Czar zegarka obwołanego najlepszym smartwatchem z Android Wear pryska w momencie, gdy bierze się go do ręki. Huawei Watch - pierwsze wrażenia Spider’s Web
Gdy pojawiły się pierwsze graficzne rendery nowego smartwatcha Huaweia, świat się zachwycił. Szybko obwołano go najlepiej wyglądającym zegarkiem z Android Wear na świecie, a na stoisku Chińczyków na MWC ustawiały się długie kolejki, by bo zobaczyć. Nie powiem - mi też w pierwszym momencie bardzo się podobał. Czar prysł, gdy wziąłem go do ręki.
Przez chwilę miałem okazję pobawić się chyba najdroższą wersją Watcha od Huaweia - ze złotą ramką oraz paskiem ze skóry aligatora, która ponoć ma kosztować grubo ponad 1 tys. dol.
Ja tego luksusu w ogóle tu nie czułem.
Może i ten zegarek jak na smartwatcha wygląda nieźle - jest dość cienki, co jest miłą odmianą po grubych zegarkach od Motoroli, czy LG, bowiem Chińczykom udało się umieścić wszystkie sensory wewnątrz urządzenia w nieco bardziej zgrabny sposób. Jednak sposób wykonania, elementy łączące zegarek z paskiem, sam owal zegarka jakoś mnie nie przekonują. No, zobaczcie sami:
Na zewnątrz bowiem to zegarkowe premium - klasycznie wyglądająca koperta, srebro a nawet złoto jako materiały wykończeniowe jak w przypadku zegarka Huaweia, a wewnątrz te same animacyjne płaskie grafiki rodem ze smartfonów z Androidem.
To się kupy nie trzyma.
Taki wygląd oprogramowania zdecydowanie lepiej sprawdza się w przypadku zegarków plastikowych, sportowych i ogólnie wyglądających na tańsze z zewnątrz. Nie ma bowiem przeskoku pomiędzy super premium wyglądającym zegarkiem z imitacją klasycznej tarczy, a taniochą na kolejnych ekranach.
Takie łączenie dwóch światów przynosi najgorszą rzecz z możliwych - rozczarowanie i brak szyku, a to są przecież w przypadku zegarków jedne z najważniejszych elementów determinujących ich postrzeganie.
To ja już wolę mojego Withings Activite. Przynajmniej nie udaje tego, czym nie jest.