Nie muszę już dalej szukać butów na ten sezon. adidas Ultraboost 21 - test

Lokowanie produktu

Przeważnie pierwszą rzeczą, którą robię po biegu, jest sięgnięcie po telefon i sprawdzenie, jak mi poszło. Tym razem było inaczej.

Nie muszę już dalej szukać butów na ten sezon. adidas Ultraboost 21 - test

Tym razem również sięgnąłem po telefon, ale w innym celu - żeby na wszystkich używanych przeze mnie komunikatorach napisać biegowym znajomym, jak dobre są Utraboost nowej generacji.

Właściwie to chciałem zacząć je chwalić jeszcze przed biegiem.

Powstrzymałem się wprawdzie przed tym, ale miałem dobry powód, żeby Ultraboost 21 polubić już od pierwszego założenia na nogę. Konstrukcja buta nie przewiduje bowiem klasycznego języka - zamiast tego wkładamy stopę jak w skarpetkę, a za dodatkowe utrzymanie jej w miejscu odpowiada dwuczęściowa, elastyczna klatka z tworzywa sztucznego (to ten fragment z logo adidas).

Dodatkowo wnętrze jest w kluczowym miejscach naprawdę bogato wyściełane, szczególnie w okolicach pięty - nawet zapiętek ma dodatkową warstwę komfortu.

Efekt? Całość jest niesamowicie wygodna - przy mojej dość szerokiej stopie w żadnym miejscu nie czułem ucisku, a i sznurowanie buta to tylko formalność. Cholewka jest naprawdę elastyczna, a do tego przewiewna - ale nie na tyle, żeby w obecnych warunkach (nawet minus kilkanaście stopni) było mi podczas biegania zimno w stopę. Oczywiście przy założeniu odpowiednich, zimowych skarpet.

Jeśli więc chodzi o pierwsze wrażenie, to Ultraboost 21 zdobył u mnie punkty już przy pierwszym kontakcie.

To jeszcze szybko parametry techniczne.

Ultraboost 21 to buty przeznaczone dla biegaczy o stopie neutralnej. Drop wynosi 10 mm (30,5 mm przód, 20,5 mm tył). W rozmiarze 42,5 mają masę 340 g, natomiast mój testowy egzemplarz w rozmiarze 44 2/3 pokazał na kuchennej wadze 382 g.

No i hop na asfalt.

W Ultraboost 21 miałem okazję biegać przez ostatnich kilkanaście dni, pokonując na krótszych i dłuższych dystansach w sumie ponad 100 km. I mogę z czystym sumieniem napisać jedno - to będą moje główne buty na ten sezon, a kiedy już się zużyją, prawdopodobnie kupię nowe. Dokładnie takie same.

Pierwszy powód - są niesamowicie komfortowe. Większość moich biegów to względnie spokojne biegi (okolice 5:00 min/km i ciut szybciej) po twardej, miejskiej nawierzchni. Przy takich biegach liczy się dla mnie jedno - ma być wygodnie. Mają mnie nie boleć stopy i mam nie odczuwać bólu w kolanach - to ostatnie jest dla mnie szczególnie istotne po niedawnej kontuzji.

Jak przy takich wymaganiach spisują się Ultraboost 21? W skrócie: doskonale. Amortyzacja stoi w tym przypadku na naprawdę wysokim poziomie (w tym roku dodano nawet 6 proc. kapsułek Boost), ale jednocześnie nie jest na tyle przesadzona, żeby przy każdym kroku mieć wrażenie, że stopa zapada się w piankę. Dłuższe biegi po asfalcie czy betonowych płytach chodników? Żaden problem. Stopa w bucie odbija się sprężyście od podłoża - na tyle sprężyście, że człowiekowi aż chce się biegać.

W trakcie całego biegu dodatkowy plus do komfortu daje wspomniana już cholewka. Jest tak wygodna i kompletnie nieinwazyjna, że gdyby nie to, że nie czułem kamieni i asfaltu bezpośrednio na powierzchni stopy, mógłbym mieć wrażenie, że biegnę bez założonych butów. Przy tym pomimo swojej nieinwazyjności, nawet przy szybszych akcentach nie ma się wrażenia, że stopa ucieka z buta - jest odpowiednio stabilnie.

Plus numer dwa, który wcale nie jest taki oczywisty po plusie numer jeden? To nie do końca są typowe buty wyłącznie do bardzo, bardzo spokojnego człapania. Po części jest to zasługa sprężystości podeszwy, a po części - usztywnienia jej frontowej części z wykorzystaniem systemu LEP (Linear Energy Push). I choć brzmi to trochę jak marketingowe czary, to zdecydowanie to czuć.

Fakt usztywnienia podeszwy można zresztą zweryfikować samemu bez zakładania butów - wystarczy sprawdzić, jak duży opór stawia Ultraboost 21 przy próbie ręcznego wyginania go w tej części. W porównaniu do niektórych konkurencyjnych butów różnica jest naprawdę znacząca.

Jakie efekty daje takie rozwiązanie w praktyce? Dostajemy ciekawe połączenie buta do bardzo komfortowego biegania z butem, który nie jest typowym kapciem i oferuje dużo bardziej sprężyste doznania. Jeśli chcemy pobiec szybciej albo gwałtowniej przyspieszyć, jest to jak najbardziej możliwe i nie odnosi się wrażenia, że buty tego nie chcą.

I to wszystko przy zachowaniu bardzo wysokiego komfortu. Nie wybrałbym raczej Ultraboost 21 jako butów startowych, ale że nie startuję - nie ma to dla nie większego znaczenia. Dynamika potrzebna mi do większości treningów zdecydowanie tutaj jest.

Plus numer trzy wiąże się z obecnymi, niezbyt przyjemnymi, warunkami pogodowymi. Udało mi się pobierać trochę w Ultraboost 21 na suchym asfalcie, ale większość moich biegów miała miejsce na śniegu, mokrym asfalcie, a nawet lodzie.

Jeśli chodzi o przyczepność na suchym asfalcie, to nie mam tutaj absolutnie żadnych zastrzeżeń - każdy krok jest pewny i nie musimy przesadnie zastanawiać się, jak stawiamy stopy. Podobnie zresztą jest na mokrym asfalcie i ewentualnie w lekkim, miejskim błocie - wprawdzie gumy sygnowanej logo Continental nie ma na podeszwie aż tak dużo, ale to całkowicie wystarczy, żeby zachować odpowiednią przyczepność.

Trochę gorzej z przyczepnością jest na śniegu. O ile na cienkiej warstwie świeżego śniegu leżącego na chodnikach jak najbardziej da się całkiem szybko biegać, o tyle przy grubszej jego warstwie albo w błocie pośniegowym jest już gorzej. Ale raczej trudno wymagać od tego typu butów, żeby radziły sobie idealnie w takim warunku. Tak samo na lodzie - trzeba na niego uważać, a najlepiej po prostu go omijać.

A co z tą masą?

Kwestia masy Ultraboost 21 to dość zabawna sprawa. Z jednej strony, jeśli spojrzeć na specyfikację, jest zdecydowanie wysoka. Z drugiej strony, jeśli założyć je na nogi i po prostu pójść pobiegać, zupełnie się o tym zapomina. Zresztą moje dotychczasowe buty do codziennego biegania były wyraźnie lżejsze, a mimo to... przyjemniej biega mi się w nowych Ultraboost.

Może gdyby to były buty startowe, wtedy czepiałbym się każdego dodatkowego grama. Ale w tym przypadku - nie mam za bardzo powodu.

To jakie są Ultraboost 21?

Przede wszystkim - niesamowicie wygodne i to biorąc pod uwagę właściwie wszystkie elementy wpływające na komfort. Cholewka wykonana jest z miękkiego, elastycznego i grubego materiału (do tego pochodzącego w dużej mierze z recyclingu), który pewnie trzyma stopę, a na dodatek jest bardzo przewiewny. Amortyzacja Boost z kolei sprawia, że nie musimy za bardzo przejmować się twardością podłoża.

Mimo tych cech, a także stosunkowo wysokiej masy, Ultraboost 21 nie są jednak aż takimi kapciami. Pianka Boost jest naprawdę sprężysta i pcha nas do przodu, a usztywniona podeszwa w prawie nieodczuwalny sposób wpływa na komfort, jednocześnie sprawiając, że but jest bardziej dynamiczny, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.

I chociaż nie jest to najtańszy zakup (sugerowana cena: 749 zł), nie mam żadnych wątpliwości: kolejnymi butami do biegania, które kupię pewnie jeszcze w tym sezonie, będą właśnie Ultraboost 21. Już teraz dostępne są w sklepach stacjonarnych adidas m.in. w Złotych Tarasach i Arkadii, a także na stronie www.adidas.pl/buty-bieganie

* Marka adidas dostarczyła buty do tego materiału.

Lokowanie produktu
Najnowsze
Zobacz komentarze