Google Now coraz lepiej mówi po polsku
Od przeszło pół roku asystent głosowy Google Now dostępny jest w naszym rodzimym języku, jednak jego możliwości w stosunku do wersji anglojęzycznej są nadal dość ubogie. Na szczęście Google sukcesywnie rozszerza dostępną po polsku pulę poleceń sprawiając, że asystent jest coraz bardziej użyteczny.
Już od jakiegoś czasu mogliśmy komendą głosową sprawdzić pogodę, poprosić o wskazówki dojazdu, czy zadać pytania na przykład o kursy walut.
Teraz możemy wchodzić w interakcję z zainstalowanymi na urządzeniu aplikacjami. Google Now nie tylko uruchomi wybraną przez nas aplikację, ale pozwoli na przykład ustawić przypomnienie w kalendarzu.
Możemy również dodać nową notatkę w wybranym przez nas programie, wysłać wiadomość email czy SMS-a. Co więcej, komendy działają również na Android Wear, nie tylko na smartfonach. Google Now przemawia co prawda po polsku, lecz ma wyraźne problemy z rozumieniem poleceń kontekstowych i wszystkiego, co nie jest bezpośrednią komendą.
Dla przykładu, pytając "jaka jest pogoda w Słupsku" otrzymałem odpowiedź w postaci karty Google Now. Jednak pytanie "jak będzie jutro pogoda" skutkuje otworzeniem wyników wyszukiwania. Podobnie rzecz się ma w ustawianiem przypomnień. O ile asystent rozumie, jeśli podamy mu godzinę lub powiemy "ustaw przypomnienie jutro", o tyle nie reaguje na ustawienie przypomnień na konkretną datę.
Ma także problem z płynnym rozpoznawaniem języka - pomimo usilnych prób nie udało mi się zmusić Google Now do uruchomienia aplikacji Slack. Zamiast tego pojawiały się wyniki wyszukiwania dla takich zapytań jak "uruchom flaka", "uruchom sroka", czy nawet "uruchom f***", niezależnie od tego, w jaki sposób wymawiałem nazwę aplikacji.
Innym, nieco zabawnym błędem jest... odmiana. Tak, nie będę wymagał, żeby asystent głosowy opanował przypadki, ale kiedy pytam ile jest 21 podzielić przez trzy, to oczekuję odpowiedzi "siedem", a nie "siódmy". Podobne błędy pojawiały się także przy dyktowaniu kursu walut, czy podawaniu wysokości, gdzie zamiast "metry", asystent mówił "metrów".
Ja póki co podziękuję za takie Google Now
Znam kilku ludzi po drugiej stronie oceanu, którzy już nie wyobrażają sobie codzienności bez Google Now i... wcale im się nie dziwię. W Stanach ten ekosystem i infrastruktura informacyjna są na tyle rozwinięte, że faktycznie jest to szalenie wygodne.
Tymczasem w Polsce nie dość, że asystent nie rozpoznaje naturalnego języka, tylko muszę pamiętać sztywne komendy (które i tak nie zawsze działają), to jeszcze jest produktem... kalekim. Potrafiącym naprawdę niewiele, którego użyteczność - przynajmniej dla mnie - jest zerowa.
Niemniej jednak dobrze widzieć, że projekt się rozrasta. Może za kilka lat również w Polsce doczekamy się użytecznego asystenta głosowego w urządzeniach mobilnych.