Zapamiętajcie datę premiery iPhone'a 6s – to dzień, w którym Apple odskoczył Androidowi na kilka ładnych lat
Mateusz Nowak, wieloletni użytkownik i fan systemu Google Android, przez kilka dni korzystał z iPhone'a 6s. Oto jego wrażenia.
Pojechałem razem z Piotrem i Przemkiem do Drezna po nowe iPhone'y. Pomagałem tworzyć materiały na Spider's Web, filmowałem naszą wyprawę i hands-on iPhone'ów 6s oraz 6s Plus. Sam również kupiłem nowego iPhone'a, ale nie dla siebie. Dla mojej dziewczyny.
Mimo że nowy, oczywiście różowy, iPhone 6s kupiony został z myślą o mojej dziewczynie, która w ten sposób zastąpiła leciwego już iPhone'a 5, to miałem okazję z najnowszym smartfonem Apple'a spędzić trochę czasu. Nie było to kilka pełnych dni, jednak wystarczająco dużo, żeby zrozumieć o co w nowym iPhonie chodzi i dlaczego model ten, mimo że oznaczony dodatkową literką „s”, a nie zmianą cyfry, jest tak ważny. Ważny dla Apple, ważny dla klientów oraz ważny dla użytkowników Androida.
Jak działa 3D Touch
Mówiąc krótko, funkcja 3D Touch rozpoznaje siłę nacisku jaką przykładamy przy przyłożeniu palca do ekranu smartfonu.
Zanim pojawił się 3D Touch (lub Force Touch – tak ta funkcja nazywa się np. w smartzegarku Apple Watch) obsługa smartfonów różnych marek nie różniła się zbytnio od siebie. Do nawigacji po opcjach telefonu korzystaliśmy z funkcji dotyku, która pozwalała na wybieranie różnych opcji przez krótkie dotknięcie ekranu. Czasami dłuższe naciśnięcie wywoływało inną funkcję. Jeszcze innym razem mogliśmy wywołać odpowiednie zachowania przez wykonanie krótkiego lub długiego (od krawędzi) gestu przesunięcia palcem po powierzchni ekranu. Był jeszcze gest uszczypnięcia. I tyle.
3D Touch zmienia wszystko
Od teraz telefon potrafi rozpoznawać siłę nacisku, co przekłada się na nowe funkcje, które znacząco zmieniają sposób w jaki obsługujemy urządzenie mobilne. Nadal mamy dotknięcia ekranu (krótkie i długie), nadal mamy też gesty (przesunięcia i uszczypnięcia), ale dodatkowo pojawia się opcja naciśnięcia (nie mylić z dotknięciem!).
Zmiana ta może się wydawać pozorna. Może stwarzać wrażenie niepotrzebnej. Może sugerować, że naciśnięcie niczym nie różni się od dłuższego przytrzymania. Guzik prawda. Nie wierzcie tym, którzy tak mówią, bo albo nie korzystali z 3D Touch, albo mieli iPhone'a 6s w ręce na moment i nie zdążyli do końca załapać o co dokładnie chodzi. Prawda jest taka, że 3D Touch zmienia wszystko.
W praktyce 3D Touch pozwala na wywoływanie różnych funkcji przez mocniejsze przyciśnięcie ikony. Pozwala na szybsze przełączanie między aplikacjami, przez połączenie mocnego przyciśnięcia z gestem przesunięcia. No i chyba najważniejsze – wywoływanie podglądu np. maili bez potrzeby ich otwierania. Bajka!
Dodanie 3D Toucha do smartfonów mógłbym porównać do usprawnienia jakim jest myszka podłączona do komputera wyposażonego w lichej jakości touchpad. Albo nawet więcej: smartfon bez 3D Toucha, jest jak komputer bez myszki. Żadnej.
Brzmi jak coś zupełnie nie do pomyślenia? I takie jest w istocie.
Jestem głęboko przekonany, że 3D Touch (pod taką lub inną nazwą), będzie jednym z kamieni milowych w rozwoju smartfonów. A za jakiś czas będzie nam trudno sobie wyobrazić telefon bez tej funkcji, tak jak dzisiaj nie wyobrażamy sobie smartfonu bez dotykowego ekranu lub iPhone'a bez Touch ID (czytnika linii papilarnych, który pozwala m.in. odblokowywać urządzenie mobilne jednym dotknięciem palca).
Zapomnijcie o tej funkcji w Androidzie
Jako użytkownik i fan systemu Android jestem jednak załamany i na poważnie zaczynam rozważać scenariusz, w którym kupuję iPhone'a. Powód? O 3D Touchu (nie ważne pod jaką, inną nazwą) w Androidzie możemy zapomnieć. Przynajmniej na kilka lat.
Uprzedzając komentarze: tak, wiem, że Huawei już to wprowadził, ale to NIC nie znaczy. Serio, nic, zero, null. A to dlatego, że 3D Touch, to nie tylko technologia pozwalająca na rozpoznawanie siły nacisku, ale również olbrzymie zaplecze software'owe, którym na dobrą sprawę dysponuje wyłącznie Apple.
Bo tylko Apple ma w rękach mobilny system operacyjny oraz odpowiada na stronę sprzętową produktów. Tylko Apple ma ekosystem, który poważnie traktowany jest przez programistów. I tylko Apple wie jak wykorzystać technologię stojącą za 3D Touch w praktyce.
Bo taki Huawei nie wie. Demonstrując funkcję wagi na ekranie smartfonu daje temu najlepszy przykład. Huawei mówi: „patrzcie na to, waga na ekranie. Fajne, co?”. Dupa, a nie fajne.
Fajnie to zrobił Apple. Zaimplementował technologię w wielu funkcjach i aplikacjach systemowych oraz zmobilizował programistów do tego, żeby już w dniu premiery rynkowej nowych smartfonów pojawiły się w App Storze odpowiednie aktualizacje aplikacji firm trzecich.
A Google?
A Google śpi. Google przesypia właśnie ważną rewolucję mobilną, która zmieni rynek. A być może również układ sił na nim.
Google przygotowuje się do premiery Androida 6.0 Marshmallow, który jest już niemal ukończony, więc dodanie do niego odpowiednich zmian nie wchodzi już w grę. Google przygotowuje się do premiery nowych Nexusów, które już w dniu premiery będą daleko w tyle za urządzeniami Apple'a.
Jakby tego było mało, to producenci tacy jak Huawei, czy nawet Samsung, niewiele mogą zrobić. Zaimplementowanie obsługi funkcji à la 3D Touch w kilku aplikacjach systemowych nic nie da. Do czasu jak Google nie wprowadzi odpowiednich zmian w samym Androidzie. Bez tego nie ruszą twórcy aplikacji, więc potencjał nowej technologii w urządzeniach z Androidem będzie niewykorzystany.
W tym czasie Apple będzie rosło w siłę, będzie miało bardzo mocną kartę w ręce, którą będzie mogło kusić wymagających użytkowników i fanów nowych technologii. Co więcej, w App Store aplikacji wspierających 3D Touch będzie przybywało, a Android zostanie w tyle.
Odczuwalna będzie również fragmentacja, przez którą wiele smartfonów nie doczeka się nowego Androida (tego, który już będzie wspierał odpowiednie rozwiązania). I na nic zda się ala 3D Touch w Huaweiach i Samsungach, jeśli za rok lub dwa producenci zapomną o tych modelach i nie będą ich aktualizować.
Dlatego zapamiętajcie datę premiery iPhone'a 6s, bo to dzień, w którym Apple odskoczył Androidowi na kilka ładnych lat.