Demant tworzy oprogramowanie, które zmienia życie ludzi. Wprowadzają audiologów i użytkowników aparatów słuchowych w świat telemedycyny
Warszawskie centrum badań i rozwoju Demant to kolebka innowacji w świecie aparatów słuchowych. Misją firmy jest tworzenie nowoczesnych narzędzi, które pomagają protetykom słuchu w dbaniu o indywidualne potrzeby pacjentów z niedosłuchem. Co więcej, dzięki oprogramowaniu stworzonemu przez Demant, użytkownicy aparatów słuchowych mogą sterować aparatem słuchowym za pomocą aplikacji mobilnej.
![Demant tworzy oprogramowanie, które zmienia życie ludzi](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fspidersweb%2F2021%2F05%2Fdemant.jpg&w=1200&q=75)
Koronawirus sprawił, że telemedycyna stała się bardziej potrzebna niż kiedykolwiek. Ale czy dotyczy to też audiologii? Aparat słuchowy to przecież zaawansowane urządzenie i aby przynosiło korzyści, musi być odpowiednio ustawione przez specjalistę. Przed pandemią użytkownik umawiał się na wizytę stacjonarną z protetykiem słuchu nie tylko na tzw. dopasowanie aparatu, ale również w przypadku konieczności zmiany jego wszystkich parametrów. To właśnie w gabinecie specjalista zmieniał ustawienia tak, by pacjent słyszał jak najlepiej. Co jednak, kiedy z powodu pandemii nie powinniśmy wychodzić z domów?
Właśnie tu na scenę wkracza rozwijana w Warszawie przez firmę Demant aplikacja, która ułatwia zdalną komunikację między protetykiem słychu, a użytkownikiem aparatu. To znacznie więcej niż zwykła konsultacja przez telefon.
Za pomocą specjalnej, zsynchronizowanej z aparatem słuchowym aplikacji firmy Demant, pacjent może połączyć się ze specjalistą w trybie zdalnym. W trakcie rozmowy przeprowadzana jest seria testów, które mają na celu znalezienie najbardziej optymalnych ustawień dla konkretnego użytkownika. Protetyk słuchu jest w stanie obsłużyć aparat niemal tak samo jak podczas wizyty w gabinecie. I mimo, że pierwsza wizyta u audiologa powinna odbyć się stacjonarnie, aplikacja mobilna jest świetną alternatywą dla pacjentów, którzy korzystają już z aparatu słuchowego i chcą go jedynie dostroić.
W wielu krajach, między innymi w Australii i Stanach Zjednoczonych, pacjenci dojeżdżają z odległych miejsc do gabinetów protetyki słuchu, by poprosić o zmianę nawet najdrobniejszych ustawień aparatu. Kontakt ze specjalistą poprzez aplikację jest w takich sytuacjach ogromnym ułatwieniem.
– Zdalne połączenie z audiologiem ma tę przewagę, że podczas takiej konsultacji pacjent pozostaje w swoim „naturalnym środowisku”. Dopasowanie przeprowadzamy w domu, a więc tam, gdzie spędzamy dużo czasu i gdzie warunki mogą być inne niż w wyciszonym gabinecie
– opisuje Joanna Rzędzian, analityczka biznesowa, pracująca nad aplikacją.
– Wyobraź sobie, że byłeś na wizycie u protetyka słuchu. W gabinecie słyszałeś świetnie, ale po powrocie do domu dudni ci twój własny głos. Na następną wizytę musisz czekać przez długi czas, a w dodatku nie chcesz non stop jeździć do gabinetu
– dodaje Rzędzian.
Przełomem w tej kwestii stało się rozwiązanie stworzone przez Demant, które umożliwia umówienie się na rozmowę ze specjalistą w dosłownie kilka sekund. Samo połączenie z protetykiem zajmuje kilkanaście minut i pozwala na zwiększenie komfortu życia bez wychodzenia z domu.
Kolejnym ułatwieniem, jakie oferuje użytkownikom aparatów słuchowych Demant, to aplikacja mobilna dzięki której możliwe jest samodzielne dostosowywanie niektórych parametrów i delikatne korygowanie dźwięku poprzez użycie korektora strumieniowego. Wielu użytkowników doceni też z pewnością funkcje lokalizowania aparatu oraz możliwość wglądu w swoją historię użytkowania aparatu. Ta ostatnia działa podobnie jak w przypadku opasek fitness.
Automatyzacja funkcjonalności związanych z aparatem słuchowym zapowiada się jeszcze ciekawiej. Jako, że urządzenie to łączy się telefonem poprzez Bluetooth, użytkownik jest w stanie szybko zautomatyzować pewne zachowania aparatu, nie tracąc więcej czasu na wykonywanie drobnych manualnych czynności.
– Jeden z użytkowników sparował aparat z inteligentnym dzwonkiem. Dzięki temu, kiedy tylko ktoś zadzwonił do drzwi, dostawał powiadomienie w aparacie. W ten sposób nie musiał się martwić, czy usłyszy dzwonek
– mówi Oskar Liberadzki (na zdjęciu poniżej), który zajmuje się testowaniem aplikacji.
![class="wp-image-1726647"](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fspidersweb%2F2021%2F05%2Fdemant-technology-centre-1-1000x656.jpg&w=1200&q=75)
Podobne powiadomienia możemy otrzymywać, gdy zbliża się koniec prania, ważne wydarzenie z kalendarza lub wyczerpuje się bateria. Dzięki zintegrowaniu aparatu z internetem rzeczy jesteśmy w stanie zautomatyzować wiele codziennych czynności.
Z kolei protetyk może ustawić w aparacie kilka trybów, które dostosują głośność i inne parametry do otoczenia, np. do warunków panujących na sali wykładowej.
Jednym z wyzwań zespołu tworzącego aplikację jest nieustanna dbałość o jej jakość. Monitorowaniem błędów zajmuje się Oskar Liberadzki, który ściśle współpracuje z zespołem deweloperskim.
– Aplikacja mobilna łączy się z aparatami słuchowymi, przez co traktowana jest jako produkt medyczny
– wyjaśnia Oskar Liberadzki.
– Jest audytowana, więc błędami trzeba na bieżąco zarządzać i priorytetyzować działania. Musimy być pewni, że aplikacja nie będzie w stanie zmodyfikować stanu aparatów bez akcji ze strony użytkownika i że pokazywane wartości są prawidłowe i nie wprowadzają w błąd. Weryfikujemy choćby, czy aparaty nie przekraczają ustalonej przez protetyka słuchu głośności
– dodaje Liberadzki.
Implanty kostne i ślimakowe omijające ucho zewnętrzne należą bowiem do mniejszości. Większość osób z niedosłuchem używa aparatów, które przekazują dźwięk do błony bębenkowej. Aparaty takie, mają swój mikrofon i słuchawkę, która przekazuje dźwięk. Pośrednikiem jest zaś procesor, który przetwarza dźwięk, tzn. wzmacnia go zgodnie z wybranym algorytmem, filtruje i przekształca tak, aby pasował do typu niedosłuchu użytkownika – mówi Joanna Rzędzian.
Joanna z łatwością tłumaczy medyczne zawiłości aparatów słuchowych, ponieważ pracuje w zawodzie od ponad ośmiu lat.
– Jestem audiofonologiem, więc dostarczam kontekst protetyka słuchu i osoby z niedosłuchem. Zbieram i analizuję wymagania i potrzeby biznesowe, a także współpracuję z zespołem projektującym doświadczenie użytkownika
– mówi Joanna.
Badaniem UX–u (user experience) zajmuje się zaś Joanna Kalicka (na zdjęciu poniżej), która stawia przed sobą na pozór proste zadanie:
– Moim celem jest dbanie, aby nasze aplikacje można było efektywnie, intuicyjnie i przyjemnie użytkować
– wyjaśnia.
![class="wp-image-1726644"](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fspidersweb%2F2021%2F05%2Fdemant-technology-centre-4-667x1000.jpg&w=1200&q=75)
W Centrum Badań i Rozwoju Demant zajmuje się tym dziesięcioro projektantów i cztery badaczki doświadczenia użytkownika. Projektanci skupiają się na szukaniu najlepszych rozwiązań i odwołują do dobrych praktyk w projektowaniu. Po uwzględnieniu wniosków z testów, końcowy wygląd aplikacji nadają projektanci UI (interfejsu użytkownika). Dbają o oni o estetykę, czytelność i dostępność aplikacji, również dla grup z innymi niż wada słuchu niepełnosprawnościami czy ograniczeniami. Badaczki wnoszą zaś perspektywę użytkowników. Przeprowadzają wywiady, weryfikują zapotrzebowanie na rozwiązania i sprawdzają intuicyjność korzystania z różnych funkcji.
– Użytkownicy otrzymują od nas zadania do wykonania na prototypie aplikacji. Obserwujemy, jak sobie z nimi radzą i zadajemy pytania, które prowadzą do wykrycia potencjalnych problemów z użytecznością
– wyjaśnia Joanna Kalicka.
Żadna nowa funkcja aplikacji od firmy Demant nie trafi na rynek bez konfrontacji z grupą docelową i bez sprawdzenia się „w akcji”. W ten sposób testowano choćby aplikację do telemedycyny.
– Zaplanowaliśmy zdalną wizytę u audiologa. Uczestniczyły w niej trzy strony: badacz, specjalista od słuchu i aparatów oraz użytkownik. Nie angażowaliśmy jeszcze osób z wadą słuchu, więc aparaty założyli pracownicy. Dało to każdej ze stron mnóstwo doświadczeń i wniosków do pracy
– wspomina badaczka.
Innym rodzajem testów jest tzw. Dojo, które polega na zebraniu ludzi z różnych dziedzin: od technicznych, po biznesowe i poproszenie o przetestowanie nowej funkcji z perspektywy kogoś, kto z nią na co dzień nie pracuje.
– Dzięki temu, że do aplikacji nagle siada wiele osób, które nie miały z nią wiele styczności i które nie mają już wiedzy o sposobach jej działania można znaleźć nie tylko błędy, ale usprawnienia dla aplikacji, które podnoszą intuicyjność obsługi
– wyjaśnia Oskar.
Następne w kolejce są beta testy z użytkownikami, jednak dopiero wtedy, kiedy aplikacja jest ustabilizowana i bezpieczna. Beta testerzy zgłaszają swoje uwagi, a zespół poprawia je przed rynkowym debiutem. Jest to o tyle ważne, że aparaty mają tylko od jednego do trzech przycisków zależnie od modelu, więc jedynie za pomocą aplikacji można wykorzystać pełnię możliwości urządzenia.
Proces tworzenia aplikacji w świecie medycznym może być skomplikowany z racji na same wymagania prawne. Potęguje go jeszcze mnogość modeli telefonów, z którymi współpracować ma aparat słuchowy. Tym większą uwagę przywiązuje się do poprawnej metodologii pracy w modelu Agile.
- Praca zespołu skupia się na rozwoju nowych funkcjonalności oprogramowania. Nieodzowną częścią procesu rozwoju naszych produktów jest weryfikacja. Zajmujemy się testami kolejnych funkcjonalności, aby niczego nie przegapić
- dodaje Oskar.
Zespoły pracujące nad innowacjami wspierają specjaliści od chmury, którzy utrzymują infrastrukturę do pracy nad nowymi rozwiązaniami. Jednym z nich jest choćby platforma tożsamości użytkowników.
– Korzystają z niej profesjonaliści (np. audiolodzy) i zwykli użytkownicy. Mogą podpinać konta z mediów społecznościowych do rejestracji i logowania
– mówi architekt Tomasz Wiśniewski.
Demant. Innowacje, którym przyświeca misja pomocy ludziom
Wszyscy rozmówcy zgodnie podkreślają, że celem ich pracy jest podnoszenie komfortu życia osób z problemami ze słuchem. Nawiązują więc wprost do misji swojej firmy, którą jest troska o zdrowie. Właśnie to przed stu laty pchnęło Hansa Demanta do samodzielnego prototypowania aparatów słuchowych dla swojej niedosłyszącej żony Camilli.
Doskonałe doświadczenia z nowinkami technologicznymi początków XX–wieku zachęciły go do założenia firmy, którą później przejął jego syn, William. Dziedzic zaczął produkować własne aparaty, które wkrótce znalazły nabywców na całym świecie. W latach 70. Demant założył centrum badań i rozwoju, które w innowacyjny sposób miało podchodzić na problemów osób niedosłyszących.
Dziś nowoczesne oprogramowanie tworzą pracownicy warszawskiego oddziału Demant. I to już od 5 lat! Znajdziemy je na smartfonach użytkowników aparatów słuchowych i w gabinetach protetyków słuchu. Widząc pasję, z jaką pracownicy Demant podchodzą do pracy i jakości produktu finalnego możemy być spokojni, że oprogramowanie spełni oczekiwania użytkowników.
*Artykuł powstał we współpracy z Demant Technology Centre.