Google usuwa adresy URL z wyników wyszukiwania. Oby tylko na testach się skończyło
Ten ruch Google'a nie spodoba się wydawcom internetowym. Usunięcie adresów URL ze strony wyników wyszukiwania jeszcze bardziej osłabi pozycję twórców treści.
Google nie zajmuje się generowaniem treści. Nawet w usłudze Google News wyłącznie agreguje teksty ze stron i blogów. Dla twórców wyszukiwarka Google'a, podobnie jak Facebook, staje się coraz większym problemem. Użytkownicy przestają zwracać uwagę na źródło, w którym przeczytali artykuł.
Oczywiście Google i Facebook są dla wydawców serwisów internetowych źródłem ruchu, ale rozmywa się ich tożsamość.
Google ma wiele różnych pomysłów na to, jak zarabiać na treściach innych podmiotów i robi się przy tym coraz bardziej bezczelne.
Koalicja na rzecz lepszych reklam obwołała się szeryfem internetu i chce decydować o tym, które kreacje reklamowe są dopuszczalne, a które nie. W przyszłości to decyzje m.in. Google'a będą wpływać na to, które reklamy będzie blokował adblock wbudowany w Chrome'a.
Bardzo kontrowersyjny jest też mechanizm AMP. Google będzie premiować witryny, które porzucą swój unikalny wygląd i własne skrypty w wersji mobilnej na rzecz ustandaryzowanej strony, której kształt i formę w dużej mierze ustala Google. Twórcy witryn mogą zaprojektować własną stronę zgodną z AMP, ale wymaga to od nich dodatkowej pracy i poruszania się w zakresie określonym przez Google'a.
Ukrycie adresów URL witryn w wynikach to kolejny taki ruch.
Redakcja The Next Web wypatrzyła, że Google testuje na Androidzie wyświetlanie wyników z pominięciem adresów stron internetowych, do których kierują odnośniki. Zamiast tego wyświetlane są wyłącznie nagłówki i pierwszy akapit tekstu, który zaindeksowanego przez Google'a - bez żadnych informacji o autorze.
To fatalna decyzja. Użytkownicy klikając w taki odnośnik nie będą wiedzieć, na jaką stronę trafią. To tylko pogłębi problem wydawców z rozpoznawalnością ich serwisów i narazi internautów na szkody - tylko czekać, aż podejrzane witryny zaczną się podszywać pod strony logowania do banków itp.
Na szczęście niewykluczone, że Google wycofa się z tego pomysłu i nie będzie jeszcze bardziej irytować wydawców. Przerażający jest jednak sam fakt, że taki pomysł w głowie inżynierów Google'a wykiełkował, a w dodatku ktoś uznał go na tak dobry, by dojść do fazy testów.