REKLAMA

Dobre wieści na rynku foto: w końcu widać światełko w tunelu

Sprzedaż aparatów z roku na rok spada, ale w końcu pojawiły się w tym temacie pierwsze optymistyczne dane. Spadki - owszem - nadal są widoczne, ale są znacznie mniejsze, niż w ubiegłych latach. Rynek foto zaczyna się na nowo stabilizować, a to dobra wiadomość dla fotografów.

Dobre wieści na rynku foto: w końcu widać światełko w tunelu
REKLAMA
REKLAMA

Zacznijmy od kilku historycznych faktów. W topowym momencie sprzedaży aparatów analogowych, czyli mniej więcej na przełomie millenniów, klienci kupowali niespełna 40 mln aparatów rocznie. W 2005 roku fotografia cyfrowa na dobre wyparła technologię analogową ("analogów" sprzedały się marginalne ilości), natomiast rynek foto urósł o połowę, bowiem całkowita sprzedaż aparatów przekroczyła 60 mln sztuk rocznie.

Od tego momentu rynek wystrzelił. Szczyt formy przypadł na 2010 rok, kiedy sprzedało się ponad 120 milionów aparatów. Niestety od tej pory obserwujemy spadki sprzedaży aparatów. Winowajcami są smartfony, których w 2010 roku sprzedano ok. 420 milionów. Dane za 2014 rok są wręcz przytłaczające. Sprzedano łącznie nieco ponad 40 milionów aparatów (tyle, co w najlepszych latach świetności analoga) oraz… ponad 1 mld 200 mln smartfonów.

Jest słabo, ale zaczyna być stabilnie

Organizacja Camera & Imaging Products Association (której skrót w języku polskim brzmi niezbyt fortunnie) przedstawiła najnowsze dane dotyczące sprzedaży aparatów. CIPA pokazała wykres, na którym widać produkcję aparatów w ujęciu kwartalnym, począwszy od 2009 roku aż do połowy 2015 roku. Wykres obejmuje więc cały okres kryzysu spowodowanego smartfonami.

cipa-sprzedaz-aparatów

Z zestawienia wynika kilka ciekawych informacji. Przede wszystkim, spadki sprzedaży aparatów zaczynają wyhamowywać. Krzywa spadku przestaje być tak dramatyczna jak jeszcze rok, czy dwa lata temu. Jeśli obecny trend się utrzyma, będziemy mogli mówić o całkowitej stabilizacji na rynku foto, a więc o zażegnaniu kryzysu. Nadchodzące lata nie będą tak tłuste jak kiedyś, ale sytuacja będzie opanowana.

Widać także, że rynek foto nie może całkowicie zniknąć. Nadal jest liczna grupa klientów, którzy oczekują lepszej jakości obrazowania. I choć 40 milionów aparatów rocznie wygląda jak ledwie cień dawnych statystyk, to nadal jest to duża liczba. Dla porównania, na rynku fotograficznym nadal sprzedaje się o wiele więcej aparatów, niż konsol na rynku gier. Tak się składa, że łączna liczba sprzedanych konsol PlayStation 4 i Xbox One również wynosi 40 mln, tyle że taki wynik został osiągnięty nie w rok, lecz w dwa lata (czyli od momentu premiery obu urządzeń).

Posiadacze aparatów z wymienną optyką nie zamierzają przerzucić się na smartfony

Na wykresie warto zwrócić uwagę nie tylko na dynamikę spadków, ale także na kolory, które reprezentują typy urządzeń. Widać, że na spadku sprzedaży najbardziej oberwało się kompaktom. Tymczasem obóz lustrzanek został praktycznie nietknięty przez smartfonową rewolucję. Liczba produkowanych i sprzedawanych lustrzanek jest mniej więcej stała, a nawet większa, niż w 2008 roku. Do tego od 2012 roku dochodzą też bezlusterkowce, których rynkowy udział od dwóch lat jest mniej więcej stały.

Smartfona ma każdy fotograf i mogę się założyć, że zdecydowana większość fotografów robi nim zdjęcia. Nie oznacza to jednak, że fotografia mobilna jest w stanie zastąpić tradycyjną fotografię. Tutaj nadal liczy się duża matryca i jasny obiektyw, a dane CIPA pokazują, że jest wiele osób, które to rozumieją.

Problemem są kompakty i trzeba na nie znaleźć nowy pomysł

Wykres CIPA pokazuje, że spadki sprzedaży kompaktów wyhamowują. To może oznaczać, że wyklarowało się już stałe grono osób, które nadal zamierza kupować aparaty kompaktowe. Nie widzę w tym nic złego, czy głupiego, bowiem kompakty nadal górują nad smartfonem jakością obrazowania (zwłaszcza na wyższej półce kompaktów), oraz możliwościami, w tym głównie zoomem optycznym.

Jeśli jednak producenci chcą choć trochę zwiększyć sprzedaż kompaktów, potrzebny jest na nie nowy pomysł. Właściwie wszystkie firmy przespały moment na wprowadzenie łączności bezprzewodowych i integracji aparatów z serwisami społecznościowymi. Teraz co prawda coraz więcej kompaktów ma Wi-Fi, NFC, czy nawet możliwość instalacji aplikacji, ale w ogólnym ujęciu zostało to wprowadzone zbyt późno.

nikon-aw130

Realną przewagą kompaktu nad smartfonem może być wytrzymałość tego pierwszego. Widzę na rynku miejsce dla aparatów, z którymi nie trzeba obchodzić się jak z jajkiem. Takich, które wytrzymają upadek na skałę i które będą wodoodporne, a przy tym dadzą dobrą jakość zdjęć. Takich konstrukcji oczekiwałbym od rynku.

REKLAMA

Kompakty mogą także rywalizować ceną. W chwili obecnej smartfony mogą zapewnić świetną jakość zdjęć, ale mówimy tu tylko o urządzeniach z najwyższej półki, kosztujących często ok. 3 tys. zł. Jestem zdania, że większość klientów woli jednak wydać 1000 zł na dobry smartfon i ok. 1000 zł na bardzo dobry i wytrzymały aparat. A za zaoszczędzony tysiąc pojechać w ciekawe miejsce i przywieźć stamtąd dobre zdjęcia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA