Bardzo zła wiadomość dla pomysłu repolonizacji mediów. Amerykanie zaczynają dominować w Axel Springer
Biedna jest ta nasza Europa. Nie mamy żadnej poważnej spółki technologicznej, bo trudno za takie uznać Zalando i Spotify, a przemysł kradną nam Chińczycy.
Nawet gdy raz na - jak na ironię - ruski miesiąc uda nam się jakaś europejska manifestacja siły, to zaraz nam to wykupią. Niewątpliwie taką manifestacją była dyrektywa tzw. ACTA 2, która zmienia obraz europejskiego prawa autorskiego. Wbrew sensowi i logice, o czym na Spider's Web napisałem tysiąc, a na Bezprawniku milion artykułów.
Wychodzili, walczyli latami, drzwiami, oknem i w końcu przepchnęli pozbawioną gospodarczej racjonalności dyrektywę, w której ktoś wymyślił sobie, że np. Google News najpierw dostarcza ruch stronom internetowym, a w zamian może im za tę przyjemność płacić. Logika, jak gdyby czytelnik Spider's Web musiał płacić za każdy banner, w który kliknie. Pomysł dogadany w 50 proc., czyli wydawca serwisu się zgadza i podkreśla, że to przyczyni się do rozwoju internetu w Polsce.
Ale to nie tylko absurdalnie inicjowane zmiany w prawie, lecz przede wszystkim wielki biznes. Co do głosowania w sprawie tzw. ACTA 2, Niemcy dogadywali się z Francuzami, kupcząc w tle poparciem dla Nord Stream 2. I nie kto inny, jak niemiecki Frankfurter Allgemeine Zeitung przyznawał, że wydawnictwo Axel Springer 10 lat lobbowało w UE, walcząc o normy wprowadzane przez dyrektywę.
Europa ostatecznie na propozycje przystawała raczej chętnie, bo przecież my na Starym Kontynencie już prawie nic w tym e-sektorze nie mamy: Apple, Microsoft, Facebook, Amazon, Google, Twitter itd., wszystko jest amerykańskie. Więc kwestią czasu pozostawało tworzenie nawet mało logicznych regulacji, które w jakiś sposób zmuszają gigantów IT do płacenia europejskim państwom za obecność na tymże rynku.
Axel Springer coraz bardziej amerykański
Rzecz w tym, że wielkie wydawnictwo Axel Springer, które w Polsce wydaje np. Fakt, Newsweek czy internetowy Onet, jest już coraz mniej europejskie. Amerykański fundusz private euqity KKR za 2,9 mld euro nabył pakiet 43,5 proc. akcji Axel Springer, stając się tym samym największym udziałowcem, przeganiając nawet nieznacznie Friede Springer - wdowę po panu Axelu.
To oczywiście bardzo smutne dla polskich polityków z obozu władzy, którzy kochają Amerykę, nawet bardziej niż nienawidzą swoich obecnych wrogów. Kochają do tego stopnia, że aktualnie Amerykanie chcą, by Polska zapłaciła Izraelowi za zbrodnie dokonane w czasie II Wojny Światowej przez Niemcy na polskich obywatelach. I jeśli mam być szczery, to uważam, że nasz rząd w jakiejś postaci się na to zgodzi. Bo miłość prawicy obyczajowej do Ameryki jest radykalna, głęboko bazuje na micie Woodrowa Wilsona, który „zwrócił nam niepodległość” i sprowadza się do bezustannego robienia im, tej, no... łaski. Geograficznie z punktu widzenia polityki jesteśmy 4-5 najważniejszym państwem dla USA na świecie, a zachowujemy się jak państwo położone na uboczu Sahary.
Natomiast to oczywiście spory problem komunikacyjny dla rządu. Przede wszystkim w obliczu krytyki ze strony Onetu czy Newsweeka, która raczej nie zelżeje, będzie trudniej przekonywać, że tak naprawdę Tomasz Lis wypowiada się w imieniu Angeli Merkel przerażonej nagłym wzrostem znaczenia Polski.
Po drugie, pomysł tzw. repolonizacji mediów (który w normalnych warunkach może i byłby wart rozważenia, jednak w tym wypadku zapewne miałby na celu upodobnienie wszystkich do TVP, Sieci Prawdy i Gazety Polskiej) raczej traci rację bytu. Przekonała się o tym ambasador Georgetta Mosbacher, która musiała kupić sobie nowe buty, po tym jak KRRiT postanowiła nałożyć karę na TVN (wykupiony swego czasu przez amerykańskie koncerny, docelowo - Discovery). Kop zasadzony polskiemu rządowi był tak siarczysty, że ten do dziś na wszystkich konferencjach prasowych wypowiada się na stojąco.
Amerykanie wyznają nie tylko zasadę bezwzględnej wolności mediów, ale przede wszystkim ochrony swojego biznesu na całym świecie. I tak oto nagle Axel Springer zapewnił sobie w Polsce protektorat Donalda Trumpa. Oczywiście nie twierdzę, że to było celem całej transakcji, natomiast z perspektywy polskiego poletka na pewno aspektem najciekawszym.