Sprawdziłem nowy kreator aren w bijatyce Smash Bros. Trafiłem na inwazję fallusów i memów
Aktualizacja 3.0.0. do Super Smash Bros. Ultimate wprowadza nowego wojownika, masę poprawek oraz kreator aren. Byłem ciekaw zwłaszcza tego ostatniego. Gdy graczom daje się niemal pełną swobodę w tworzeniu kształtów na dotykowym ekranie… cóż, dosyć łatwo przewidzieć, co może się zdarzyć.
Kreator aren to bardzo sympatyczne narzędzie, które świetnie zdaje egzamin w praktyce. Program jest prosty, czytelny oraz intuicyjny. Nie pozwala na przesadnie wiele, ale bez problemu stworzymy na nim lokację o dowolnym kształcie. Obiekty można animować, zmieniać ich właściwości, a nawet przesuwać między planami. Do tego dochodzą interaktywne elementy jak teleportery, wyrzutnie, trampoliny i tak dalej. Naprawdę jest z czym się bawić.
Nic dziwnego, że oddając w ręce graczy poczucie wolności, ci poczuli tzw. zew penisa.
Zew penisa to impuls wykształcający się w młodym człowieku gdzieś na poziomie szkoły podstawowej. Rozpoczyna się niewinnie, od próby narysowania męskiego przyrodzenia na kartce papieru. Z czasem zew staje się silniejszy. Jego ofiara czuje potrzebę rysowania penisów w szkolnych zeszytach. Zarówno swoich, jak i kolegów z ławki. Naukowcy twierdzą, że w tym drugim przypadku chodzi o zaznaczanie terenu oraz dominację. Im więcej penisów na marginesach u kolegi, tym lepiej. Niech zna swoje miejsce.
Z wielkiem zew nie przemija. On ewoluuje. Penisy pojawiają się na czołach śpiących bądź pijanych kolegów. Trafiają na ściany w miejscach publicznych, naniesione sprayem. Członki upiększają reklamy, przystanki i znaki drogowe. Zdaniem wielu to uniwersalna dekoracja, za pomocą której można wyrazić siebie. Dać upust artystycznej duszy, zazwyczaj skrywanej pod natłokiem codziennych zadań i obowiązków. Dlatego naprawdę się nie zdziwiłem, gdy zew penisa objawił się w Super Smash Bros. Ultimate. Zdziwiło mnie za to, że Nintendo kompletnie nie potrafi uporać się z męskimi członkami.
Arena z penisem w Super Smash Bros. Ultimate krzyczy do mnie już z 2 miejsca rekomendowanych.
Wybierając zakładkę aren w menu Shared Content widzę fallusa w trakcie wytrysku. Mogę pobrać go do pamięci swojej konsoli, aby następnie walczyć na nim podczas domówki ze znajomymi. To nie jedyna lokacja stworzona przez graczy, która może budzić wątpliwości. Wystarczy zjechać niżej by przekonać się, że ludzka kreatywność nie zna żadnych granic.
Na wyeksponowanym miejscu znajdowała się m.in. lokacja, w której Mario oddaje mocz zaraz obok biednego goomby. Kilka pozycji dalej mogłem z kolei zobaczyć wielkie, fioletowe pośladki Thanosa, między które stara się dostać Ant-Man. To tak w kwestii przypomnienia, że premiera oczekiwanego Avengers: Endgame już niebawem. Na tym tle takie perełki jak pluszowy Kirby trzymający w łapce ostry nóż to niewinny pikuś.
Oczywiście kreator aren to nie tylko męskie przyrodzenia.
W Super Smash Bros. Ultimate znalazłem wiele bardzo pomysłowych lokacji. Moim faworytem jest na ten moment arena inspirowana lokacją ze Street Fightera II. W tle gra nawet oficjalna muzyka z bijatyki Capcomu, użyczona Nintendo na potrzeby Smasha. Autor projektu stworzył naprawdę niezłą kopię myśliwca, biorąc pod uwagę ograniczone, proste narzędzie jakie otrzymał w kreatorze SSBU.
W kolekcji ręcznie tworzonych aren znajduje się wiele projektów inspirowanych innymi grami. Widziałem m.in. wielki, obracający się kilof z Minecrafta. Walczyłem na charakterystycznych platformach Donkey Konga, a także znalazłem się w samym środku Tetrisa. Leciałem nawet powietrznym autobusem, w którym rozpoczyna swoją rozgrywkę setka śmiałków grających w Fortnite Battle Royale. W arenę do walki zamieniono konsolę GameCube czy kontroler do kultowego NES-a.
Za pomocą kreatora powstaje także wiele memów oraz nawiązań do popkultury. Do Super Smash Bros. Ultimate trafił na przykład gigantyczny Peter Griffin. Są już tutaj Garfield, Shrek i Spongebob. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, gdy zobaczyłem arenę nazwaną „High Ground”. Ta przypominała miejsce walki Obi-Wana z Anakinem. Wszędzie było pełno lawy.
Kreator aren to świetny dodatek, ale Nintendo nie potrafi nad nim zapanować.
Japończycy podjęli pewne kroki zaradcze. Algorytmy Smasha miały wykrywać, gdy gracz rysuje penisa, swastykę czy inne nieodpowiednie kształty. Zdaje się jednak, że wielu projektom udaje się prześlizgnąć przez zautomatyzowane mechanizmy ochrony. Co więcej, później takie areny z fallusami trafiają do sekcji rekomendowane, przez co mogą je zobaczyć tysiące graczy. To nie bez znaczenia, biorąc pod uwagę, że Super Smash Bros. Ultimate jest bijatyką dla graczy od 12 roku życia.
Najlepsze (najgorsze?) jest to, że moje dzisiejsze odkrycia to i tak pikuś w porównaniu do tego, co powstało w kreatorze Super Smash Bros. Ultimate poprzedniej nocy.