Przy całej wygodzie dostępu do treści łatwo zapominamy o jednym. O magii
Cyfrową dystrybucję treści, w tym książek i ich wydań audio, zaczęliśmy traktować jako pewnik. I nic w tym dziwnego - w końcu jest to wygodne, a cały proces cyfryzacji dóbr kultury służy właśnie temu, zwiększeniu naszej wygody. Nadal są jednak dzieła, które próbują się do pewnego stopnia oprzeć temu procesowi, choć i one zaczynają ulegać presji czasów.
Mówiąc szczerze, nie znam osobiście ani jednej osoby, która nie przeczytałaby choć jednej książki z cyklu o Harrym Potterze, lub nie obejrzała filmu. Znam wiele osób, dla których siedmioksiąg J.K. Rowling to najważniejsza książka w życiu i chyba sam mogę się do tego grona zaliczyć - do przygód młodego czarodzieja wracam co roku, i naprawdę wolę przemilczeć, ile razy przeczytałem każdą z części, gdy byłem młodszy.
To od początku do końca nie tylko znakomicie napisania opowieść, niosąca ze sobą potężny ładunek emocjonalny, a momentami wręcz moralny. To także niebywałe zjawisko popkultury, książka, której popularność jest w stanie przebić chyba tylko Biblia. To książka, która w zasadzie zapoczątkowała cały, tak bardzo popularny dziś, ruch YA (Young Adult Fiction - książki dla nastolatków), a przynajmniej dała zielone światło jego popularyzacji.
Harry Potter to seria tłumaczona na wiele języków, dostępna w wielu różnych wydaniach, a jednak… nie do końca powszechnie dostępna w wersji cyfrowej.
Szukając Harry’ego Pottera w formie e-booka w polskiej księgarni, czeka nas odbijanie się od ścian. Audiobook? Zapomnijmy o serwisach takich jak Audioteka, gdzie Harry’ego Pottera po prostu nie ma - jedyną, dostępną lokalnie opcją, jest nabycie audiobooka na płytach CD.
Nie oznacza to jednak, iż wersje cyfrowe tej książki nie istnieją. Są one jak najbardziej dostępne, lecz wyłączność na ich sprzedaż posiada platforma PotterMore.com, czyli centrum wszystkiego, co związane z młodym czarodziejem, założone przez samą autorkę cyklu i jej agenta, Neila Blaira, w 2012 roku. Tam właśnie możemy nabyć polskojęzyczne e-booki, oraz znakomity audiobook, nagrany przez Piotra Fronczewskiego.
Sytuacja wcale nie wygląda inaczej po drugiej stronie oceanu, gdzie króluje Amazon. Przynajmniej jeśli chodzi o e-booki. Jeśli chcemy bowiem nabyć elektroniczną wersję książek J.K. Rowling, to owszem - możemy je wyszukać poprzez amazon.com, lecz zamiast opcji zakupu, widnieje przy nich przekierowanie do PotterMore.
Wiele wskazuje jednak na to, że nadchodzi kres ograniczenia dostępu do cyfrowej wersji książek o Harrym Potterze.
Pierwszym sygnałem, że coś się zmienia, było pojawienie się w ubiegłym miesiącu rozszerzonej edycji elektronicznych wydań w sklepie iBooks. Nie tylko był to pierwszy raz, kiedy e-book pojawił się poza PotterMore - wydanie zostało także ubogacone pięknymi, animowanymi ilustracjami, które dodają tej wersji odrobinę „magii”, jakiej próżno szukać w standardowej wersji elektronicznej. Od 9 listopada posiadacze sprzętów Apple mogą pobrać te książki także w Polsce; każda z nich kosztuje 9,99 euro, ale jest absolutnie warta tej ceny.
Warto też wspomnieć, że nie jest to pierwsza relacja Apple'a z Harrym Potterem - w 2005 roku pojawiła się limitowana edycja iPoda, z grawerunkiem herbu Hogwartu i wgranymi wszystkimi sześcioma, dostępnymi ówcześnie audiobookami J.K. Rowling.
W ubiegłym tygodniu doszło jednak do kolejnego złamania dotychczasowej reguły dot. dystrybucji cyfrowych wydań Harry’ego Pottera - w serwisie Audible po raz pierwszy pojawiła się wersja audiobooka, którego narratorem jest przegenialny Stephen Fry. Posiadacze abonamentu Audible mogą w jego ramach odsłuchać wydania, można je także kupić bezpośrednio w serwisie, bez przekierowania do PotterMore.
Dla polskiego słuchacza, który ma do dyspozycji świetną interpretację Piotra Fronczewskiego, może nie być to istotna informacja. Jednak dla słuchaczy anglojęzycznych, to wynagrodzenie lat czekania. Jak widać twitterowi fani Stephena Fry’a nie kryją zachwytu, choć nie jest tak, że audiobooka Harry’ego Pottera w ogóle nie było - po prostu wersja czytana przez Jima Dale’a jest nie tyle „gorsza”, od oryginału Stephena Fry’a, co pozbawiona pewnego uroku. Niestety słuchacze zza oceanu będą musieli jeszcze trochę poczekać, gdyż jak na razie interpretacja Stephena Fry’a dostępna jest wyłącznie w brytyjskim oddziale Audible.co.uk, niedostępna dla słuchaczy z USA, Kanady oraz Filipin. A także, z powodu ograniczeń geograficznych, niedostępna w… Holandii.
Czy poświęcenie magii dla wygody jest jednak dobrym wyjściem?
Jako nieuleczalny „Potter-head”, jestem w stanie zrozumieć, dlaczego J.K. Rowling przez tyle lat wolała, aby wydania elektroniczne jej ikonicznego dzieła pozostało dostępne wyłącznie za pośrednictwem PotterMore. Oraz dlaczego mogła uczynić wyjątek dla rozszerzonej edycji iBooks. Jak to zgrabnie ujął Stephen King, „książki to unikatowa, przenośna magia”. I chyba nie ma książek, których dotyczyłoby to bardziej, niż cyklu o Harrym Potterze.
Choć sam preferuję wygodę książki elektronicznej, to nie mogę zaprzeczyć, że obcowanie z taką formą jest nieco pozbawione tego czaru, który sprawia, że tyle osób nadal mówi e-bookom kategoryczne „nie”, wybierając książki papierowe. A gdzie może być więcej magii, niż w książkach opowiadających o przygodach młodego czarodzieja?
Dziś przedkładamy wygodę nad magię. Prostotę dostępu do treści nad jej celebrowanie. Kultura stała się dla nas fast-foodem i nic w tym dziwnego - muzyki, książek i filmów powstaje więcej niż kiedykolwiek wcześniej, a co za tym idzie, mamy większy wybór. A to oznacza także mniejsze zwracanie uwagi na to, co wybieramy, bo przecież „nie ta, to inna”.
W przypadku Pottera proces zakupowy, chociażby za pośrednictwem PotterMore, nadal jest na swój sposób „magiczny”. Sam fakt, że musimy udać się w konkretne, dedykowane miejsce, na piękną stronę internetową, gdzie przy okazji możemy znaleźć wiele innych, zachęcających do odwiedzin miejsc związanych z Harrym Potterem… czyni ten proces wyjątkowym.
Nieporównywalnie bardziej wyjątkowym, niż w sytuacji, gdy książka jest tylko jedną z wielu, miniaturką w internetowej księgarni czy na Amazonie, gdzie od pobrania pozycji na Kindle’a dzieli nas tylko jeden klik. Gdzie w tym wszystkim „magia”?
Czasem tęsknię za taką właśnie „magią”.
Bo choć sam ulegam wygodzie, jaką daje cyfryzacja i prosty dostęp do treści (Spotify, VoD, Legimi, Audioteka, Amazon, Steam) to jednak cieszę się, że pozostają takie miejsca, w których nawet w tej cyfrowej formie udało się zachować odrobinę czaru.
Osobiście mam więc nadzieję, że jeszcze przez długi czas dostęp do książek o Harrym Potterze w cyfrowej formie pozostanie ograniczony. Wydawnictwo Media Rodzina potwierdziło w rozmowie z nami, iż nie ma obecnie żadnych planów zmiany dystrybucji wydań cyfrowych jeśli chodzi o Polskę, więc na całe szczęście dla Polaków PotterMore nadal pozostanie jedynym wyjściem.
A ja tymczasem zabieram się za interpretację Stephena Fry’a. Bo dostępność tego audiobooka w Audible to z jednej strony może nagięcie dotychczasowych reguł dystrybucji, ale jeśli chodzi o anglojęzyczne wydanie tych książek, to nasiąknięta autentyczną brytyjskością interpretacja Fry’a pozostaje tą najbardziej „magiczną”.
*Grafika główna pochodzi ze strony Pottermore.com