Rekordowa plaga szarańczy właśnie pustoszy Afrykę. Naukowcy obwiniają globalne ocieplenie
Od Kenii, przez Etiopię, aż po Jemen - rekordowo ogromna plaga szarańczy plądruje właśnie uprawy tamtejszych rolników. Naukowcy twierdzą, że to kolejna katastrofa wywołana zmianą klimatu.
Koronawirus nie będzie naszym jedynym globalnym zmartwieniem w 2020 r. Plaga szarańczy, której skutki są jak na razie najbardziej odczuwalne w regionie Afryki wschodniej, niszczy właśnie większość tamtejszych upraw.
Brzmi to oczywiście jak typowa wiadomość z drugiego krańca świata, którą właściwie nie trzeba się przejmować. Jeśli jednak Afryka zacznie cierpieć z powodu klęski głodowej, z pewnością odczujemy to w jakimś stopniu w Polsce. Chociażby przez wzrost cen żywności, tudzież kolejną falę emigracji do Europy. Tym razem w poszukiwaniu jedzenia.
Szarańcza w Afryce to efekt globalnego ocieplenia
Do takiego wniosku doszedł entomolog Dino Martins z Uniwersytetu Harwarda, według którego rekordowo wysoką populację szarańczy zawdzięczamy niezwykle sprzyjającym warunkom pogodowym.
— Być może brzmi to przerażająco i trochę dramatycznie, ale to wydarzenie zawiera głębszą wiadomość o tym, że zmieniamy nasze środowisko - mówi Martins.
A rozwiązanie problemu szarańczy wiąże się z dalszą zmianą środowiska. I to na gorsze, ponieważ najskuteczniejszą i najbardziej sprawdzoną bronią przeciwko tym owadom są pestycydy rozpylane z dużej wysokości (np. z helikoptera), które nie są przyjazne dla innych zwierząt. W dodatku odpowiednia ilość potrzebnych do walki z tegoroczną plagą szarańczy pestycydów kosztuje małą fortunę, której większość afrykańskich państw aktualnie nie posiada, ponieważ większość swoich środków pompują one w walkę z koronawirusem. To dość niefortunny zbieg okoliczności.
Plaga szarańczy to ogromne zagrożenie
Jak dotąd owady te zniszczyły ok. 200 tys. akrów upraw. Część terenów uprawnych (ok. 1,2 mln akrów) została wstępnie zabezpieczona pestycydami, co według Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) powinno zapewnić stabilne dostawy jedzenia zapewniającego podstawowe potrzeby dla ok. 8 mln osób. Tak szeroka skala działań zabezpieczających uprawy pestycydami może wywołać jednak kolejne problemy i spowodować np. ogromną redukcję populacji pszczół i innych pożytecznych owadów.
Tymczasem kontynuacja obfitych opadów sprzyja dalszemu rozmnażaniu się szarańczy. Nie tylko w Afryce - nieco mniejsza plaga tych owadów pojawiła się również w Argentynie i prawdopodobnie zawita również do Paragwaju, Urugwaju i Brazylii. ONZ ostrzega, że w samej Afryce, plaga szarańczy może doprowadzić do klęski głodowej, która dotknie ok. 25 mln osób. Jak na razie nikt nie wie, jak rozwiązać ten problem i w jaki sposób zabezpieczyć się przed nim w kolejnych latach.
Jak na razie FAO nawiązała współpracę z agencją NASA, która zobowiązała się na użyczenie swoich satelit do monitorowania sytuacji nad Afryką. Chodzi o wyszukiwanie terenów, na których panują idealne warunki do rozmnażania się szarańczy. Dane te pozwolą na przewidywanie dalszych ruchów roju oraz na zmniejszenie ich populacji.
Eksperci ostrzegają, że plaga przetaczająca się przez Afrykę przypomina swoim rozmiarem plagę, która 105 lat temu pojawiła się na terenach Wielkiej Syrii. Wśród tamtejszej ludności dochodziło do masowych śmierci głodowych i aktów kanibalizmu. Wisienką na torcie było dotarcie owadów do Jerozolimy, gdzie doprowadziły one do… epidemii cholery.