Posłanka PiS mówiła, że nie boi się szpiegowania. Została zhakowana. „Proszę o ignorowanie moich wpisów”
Iwona Arent z partii Prawo i Sprawiedliwość wsławiła się w ostatnich miesiącach deklarowanymi w mediach ekstrawaganckimi poglądami, w tym w sprawie cyberbezpieczeństwa i Pegasusa. Dziś musi prostować informacje o rzekomym opuszczeniu swojej partii, które pojawiły się na jej oficjalnym twitterowym profilu.
Partia PiS wespół z jej koalicjantami zgotowała sobie niemały kryzys. Niedawno wyszło na jaw, że ważni działacze partii opozycyjnych lub osoby z nimi blisko związane były szpiegowane i inwigilowane oprogramowaniem Pegasus. W niektórych przypadkach, jak na przykład Romana Giertycha, na upartego można tłumaczyć szpiegowanie zarzutami o przestępstwo gospodarcze. Inne są już otwarcie skandaliczne, jak przypadek senatora Brejzy, który był podsłuchiwany w czasie pełnienia funkcji szefa sztabu wyborczego największego ugrupowania opozycji.
Czytaj też:
Linia obrony aktualnie urzędującej władzy bywa zmienna, w zależności od przepytywanego przez dziennikarzy polityka, medium, w którym ten się wypowiada, czy nawet konkretnego dnia. Od wypierania się posiadania w użytku Pegasusa, aż po deklaracje, że uczciwy obywatel, w tym polityk, nie ma nic do ukrycia. W tłumaczeniach można przebierać do woli.
Jedną z osób bagatelizujących całe zamieszanie jest Iwona Arent, posłanka Prawa i Sprawiedliwości. Ta deklarowała, że nie boi się szpiegowania, o czym można posłuchać chociażby w załączonym wyżej nagraniu Debaty Dnia, emitowanej na żywo przez Polsat News tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Teraz Arent musi sama mierzyć się z konsekwencjami utraty kontroli nad swoją cyfrową tożsamością i danymi.
Iwona Arent na Twitterze: wychodzę z partii Nieudaczaników i Szkodników! Iwona Arent na Facebooku: proszę o ignorowanie moich wpisów.
Przed kilkoma chwilami na twitterowym koncie posłanki Iwony Arent pojawił się dość frapujący, przynajmniej dla jej wyborców, tweet. Posłanka martwi się w nim o porażkę Polski w walce z pandemią i rosnącą inflacją. Na sam koniec pointuje sugestią, że to wina jej partii, którą właśnie opuszcza. Do tej pory posłanka publicznie tylko martwiła się pierwszym z problemów.
W kwestii problemów z inflacją Iwona Arent wręcz wielokrotnie i głośno broniła polityki swojej partii, wskazując na liczne tak zwane tarcze premiera Morawieckiego, mające chronić obywateli i przedsiębiorców przed problemami finansowymi. Skąd taka nagła zmiana podejścia?
Okazuje się, że znikąd. Bagatelizująca cyfrowe bezpieczeństwo posłanka Arent musi dziś cały dzień tłumaczyć się mediom, że wpis na Twitterze nie jest jej autorstwa. Konto zostało przejęte przez cyberprzestępców, Iwona Arent czeka teraz na reakcję administracji serwisu. Zamiast zajmować się swoimi codziennymi obowiązkami, dzień spędza na tłumaczeniu dziennikarzom, że z PiS-u nie występuje i że to zwykłe włamanie.
Na razie nie jest jasne, czy incydent zmienił poglądy pani Posłanki na cyberbezpieczeństwo i problem podsłuchów oraz ochrony prywatności. Zachowując optymizm, trzymam za to kciuki.