Ludzie, co z Wami? Przecież smartwatche to spełnienie futurystycznych wizji z przeszłości!
Przeglądam sporą liczbę recenzji Apple Watcha, czytam mnóstwo komentarzy, sam uczestniczę w wielu dyskusjach na jego temat i jedno mnie uderza - jak potężna jest krytyka naprawdę przełomowych rozwiązań, takich, o których świat marzył od dawna.
Ten tekst mógłby równie dobrze dotyczyć każdego innego smartwatcha na rynku - Pebble’a, Samsunga Geara, czy Moto 360, bo w internetowych dyskusjach o nich padają bliźniaczo podobne stwierdzenia, no, może z wyjątkiem tego, że są zbyt drogie. Bo Apple Watch jest drogi, przyznaję. Choć to przecież nie nowość w przypadku marki Apple, która od zawsze pozycjonowała się w segmencie premium.
Ale stwierdzeń: nie potrzebuję tego, eee na co to komu, kto tego będzie używał i po co, fanboje kupują i dorabiają ideologię, trzeba być nienormalnym żeby założyć to na nadgarstek, kompletnie nie rozumiem.
Tak jakby świat nie marzył o smartwatchach od dawna.
Większość z nas uwielbia filmy o Jamesie Bondzie, prawda? Nie tylko ze względu na kultową, archetypiczną postać Jamesa Bonda, lecz także z powodu licznych gadżetów, których używa. Zegarki - takie, co to potrafią wyczyniać cuda, są nieodłącznym elementem wyposażenia Bonda od początku serii, czyli lat 60 ubiegłego wieku.
Pamiętacie kreskówki o Jetsonach? Ja za młodu wpatrywałem się w nie głównie w poszukiwaniu niesamowitych gadżetów, które używali bohaterowie tej futurystycznej bajki. Jednym z nich był zegarek - taki, który obsługuje rozmowy wideo, do którego można mówić, a on odpowiada.
Pamiętam też doskonale swoje gigantyczne podniecenie, gdy dostałem od Mamy zegarek elektroniczny Casio z kalkulatorem. To był dopiero szał! Mój Casio nie tylko pokazywał godzinę cyferkami wyświetlanymi na ekranie, ale także potrafił wykonywać obliczenia. Pełnił też funkcję stopera i minutnika, zapamiętywał kilka rekordów czasowych.
Wtedy każdy chciał mieć zegarek z bajerami. Nikt nie kwestionował ich przydatności, mimo iż generalnie stoper to nie jest funkcja, z której byśmy korzystali na co dzień po kilkanaście razy. Porównywało się funkcje, opcje poszczególnych zegarków elektronicznych, dyskutowało się o wyższości jednego oprogramowania od drugiego (choć de facto były do siebie niezwykle podobne).
A teraz mamy rok 2015.
Kilka mocnych pozycji na rynku smartwatchy ukazało się w 2014 r., na czele z niosącym ducha pierwszych elektronicznych zegarków Pebble’em, czy całą kolekcją zegarków i opasek fitness z ekranem od Samsunga. Teraz na rynku debiutuje produkt od lidera technologii konsumenckiej w ostatniej dekadzie i… nagle wszyscy rzucili się do zmasowanej krytyki.
Nie biorąc nawet poszczególnych marek współczesnych smartwatchy pod uwagę, spójrzmy na to, co już potrafią:
- można prowadzić przez nie rozmowy głosowe
Pomyślmy tylko - to wprawdzie jeszcze nie rozmowy wideo (choć myślę, że przyjdą one już w następnej generacji smartwatchy), ale i tak kosmos. Czy komuś jeszcze 10 lat temu śniło się, że będzie mógł prowadzić rozmowy telefoniczne przez zegarek?
- można rozmawiać z zegarkiem a on nas w wielu sytuacjach zrozumie i wykona nasze polecenia
Ludzie, przecież to jest kosmos totalny. I nieważne, że na razie z zegarkiem pogadasz w kilku zaledwie językach - to i tak jest coś nieprawdopodobnego. Zresztą nawet jeśli znasz kilka zaledwie słów po angielsku, to wystarczy, żeby z zegarkiem pogadać o tym, co grają w kinach, gdzie jest najbliższa stacja benzynowa, lub kiedy gra Leo Messi i jego Barcelona.
- można korzystać z nawigacji na zegarku
Jeszcze kilka lat temu nawigacja była luksusem, dobrem drogim i reglamentowanym. Dzisiaj możemy ją mieć na zegarku, w najbardziej wygodny sposób z możliwych - nie tylko na jego ekranie wyświetli się mapa, lecz także zegarek poinformuje nas wibracjami o konieczności wykonania manewru. Bajka!
- można mierzyć aktywność ruchową za pośrednictwem zegarka
Mierzenie liczby kroków i przekuwanie tego na liczbę spalanych kalorii, dystansu, czasu aktywnego i biernego, na dodatek przy stale mierzonym tętnie - jeszcze do całkiem niedawna takie funkcje były zarezerwowane dla ultra drogich, specjalistycznych produktów, a dziś każdy może z tego korzystać i zacząć zmieniać swoje nawyki ruchowe.
- można zamawiać taksówki jednym dotknięciem ekranu zegarka
Gdyby mnie ktoś przekonywał zaledwie 5 lat temu, że będzie to w 2015 r. możliwe, to powiedziałbym, że zwariował.
- można kontrolować inne urządzenia komputerowe z poziomu zegarka
To już totalnie bondowskie rozwiązanie. Zegarkiem mogę dziś sterować telewizorem, Apple TV, puszczać muzykę na komputerze.
Proszę, nie wmawiajcie mi, że to wszystko sztuczne potrzeby, że wymysły żądnych każdego dolara amerykańskich kapitalistycznych krwiopijców. Jesteśmy u progu wybuchu czegoś nieprawdopodobnego, rodem z filmów sci-fi i futurystycznych wizji Stanisława Lema, czy Philipa K.Dicka, a Wy marudzicie, że bateria w smartwatchu wytrzymuje jeden dzień i że ekran zegarka jest prostokątny a nie okrągły.