Sprawdziłem czy bezprzewodowy odkurzacz pionowy ma sens. Miesiąc z Sharp SA-VP4001BS-EU - raport z boju
Kiedy chodzi o odkurzacze, jestem bardzo staroświecki. W moim mieszkaniu wciąż działa tradycyjny model workowy, skutecznie broniący domowych paneli przed nowoczesnymi robotami. Zawsze byłem jednak ciekaw bezprzewodowych odkurzaczy pionowych, stanowiących kompromis między klasyką i postępem. Dlatego wziąłem na testy model Sharp SA-VP4001BS-EU. Po ponad miesiącu sprzątania mam kilka ciekawych wniosków.
Sharp SA-VP4001BS-EU trafił do skromnego, ale uroczego mieszkania na górniczym katowickim osiedlu. Mój azyl składa się z kuchni, przedpokoju, salonu, sypialni, łazienki oraz balkonu. Lokum w sam raz dla singla lub pary. Przez połowę każdego tygodnia w mieszkaniu odpoczywa piesek, który niestety uwielbia zostawiać po sobie sierść. Samo mieszkanie znajduje się bardzo blisko drogi, a także wygaszanej już kopalni. Kurzy się niesamowicie, a regularne sprzątanie to absolutny fundament.
Tradycyjny odkurzacz workowy od dłuższego czasu zaczął nam przeszkadzać. Na skutek dostosowania mieszkania do warunków pandemicznego home office, sprzęt stracił swoje dotychczasowe miejsce w szafie. Zamiast tego straszy nas w kącie sypialni. Do tego kółka tradycyjnego modelu są już tak zużyte, że w praktyce odkurzacz ciągniemy za sobą niczym opornego psa, zamiast płynnie przesuwać go po płytkach i panelach. Słowem, zmiany nie mogły nadejść w lepszym momencie.
Pierwsza, fundamentalna zaleta odkurzacza pionowego to gabaryty. Wyciągam sprzęt z kartonu i wow.
Sharp SA-VP4001BS-EU to odkurzacz modułowy, którego elementy i działanie dopasowuję do własnych potrzeb oraz zadań. Główna część urządzenia jest bardzo mała, gabarytami przypominając typowy dzbanek na wodę. W poręcznym module kryje się kilka istotnych składowych: zbiornik na nieczystości, silnik, filtry, uchwyt ze spustem, cyfrowy ekran oraz doczepiany, ładowany za pomocą kabla akumulator. Jego pełne naładowanie trwa ponad 3 godziny. W zamian otrzymujemy około 60 minut pracy.
Cała reszta elementów zależy już tylko i wyłącznie od użytkownika. Możliwości konfiguracji mamy naprawdę wiele - o czym szerzej później - zamieniając SA-VP4001BS-EU w poręczny odkurzacz samochodowy, sprzęt do czyszczenia karniszy i żaluzji czy typowego domowego pogromcę brudu. Modularność Sharpa sprawia, że jego przechowywanie jest banalnie proste. Sprzęt znalazł miejsce tam, gdzie tradycyjny odkurzacz workowy nie zmieściłby się za żadne skarby. Urządzenie trzymam bowiem w… szufladzie.
Jeśli tak jak ja cierpicie na brak wolnej przestrzeni, modułowość jest nie do przecenienia. Do tego składanie odkurzacza jest natychmiastowy i nie męczy. Sprytny system zatrzasków sprawia, że to bajecznie prosta i szybka procedura. Co najlepsze, pomimo modularności i zatrzasków, Sharp SA-VP4001BS-EU przesyła energię z akumulatora prosto do samych czyszczących końcówek. Dzięki temu turbo-szczotka może oferować podświetlenie LED, bez żadnych dodatkowych kabli czy baterii. Dobrze to przemyślano, konstrukcyjnie ma to ręce i nogi.
Komfort i wygoda względem tradycyjnego modelu workowego są nieporównywalnie większe. Doszło do zmiany nawyków.
Gdy spytałem lepszej połówki, co najbardziej się jej podoba w naszym nowym odkurzaczu, była to właśnie łatwość użytkowania. W pełni się zgadzam. Z masą poniżej czterech kilogramów, z kompletnym brakiem kabla i z bardzo dobrymi kółkami trubo-szczotki, testowy Sharp gra w zupełnie innej lidze niż nasz klasyczny sprzęt. Wygoda jest nieporównywalnie większa. Na tyle, że zaczęła zmieniać domowe zwyczaje.
Wcześniej, gdy nakruszyliśmy w kuchni, sięgaliśmy po zmiotkę i szufelkę. Najzwyczajniej w świecie nie chciało się nam podłączać klasycznego odkurzacza do gniazda sieciowego, a potem ciągnąć opornego buldoga w kierunku miejsca zbrodni. Tego typu zabawy zostawialiśmy sobie na weekend. W przypadku bezprzewodowego Sharpa po prostu wyjmuję główny moduł z szuflady. Nie sięgam nawet po rurę ani szczotkę! Po prostu wciskam spust, silnik zasysa okruchy z ziemi, a ja wysypuję je do kosza. Tyle.
Podczas tradycyjnego sprzątania mieszkania (u nas soboty) korzystam z dodatków; rury teleskopowej oraz turboszczotki wymienianej na wąską końcówkę do szczelin. Walka z brudem bez konieczności zwracania uwagi na kabel, z lekką „spluwą“ bezpośrednio w dłoni, to zupełnie inny świat. Coś jak zrzucenie zimowych ubrań po zimnym marcu i pierwszy swobodny spacer w samej bluzie. Im człowiek starszy, tym bardziej to rozumie i docenia.
Ze względu na wygodę, lekkość i poręczność, Sharp SA-VP4001BS-EU wprowadził kilka zmian w naszych czterech kątach. Gdy w trakcie piątkowego seansu orzeszki wysypią się na kanapę, sięgamy po sam moduł z silnikiem. Jeśli trzeba odświeżyć wnętrze samochodu, dodajemy do głównego modułu szczotkę do tapicerki i schodzimy do garażu. Zmiotka i szufelka w zasadzie przestały być nam potrzebne, a stary odkurzacz… cóż, ze swoją pochyloną rurą przymocowaną do obudowy, zaczął robić za tymczasowy wieszak.
Sprzątanie, podświetlenie i szmery-bajery, czyli Sharp SA-VP4001BS-EU podczas walki z brudem.
W pudełku razem z głównym modułem i akumulatorem znajdziemy także: rozsuwaną rurę teleskopową, ogumioną giętką klasyczną rurę, końcówkę do szczelin, końcówkę 2-1 do karniszy i żaluzji, szczotkę do sof i foteli, szczotkę do sierści oraz turbo-szczotkę Animal Jet. Do tego dochodzi ładowarka oraz opcjonalny uchwyt ścienny na śruby, dzięki któremu możemy wygodnie zawieszać odkurzacz po każdym sprzątaniu. Nie korzystałem jednak z niego, zamiast tego trzymając modułowe urządzenie w szufladzie.
Naprawdę bogaty zestaw akcesoriów sprawia, że Sharp SA-VP4001BS-EU nadaje się do znacznie większej liczby zadań niż tylko cotygodniowe odkurzanie mieszania. Jak wspomniałem wcześniej, dzięki bezprzewodowemu działaniu odkurzacz odwiedza nasz garaż, robiąc porządek w samochodzie. Sprzęt wziąłem ze sobą także do piwnicy, inaugurując nowy sezon rowerowy odświeżeniem regałów i pudeł z kurzu. Z perspektywy osoby przyzwyczajonej do klasycznego odkurzacza to nowy świat: po prostu chwytasz za lekki odkurzacz i wychodzisz. Zero kabli, zero ciągnięcia, zero komplikacji.
Będąc przy garażach i piwnicach, kapitalnym rozwiązaniem jest umieszczenie diod na turbo-szczotce Animal Jet. Dzięki nim odkurzacz rozświetla sprzątaną powierzchnię przed sobą. Co za tym idzie, czyszczenie przyciemnionych pomieszczeń jest łatwiejsze. Do tego Sharp rzuca nowe światło na doskonale znane obszary mieszkania, bezwstydnie obnażając okruszki chowające się pod lodówką czy kępki kurzu za pralką. LED-y na szczotce nie pozwalają przejść obojętnie obok takich miejsc.
Sama turbo-szczotka wyróżnia się specjalnym wałkiem w miejscu ssania, z wystającymi bolcami w charakterystycznym spiralnym układzie. Dzięki wałkowi odkurzacz doskonale chwyta i łapie wszelkiej maści włosy oraz sierść. Sharp SA-VP4001BS-EU bardzo skutecznie radzi sobie z pozostałościami po wizytach czworonożnej Korusi. O długich włosach narzeczonej nie będę wspominał, bo nie wypada. Rolkę warto od czasu do czasu wyciągnąć ze szczotki i oczyścić z zebranego włosia, np. przy użyciu nożyka.
Warto także wspomnieć o możliwości wyboru odpowiedniego trybu działania odkurzacza pionowego. Zaraz nad spustem uchwytu znajduje się mały ekran, na którym wyświetlane są informacje o mocy ssania (min/max) oraz profilu sprzątania (panele/wykładziny). W moim mieszkaniu nie ma co prawda perskich dywanów, ale za to mogę z pełną odpowiedzialnością napisać, że w trybie wykładzin Sharp o wiele szybciej radzi sobie z nieczystościami przyczepionymi do maty, na której stoi bieżnia w salonie. Różnice między trybami są na tyle zasadne, że korzystam z nich regularnie. To więcej niż zbędny bajer.
Czas na łyżkę dziegciu w beczce miodu. Warto przeczytać, jeśli myślicie nad zakupem bezprzewodowego odkurzacza pionowego.
Po ponad miesiącu testów mam szereg uwag, które trzeba wziąć pod uwagę myśląc o kupnie bezprzewodowego odkurzacza pionowego. Po pierwsze: moc ssąca. Ta jest mniejsza względem klasycznego, dużego, trzymanego na kablu zasilającym odkurzacza. Warto zdawać sobie z tego sprawę, dobierając odpowiedni sprzęt do własnych potrzeb oraz własnej specyfiki domu/mieszkania. Mniejsza moc ssąca nie oznacza jednak mniej przydatnego odkurzacza. W moim mieszkaniu jest wręcz przeciwnie.
Gdy korzystałem z klasycznego odkurzacza, musiałem walczyć, aby ten nie pożerał zasłon i kołder. Bezprzewodowy Sharp zapewnia o wiele większą kontrolę, a do tego bez problemu wsysa kurz, sierść, włosy, okruszki, orzechy, czipsy, pajęczyny czy liście. W mieszkaniu z płytkami, panelami oraz matami moc ssąca generowana przez silnik inwerterowy była bardziej niż wystarczająca. Przez ponad miesiąc nie miałem ani jednej sytuacji, w trakcie której Sharp nie poradziłby sobie z postawionym przed nim zadaniem. Jeśli jednak z jakiegoś powodu potrzebujecie dużej mocy ssącej, kabel pozostaje niezastąpiony.
Po drugie: akumulator. Z ładowaniem odkurzacza jest jak z ładowaniem smartfonu - niby prosta sprawa, ale raz na jakiś czas zdarza się człowiekowi zapomnieć. Testowany Sharp oferuje 60 minut pracy na pełnej baterii. To u nas dwa solidne sprzątania. Wystarczyło jednak, że zapomniałem włączyć listę zasilającą do której wpiąłem ładowarkę, a zepsułem sobie plan dnia. To oczywiście nie wina odkurzacza, ale mojej życiowej niezaradności. Trzeba jednak pamiętać, że sprzęt tego typu wymaga regularnego ładowania. Jeśli jednak podepniecie go na godzinkę po każdym sprzątaniu, będzie do dyspozycji zawsze i wszędzie.
Po trzecie: zbiornik na odpadki. Wszystkie nieczystości trafiają do dzbanowego, zabezpieczonego filtrem zbiornika o pojemności 0,6 litra. To aż nadto, nawet podczas porządnego przedświątecznego sprzątania. Trzeba jednak pamiętać, że taki zbiornik opróżniamy po każdym tańcu z odkurzaczem. Prosta rzecz, wystarczy wcisnąć przycisk na obudowie. To jednak kolejny element, który tak jak wcześniej opisane ładowanie, wymaga od nas regularności. Do tego sam zbiornik wypada wymyć raz na kilka cykli. To wszakże nie jednorazowy worek trafiający potem do śmieci.
Bezprzewodowy odkurzacz pionowy po ponad miesiącu: hit czy kit?
Jeśli podobnie jak ja zastanawiacie się nad przejściem na mniejszy, poręczniejszy i przede wszystkim bezprzewodowy odkurzacz – będziecie zadowoleni. Kluczowe jest jednak dobre poznanie największych zalet oraz największych wad takiego rozwiązania. Nie ma bowiem odkurzacza idealnego, a każdy rodzaj urządzenia czyszczącego spisze się inaczej w zależności od wielkości mieszkania, układu mebli, liczby domowników, rodzaju nawierzchni czy obecności domowych zwierząt.
W moim przypadku suma pozytywów zdecydowanie przewyższyła negatywy. Sharp SA-VP4001BS-EU zdał egzamin w mieszkaniu wyłożonym panelami, o powierzchni nie przekraczającej 60 metrów kwadratowych. Gdybym jednak musiał szukać sprzętu do wielkiego, wielopoziomowego domu pełnego wykładzin, zwierząt i dzieci, zapewne pomyślałbym o czymś z większą siłą ssącą.
Sharp SA-VP4001BS-EU to dla naszej małej rodziny zmiana na plus. Jest wygodniej, jest poręczniej i jest szybciej. Jednocześnie modułowy sprzęt skutecznie wyparł zmiotkę i szufelkę oraz mały odkurzacz samochodowy. Do tego mieści się w szufladzie, co zachwyca mnie po dziś dzień, gdy zestawiam ten fakt z gabarytami klasycznego workowego modelu. Do tego Sharp radzi sobie z każdym rodzajem brudu lądującego na ziemi - od kurzu, przez kryształki cukru i zmieloną paprykę, kończąc na orzeszkach w panierce.
Na sam koniec trzeba wspomnieć o cenie. Technologia bezprzewodowych odkurzaczy uległa w ostatnim czasie znacznemu upowszechnieniu. Tego typu rozwiązania nie kosztują już majątku, czego Sharp SA-VP4001BS-EU jest najlepszym przykładem. Nowoczesny odkurzacz kupimy za 849 zł. Jeśli nie dysponujemy takimi środkami, bardzo ciekawą alternatywą jest tańszy niemal o połowę brat: Sharp SA-VP1001RW-EU.
Tekst powstał we współpracy z firmą Vestel .