Philips BDM4065UC. 40-calowy, wielozadaniowy monitor 4K, idealny do Centrum Zarządzania Wszechświatem - recenzja Spider's Web
Pamiętam, jak kiedyś marzyłem o superdrogim, 21-calowym monitorze CRT. Dziś 27-calowe monitory przyzwoitej jakości dostępne są w każdym hipermarkecie. Czy to oznacza, że nie ma już do czego wzdychać? Zdecydowanie jest, i to nie tylko w przypadku profesjonalnych grafików.
Spider’s Web jako pierwszy w Polsce otrzymał do testów monitor Philips BDM4065UC… i w tym momencie zapewne większość z was zastanawia się, czy nie wcisnąć przycisku „cofnij” w przeglądarce. Co kogo obchodzi kolejny monitor? No cóż, może taki mały drobiażdżek, że jest to podświetlane diodami LED 40-calowe urządzenie o, zdaniem Philipsa, znakomitych parametrach pracy i oferujący rozdzielczość 4K a także wiele ciekawych trybów pracy. A do tego w rozsądnej cenie.
To pierwszy taki sprzęt w Polsce i, co ciekawe, by móc go zakupić nie trzeba wydać małej fortuny. To sugeruje, że gdzieś musi być pewien „haczyk”. Philips zdecydował się wysłać do nas swoje najnowsze monstrum, rzucając nam wyzwanie: sprawdźcie go i oceńcie i znajdźcie jego słabe strony. Jak nietrudno się domyślić, z głową pełną złośliwych pomysłów przyjęliśmy propozycję.
Wyposażenie? Pełen komplet!
W dzisiejszych czasach panuje pewien smutny standard polegający na oszczędzaniu na zawartości pudełka ze sprzętem. Philips dołączył do zestawu wszystkie kable i przejściówki, jakie tylko mogłyby nam się przydać. Nie zabrakło nawet przewodu DisplayPort, że o HDMI nie wspomnimy.
Sam Philips BDM4065UC oferuje złącza D-Sub, HDMI, mini-DisplayPort, DisplayPort, MHL-HDMI i RS-232. Bogactwo złącz to nie tylko możliwość wyboru. W modelu Philips BDM4065UC możemy bowiem wykorzystać absurdalny wręcz „calarz” i wysoką rozdzielczość by móc wyświetlać równocześnie obraz z czterech różnych źródeł. Nie ma więc problemu, by na monitorze zagościły obrazy z czterech różnych urządzeń, każdy w Full HD.
Z uwagi na olbrzymi rozmiar, producentowi udało się zmieścić zasilacz w samym monitorze, co oznacza, że do jego podłączenia do prądu wystarczy (dołączony do zestawu) zwykły kabel zasilający, bez udziwnionego kształtu wtyczki. W BDM4065UC nie zabrakło też huba USB 3.0 na cztery urządzenia, w tym jeden port z funkcją fast charging. Oprócz tego w monitorze znajdziemy też wyjście i wejście słuchawkowe a także wbudowane dwa siedmiowatowe, bardzo przyzwoite głośniki.
To na szczęście nie jest kloc
Philips BDM4065UC, mimo swojego rozmiaru, prezentuje się na biurku zaskakująco dobrze. Spodziewaliśmy się grubego „kloca”, a tymczasem jego producenci zadbali o estetykę i naszym subiektywnym zdaniem, wzornictwo urządzenia jest bardzo przyzwoite. Urządzenie otacza cienka ramka, a samo ono spoczywa na bardzo prostej, minimalistycznej w swojej formie aluminiowej podporze. Obudowa monitora jest błyszcząca, ale nie jest łatwo podatna na odciski palców (zresztą, kto obmacuje swój monitor…) i mierzy 12 mm od krawędzi wyświetlacza do krawędzi całego urządzenia.
Monitor można zarówno postawić na dołączonej do zestawu podstawie jak i powiesić na ścianie na ramce w standardzie VESA 200 mm (sprzedawana oddzielnie przez innych producentów). Niestety podpora nie umożliwia jakiejkolwiek regulacji wysokości czy pochylenia ekranu. Urządzenie pracuje całkowicie bezgłośnie, nie przejawia też jakichkolwiek symptomów przegrzewania się, niezależnie od długości czy formy pracy.
Strojenie monitora i nawigacja po jego menu odbywa się za pomocą malutkiego joysticka umieszczonego z tyłu urządzenia. Nie jest to najwygodniejsza forma nawigacji, ale też nie mieliśmy z nią większych problemów. W monitorze możemy zarządzać wcześniej wspomnianą funkcją MultiView (a więc wyświetlaniem równocześnie obrazu z kilku źródeł) a także modyfikować parametry obrazu (proporcje, jasność, kontrast, czas reakcji, dynamiczny kontrast, gamma) i tryby pracy (w tym fabrycznie skalibrowany tryb sRGB z możliwością jego modyfikacji). Nie jest to najwygodniejsze i najbardziej intuicyjne OSD na świecie, ale użytkownik sobie z rozgryzieniem wszystkiego bez sięgania do instrukcji obsługi.
Praca i zabawa... a właściwie, to tylko zabawa
Urządzenie na domyślnych, fabrycznych ustawieniach zużywa około 75-80 watów, a więc sporo a zarazem, biorąc pod uwagę jego rozmiary i parametry matrycy, poniżej oczekiwań (co jest jego zaletą). BDM4065UC wykorzystuje matrycę TP Vision typu VA zdolną do wyświetlania 16,7-milionowej palety kolorów z 8-bitową głębią. Całość pokryta jest powłoką typu glossy, co zapewnia czysty, ostry obraz i bardziej wyraziste kolory. Należy jednak pamiętać, by umieścić go na biurku tam, by refleksy świetlne nie utrudniały zabaw… ekhem, pracy.
Philips BDM4065UC wykorzystuje też podświetlenie W-LED, pozwalając monitorowi osiągnąć pełne pokrycie przestrzeni barwnej sRGB i około 72 proc. NTSC. Monitor ten jednak oferuje nie tylko świetne odwzorowanie barw, ale również, przy swoich rozmiarach, znakomity kontrast i ogólną jakość obrazu. Już na domyślnych ustawieniach było bardzo dobrze, a po dłuższej zabawie z kalibracją efekty były bardzo satysfakcjonujące. Piętą achillesową tego monitora z matrycą VA są kąty patrzenia, co również i tu znajduje potwierdzenie w rzeczywistości. Jednak jakiekolwiek minimalne wady w postrzeganym obrazie można dostrzec dopiero przy kątach większych niż 45 stopni, a więc nie w typowych scenariuszach użytkowania.
Praca z BDM4065UC niewiele różniła się od zabawy. Mając tak olbrzymią przestrzeń roboczą, rozpoznawaną przez Windows (zarówno ilość pikseli, jak i ilość cali) czuliśmy się jak w Centrum Dowodzenia Wszechświatem. Pomiary i subiektywne postrzeganie jakości obrazu, jak już wspomnieliśmy wyżej, również dały bardzo satysfakcjonujące wyniki, co dodatkowo zwiększa przyjemność z pracy. Niezależnie od tego, czy aktualnie zajmowaliśmy się obróbką zdjęć, edytowaniem arkusza kalkulacyjnego czy oglądaniem filmu, monitor sprawował się bardzo dobrze, jeśli nie znakomicie. Nawet czcionki prezentują się rewelacyjnie, tak samo jak głęboka czerń.
Należy jednak pamiętać o jednym, istotnym fakcie: właściwie jedynym standardem oferującym wyświetlanie obrazu w rozdzielczości 3840 x 2160 pikseli przy częstotliwości odświeżania 60 Hz jest DisplayPort. W tych warunkach Philips BDM4065UC rozwija pełnię swoich możliwości. Jeżeli nie dysponujesz tym złączem, musisz się liczyć z gorszymi parametrami pracy, a co za tym idzie, prawdopodobnym większym zmęczeniem oczu po dłuższym obcowaniu z monitorem.
BDM4065UC nadaje się również do gier, choć tu nie możemy już użyć określenia „znakomity”. Monitor wykorzystuje technikę RTC i osiąga czas reakcji 8,5 ms G2G. Można go obniżyć, ale kosztem jakości obrazu wywołując nieznaczny efekt smużenia. To bardzo przyzwoite wyniki, ale fani sieciowych strzelanek mogą mieć powody do kręcenia nosem.
Czy warto?
Siedzący w większości z nas gadżeciarz na sam widok tego potwora patrzy się maślanymi oczkami i myśli „chcę to”. Jednak czy monitor wart jest tej ceny? Philips BDM4065UC kosztuje 2900 złotych, nie jest to więc fortuna, ale to również kwota wymagająca przemyślanego zakupu.
Monitor sprawował się w naszych testach powyżej oczekiwań. Nie tylko „pudełkowe” parametry, jak rozdzielczość czy rozmiar robią wrażenie, ale również samo urządzenie. Znakomite barwy, kontrast, równomierne oświetlenie, bogactwo złącz a na deser estetyczne wzornictwo czynią z urządzenia towar wart polecenia, a wisienką na torcie jest możliwość dzielenia tego 39,56-calowego ekranu na cztery sekcje w Full HD. Na jedno pytanie wam jednak nie odpowiemy:
Czy serio potrzebujecie na biurku 40-calowego monitora 4K za prawie trzy tysiące złotych?