Poza światłem reflektorów, czyli co oprócz topowych smartfonów można było zobaczyć na MWC 2017
Po przyjrzeniu się najgorętszym premierom tego roku postanowiliśmy wyruszyć w mniej oczywiste miejsca niż stoiska Samsunga, LG, Sony, Lenovo i Huwei w poszukiwaniu ciekawostek. To co zobaczyliśmy daje smutny obraz rynku mobilnego, który zdaje się zjadać własny ogon.
Największe targi świata skupiające się na technologiach mobilnych już się skończyły. MWC 2017 to ogromna impreza, ale jako jej uczestnik jestem dość... rozczarowany. Byłem gotów myśleć, że to przejaw mojego zblazowania, ale dziennikarze i obserwatorzy rynku, z którymi rozmawiałem, mieli bardzo podobne odczucia.
MWC 2017 nie przyniosło żadnego przełomu.
Jeśli mamy 2017 rok, a największe emocje na targach mobilnych budzi nowa wersja Nokii 3310 i telefon firmy mające w zaokrągleniu zerowy udział w rynku - BlackBerry KeyOne - to znaczy, że coś poszło nie tak. Premiery kolejnych telefonów takich marek jak Sony, LG i Huawei nie robią już takiego wrażenia, jak kiedyś. Samsung tak jak można było się spodziewać zdecydował się zaprezentować swój kolejny telefon na swojej własnej konferencji.
Smartwatche odeszły niepamięć, wirtualna rzeczywistość po zeszłorocznym boomie jest w stagnacji, a smart home i smart city to ciągle tylko mglista wizja przyszłości. Gdzieś w tle majaczy się mityczne 5G, czyli sieć nowej generacji, ale zanim stanie się ona udziałem naszej codzienności miną lata. Pomimo to postanowiłem przejść się po halach targowych MWC 2017 i poszukać czegokolwiek, co przykułoby moją uwagę.