Wyciek z iClouda nie jest prztyczkiem w nos chmury. To o wiele starsza historia efektów technologicznej rewolucji
Ci, którzy uważają, że chmury są niebezpieczne, powinni wyrzucić kluczyki od swoich samochodów. Tylko dziś w na polskich drogach było więcej wypadków samochodowych, niż wszystkich wycieków danych z chmur obliczeniowych w historii tej technologii.
Zdaje się, że wiemy już, że wyciek zdjęć nagich celebrytów do Internetu faktycznie dotyczył iClouda i wykorzystano do tego celu metody znacznie prostsze, niż komukolwiek przyszło wcześniej do głowy.
Tym bardziej warto więc zdementować rewelacje niektórych komentatorów, próbujących w swoich wypowiedziach przemycić tezę, że chmura naraża nas na niepotrzebne ryzyko wycieku naszych danych, a sam koncept przechowywania materiałów cyfrowych poza ściśle kontrolowanym przez nas miejscem jest w swej istocie błędny.
Pójdźmy przez moment tym tropem.
Należałoby się więc zastanowić, czy powinniśmy w ogóle wychodzić z domu lub wsiadać do samochodu, bo przecież może się nam coś przytrafić. Idąc jeszcze o krok dalej, musielibyśmy nakreślić w ogóle dość ponurą wizję świata, w którym nie pojawiają się rzeczy lepsze od obecnych, ponieważ wiążą się one z jakimś ryzykiem, które wcześniej było dla nas nieznane.
A co by było, gdyby któraś z gwiazd zgubiła telefon z pikantnymi zdjęciami i ktoś inny go znalazł? Efekt mógłby być taki sam, ale czy to oznaczałoby, że jedyna ochrona przed takimi wypadkami polegałaby na nierobieniu zdjęć telefonem komórkowym? Ile chwil uwiecznionych poprzez zdjęcie odeszłoby w niepamięć? Mało kto zadaje sobie te pytania, a przecież jeszcze kilkanaście lat temu były one całkiem na czasie.
To jest sedno sprawy:
zdarzają się wypadki, zguby, włamania, ale nie oznacza to, że powinniśmy rezygnować z pozytywnych aspektów danego wynalazku. Godzimy się na ryzyko latania samolotem, bo w zamian w kilkanaście godzin możemy się znaleźć w Australii. Podobnie jest z chmurą, to ogromna wygoda i elastyczność w przechowywaniu danych, a prawdopodobieństwo wycieku jest nieporównywanie mniejsze niż choćby zgubienie telefonu.
Dlatego firmy i użytkownicy prywatni na całym świecie przechowują dane w chmurach obliczeniowych - daje im to nieprzeciętną ochronę przed:
- awariami sprzętu,
- kradzieżami,
- innymi wypadkami losowymi (zgubienia, zalania, upadki).
Co więcej, to chmury właśnie inwestują nieporównywalnie większe pieniądze w zabezpieczenie infrastruktury na wielu poziomach. Przeciętnego Kowalskiego czy mniejszą firmę stać na domowego NAS-a, ale nie stać ich już na redundancję sprzętową, sieciową i energetyczną, o fizycznym nadzorze czy systemach przeciwpożarowych nie wspominając. Owszem, dostęp do chmury może czasem być utrudniony (w sensie sieciowym), ale chmury mają tę niewątpliwą zaletę, że nie gubią danych (jeden niechlubny wyjątek tylko potwierdza tę regułę).
Rozumiem więc świetnie, że schowanie pendrive'a pod poduszkę daje pewność, którą nazwałbym komfortem psychologicznym. Ale lista ograniczeń wynikających z takiego podejścia jest ogromna: jak pokazać takie dane innej osobie, jak korzystać z nich poza sypialnią, ile mamy gwarancji na pendrive'a, kiedy skończy się na nim miejsce etc. Te wszystkie ograniczenie znosi chmura, tak samo jak kiedyś samochód zniósł ograniczenia powozów.
Innymi słowy, bardziej należy się skupić na przemianach,
które uwidaczniają się w takich wypadkach w sferze naszych zachowań i reakcji, bo one są ciekawe. Okazuje się, że wiele osób ze współczesnej technologii korzysta w sposób nieświadomy. Oto celebryci odkrywają swoje zdziwienie faktem, że ich nagie ciała stały się przedmiotem medialnego spektaklu, czyli mówią do nas "hej, myśmy nie wiedzieli, że tak można". Dość to naiwne, przyznacie Państwo? Naiwne, albo po prostu ignoranckie (o czym miałem przyjemność pisać już niegdyś na łamach Spider's Web: https://spidersweb.pl/2014/06/afera-tasmowa-obnaza-cos-ignorancje-technologiczna.html).
Pozostaje kwestia zahamowania takiego wycieku i pytania: co jako ofiara mam teraz zrobić? Owszem, można próbować walczyć z publikacjami jakimiś środkami prawnymi, ale przewiduję, że będzie to raczej walka z wiatrakami. Można też próbować odwoływać się do poczucia dobrego smaku internautów, co niektóre gwiazdy próbują robić. Jednak w wypadku 4chana nie liczyłbym na skuteczność w żadnym z tych wypadków: 4chan stoi jednak nieco ponad prawem i nie słynie też z jakiejś wybitnej delikatności (choć zdaje się, że rzeczony wątek został z forum usunięty).
Dariusz Nawojczyk, CMO, Oktawave. Chmury, która wszystko zmienia. Od ośmiu lat buduje strategie marketingowe, biznesowe oraz komunikacyjne dla branży B2B: hostingowej oraz outsourcingu usług IT. Pasjonat nowych technologii i nowych mediów, a także sztucznej inteligencji i teorii komunikacji. Swoją przygodę z informatyką zaczął od programu rysującego choinkę napisanego w języku BASIC na ZX Spectrum z gumową klawiaturą. Napisz do mnie: @_nawojczyk.
* zdjęcia: Shutterstock