czy Wielkiej Stopy czy potwora z jeziora Loch Ness. Nie da się całkowicie ich wykluczyć, Trudno jednak owo istnienie na dziś rozważać na poważnie, skoro przez tyle lat nie udało się zdobyć choć jednego, namacalnego dowodu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA