Szczęście fotografa: nagrywał timelapse i trafił na... start rakiety balistycznej
Wyobraź sobie sytuację, kiedy chcesz wykonać timelapse przedstawiający twoje miasto nocą. Wybierasz najbardziej fotogeniczną lokalizację, czekasz na odpowiednią pogodę, przygotowujesz sprzęt i planujesz dobór parametrów ekspozycji. Kiedy wybija „godzina zero”, zupełnie niespodziewanie łapiesz na swoim filmie spektakularny start rakiety balistycznej. To właśnie przytrafiło się fotografowi ze Stanów Zjednoczonych.
![Nagrywał timelapse i trafił na... start rakiety balistycznej](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fspidersweb%2F2015%2F11%2Fstart-rakiety-380x162.jpg&w=1200&q=75)
Taką niecodzienną scenę zarejestrował fotograf Justin Majeczky, który w sobotni wieczór wraz ze znajomym udał się na przedmieścia San Francisco, by nagrać nocny timelapse mostu Golden Gate Bridge i świateł miasta.
Podczas nagrań stała się rzecz niezwykła. Fotograf zobaczył na niebie szybko poruszający się punkt przemieszczający się ku górze. Punkt nagle rozbłysnął, rzucając za siebie snop światła. W ten efektowny sposób niezidentyfikowany obiekt zaczął dominować nad całym krajobrazem i zupełnie przyćmił nagranie mostu Golden Gate.
Koncepcja na timelapse zmieniła się w jednej chwili. Zamiast kontynuować film poklatkowy, fotograf przełączył się do trybu wideo i zaczął nagrywać nieznany obiekt. Justin szybko zareagował i dostosował kadr oraz jego ekspozycję do zmieniających się warunków. Postanowił skupić się na nieznanym obiekcie, zamiast kontynuować nagrywanie mostu. W końcu do tego ostatniego elementu można wrócić kiedy indziej.
Okazało się, że tym nieznanym obiektem był pocisk balistyczne SLBM typu Trident II D-5 wystrzelony z amerykańskiego okrętu podwodnego USS Kentucky. Okręt znajdował się przy wybrzeżu Kaliforni znajdującym się dokładnie w tle sceny zarejestrowanej przez fotografa. Rakietowy pocisk balistyczny nie był uzbrojony, a jego wystrzelenie było częścią rutynowych ćwiczeń US Navy. Wystrzelenie nie było jednak zapowiadane.
W efekcie powstał jedyny w swoim rodzaju film oraz seria niezwykłych zdjęć. Jest czego zazdrościć, w końcu takich widoków na niebie nie widzi się codziennie. A już na pewno nie w tak urokliwej scenerii, jaką są światła San Francisco na tle mostu Golden Gate.