Sony właśnie pokazało najszybszą kartę SD na świecie. Tylko... właściwie po co?
Do sklepów trafiają nowe karty SD SF-G, które biją rekord prędkości. Standard SD ciągle walczy, ale jest już na przegranej pozycji. Nie przywiązujmy się do niego.
Kupujesz aparat ze świetnym nagrywaniem 4K, chcesz z niego skorzystać po raz pierwszy, włączasz najwyższy bitrate i maksymalną jakość i… pufff, czar pryska.
„Ta funkcja nie jest dostępna z twoją kartą pamięci. Włóż szybszą kartę”.
Znacie taki komunikat? Jeśli nie, to najpewniej nie próbowaliście nigdy nagrywać w nowoczesnych, superszybkich trybach slow-motion, albo w najlepszej jakości dostępnej w 4K. Albo po prostu korzystacie ze smartfona, który rozwiązuje ten problem kompresją materiałów.
Jeśli zależy ci na jakości, prędzej czy później zderzysz się z problemem zbyt wolnej karty pamięci. Na szczęście producenci nie śpią i cały czas pokazują nowe rozwiązania.
Sony właśnie pokazało najszybszą na świecie kartę SD.
Nowa seria nosi nazwę SF-G i jest wykonana w standardzie UHS-II U3. Dostępne pojemności to 32, 64 i 128 GB. Szybkość odczytu to aż 300 MB/s, a zapisu to 299 MB/s. Są to prędkości, które kilka lat temu osiągały dyski SSD!
Taka szybkość zapewnia nie tylko bezproblemową pracę nawet w zaawansowanych trybach wideo, ale także bardzo szybki przesył plików na dysk komputera. O ile nowoczesne dyski SSD z powodzeniem radzą sobie z takimi szybkościami (ba, nowe SSD PCIe NVMe w praktyce przekraczają poziom 2000 MB/s), tak wąskim gardłem może być czytnik kart.
Dlatego Sony przy okazji premiery nowych kart pokazało też nowe czytniki MRW-S1 pracujące w oparciu o standard USB 3.1 I gen zapewniający przesył do 625 MB/s.
A co proponują inni producenci? Coraz częściej odchodzą od SD i pokazują alternatywne standardy, np. XQD.
Standardem przyszłości mogą być karty XQD, które obecnie wykorzystują m.in. topowe lustrzanki Nikona. Karty tego typu nadal są piekielnie drogie (ok. 500 zł za 64 GB), ale cena bierze się to z szybkości.
XQD już w pierwszej wersji pozwalają na zapis z prędkością 500 MB/s, dzięki wykorzystaniu szybkiej magistrali PCI Express. Nowsza specyfikacja 2.0 pozwala osiągnąć poziom 1000 MB/s.
Ten standard prawdopodobnie przyjmie się na profesjonalnej półce foto i wideo, ale nie wiadomo, czy dotrze do półki amatorskiej.
Jeszcze inne podejście ma Samsung, pokazując „następcę karty micro-SD”, czyli UFS.
Samsung w połowie ubiegłego roku pokazał nowy standard kart UFS, który ma rzekomo zastąpić karty Micro SD. Już w pierwszej generacji karta UFS osiąga szybkość odczytu 530 MB/s, lecz zapis wynosi tylko 170 MB/s.
Choć karta wyglądem przypomina nośniki Micro-SD, to jest z nimi niekompatybilna.
A użytkownicy kart CF ciągle śmieją się pod nosem.
Warto pamiętać, że zanim świat przestawił się na małe karty SD, jednym z głównym standardów były karty CF (Compact Flash). Dzisiaj nadal są one wykorzystywane w niektórych aparatach, ale producenci raczej odchodzą od tego standardu. Karty CF są po prostu zbyt duże.
Mimo to ich prędkości są rewelacyjne. Bez problemu kupimy kartę CF działającą z szybkością 540 MB/s, czyli sporo szybciej, niż zaprezentowana właśnie najszybsza karta SD.
Dyskietka, płyta CD, karta SD.
Standard SD powstał w 2000 roku, a więc za rok osiągnie pełnoletność! Przez ten czas w technologiach zmieniło się właściwie wszystko, a teraz zmiany nabierają dynamiki. Za kilka lat (mniej więcej w okresie 2018–2020) rozpocznie się rewolucja 8K.
Może się okazać, że do tego czasu standard kart SD spotka ten sam los, który spotkał płyty CD i dyskietki. Szkoda, ale czy rezygnacja ze standardów kogoś jeszcze dziwi? W dobie usuwania złącza jack i przechodzenia na standard USB-C? Jedno jest pewne, w dzisiejszym świecie nie ma co przywiązywać się zbyt mocno do konkretnych standardów.