Google cały czas nie może poradzić sobie z aktualizacjami. Udziały najnowszego Androida są jeszcze mniejsze, niż miesiąc temu
W tym miesiącu znów dłużej niż zwykle przyszło nam czekać na informację o tym, z jaką szybkością dociera do użytkowników końcowych najnowsza wersja Androida. Te kilka dni opóźnienia jednak nie pomogło w zatuszowaniu tego, że nowy Android ma nadal status ciekawostki. Wydawało się to niemożliwe, ale wynik jest jeszcze gorszy niż miesiąc temu.
Google cyklicznie publikuje statystyki dotyczące tego, ilu aktywnych użytkowników Androida korzysta z poszczególnych wersji tego systemu operacyjnego. W badaniu brane są pod uwagę osoby, które mają zainstalowanego Androida 2.2 lub nowszego i w przeciągu tygodnia łączyły się ze sklepem Google Play Store.
W tym miesiącu spotkaliśmy się z bardzo ciekawą, a nawet nieco śmieszną sytuacją.
Okazuje się bowiem, że z najnowszej wersji Androida korzysta (po zaokrągleniu wyniku do jednej dziesiątej procenta) tyle samo osób, co… z najstarszego Androida 2.2 Froyo. Udział procentowy obu systemów to zaledwie 0,4 proc. Jak to możliwe, skoro Lollipop miał w marcu 3,3 proc.?
Stało się to za sprawą tego, że Google wydało już Androida 5.1, który podobnie jak poprzednik w postaci Androida 5.0 nosi nazwę kodową Lollipop, ale oznaczony jest nowym numerem API - 22. Pierwsze wydanie Lollipopa zresztą i tak ma nadal mizerne udziały - 5 proc.
Nawet licząc obie ostatnie wersje wspólnie (5,4 proc.), to Lizak jest na drugim miejscu w zestawieniu patrząc na te najmniej popularne dystrybucje.
Oprócz leciwego Androida 2.2 Froyo, które utrzymało wynik, wszystkie inne wersje mają wyższe udziały w rynku - nawet Android 2.3 Gingerbread.
Nieco młodszy, ale też przestarzały już Android 4.0 Ice Cream Sandwich ma 5,7 proc. co oznacza spadek o 0,2 pp. Dominującą wersją systemu mobilnego Google jest dzisiaj Android 4.4 KitKat.
Najpopularniejszy system ma teraz udziały na poziomie 41,4 proc.
To kolejny miesiąc z rzędu kiedy KitKat zdobywa użytkowników - miesiąc temu wynik wynosił 40,9 proc. Nieco w tyle jest liczony wspólnie Jelly Bean - 40,7 proc. - tu obserwujemy ponownie spadek, tym razem o 1,9 proc.
Trzeba też pamiętać, że Jelly Bean to tak naprawdę trzy różne wersje systemu oznaczone numerami: 4.1 (spadek na 16,5 proc. z 17,3 proc), 4.2 (spadek na 18,6 proc. z 19,4 proc.) i 4.3 (spadek na 5,6 proc. z 5,9 proc.).
Warto dodać, że od prezentacji wczesnej wersji Androida L minął już niemal rok.
Problem z terminowymi aktualizacjami polega na tym, że każdy z producentów zanim udostępni paczkę z uaktualnieniem wgrywa do niej swoją nakładkę wizualną i własne aplikacje. Wydłuża to cały proces, który dodatkowo przedłużają operatorzy akceptujący każdą aktualizację urządzeń brandowanych.
Nie pomogło to, że Android L został pokazany w czerwcu podczas Google I/O, na pół roku przed oficjalną premierą. Producenci i operatorzy są jak zwykle opieszali, a tym razem nawet samo Google miało olbrzymie problemy z aktualizacją urządzeń z rodziny Nexus. Firma z Mountain View powinna coś z tym wreszcie zrobić.
Nie dość, że od prezentacji do adopcji przez większość użytkowników danej wersji systemu mijają lata, to Google zalicza wpadkę za wpadką. Lollipop na pierwszy rzut oka wygląda nieźle, ale użytkownicy skarżą się na tzw. wycieki pamięci i skrócony czas pracy z dala od gniazdka - a na aktualizacje z poprawkami czeka się w nieskończoność.