REKLAMA

Unitra SN-50, czyli jaki kraj, takie Beats Audio - recenzja Spider's Web

Powrót marki Unitra na rynek był najważniejszym wydarzeniem ostatnich tygodni dla całej polskiej branży elektronicznej. Pierwszym produktem zaprezentowanym przez Unitrę były słuchawki, z których najlepszy jest kosztujący 249 zł model SN-50. Jest to replika kultowych słuchawek z lat 70-tych o tym samym oznaczeniu.

02.06.2014 15.59
Unitra SN-50, czyli jaki kraj, takie Beats Audio – recenzja Spider’s Web
REKLAMA

Osobom, które nie czytały mojego tekstu na temat powrotu marki Unitra chciałem przypomnieć zasady nazewnictwa ich słuchawek. Są dostępne w dwóch liniach oznaczonych jako SN oraz SD, które oznaczają kolejno Słuchawki Nauszne oraz Słuchawki Douszne. Oprócz tego ważne jest oznaczenie cyfrowe słuchawek – im wyższa cyfra, tym mamy do czynienia z lepszymi i droższymi słuchawkami. Flagowym, testowanym przez nas, modelem jest SN-50, poza tym możemy zobaczyć modele SN-40, SN-30, SD-20 i SD-10. Ich ceny to kolejno 249 zł, 149 zł, 99 zł, 49 zł i 29 zł.

REKLAMA

Wygląd przykuwający uwagę

Sam model Unitra SN-50 prezentuje się co najmniej ciekawie. Co do jednego jestem pewien – nie da się obok niego przejść obojętnie. Używałem tych słuchawek przez tydzień i często zdarzało się, że ludzie po prostu się za mną oglądali, podśmiewywali, czy pokazywali palcem. Zdecydowanie nie jest to  sprzęt dla osób, które nie lubią wyróżniać się z tłumu, bo nie wyglądają jak jakiekolwiek inne słuchawki dostępne obecnie na rynku.

SAMSUNG CSC

Jak już wspominałem, słuchawki te to replika modelu SN-50 wyprodukowanego przez Tonsila należącego do zrzeszenia Unitra. Cechuje się on charakterystycznym pałąkiem składającym się z plastiku i kilku kawałków drutu. Produkt prezentuje się ładnie i doskonale wpisuje się w modny obecnie styl vintage. Oczywiście model ten na kilka sposobów poprawiono względem oryginału, by lepiej pasował do dzisiejszych realiów i potrzeb młodych ludzi. O zmianach tych opowiem w kolejnych akapitach.

10438856_10152507380259311_1366897266_n

I choć słuchawki doskonale oddają realia lat 70-tych, to wielu osobom mogą nie przypaść do gustu. Czerwone poduszki już od nowości wyglądają na wypłowiałe, zaś szary plastik wygląda niezbyt estetycznie. Przez to słuchawki prezentują się nieco tandetnie, ale ma to swój urok. Z całą pewnością Unitra SN-50 to model, który nie pasuje do każdego człowieka i rodzaju ubrania. Warto o tym pamiętać, gdyż liczne modele słuchawek o neutralnym wyglądzie przyzwyczaiły nas do tego, że można je założyć zarówno do marynarki, koszuli i t-shirta.

Nauszniki i poduszki

SAMSUNG CSC

Pierwszą zmianą względem klasycznego modelu SN-50 są poduszki mające odpowiadać za komfort ułożenia słuchawek na głowie tak, by uszy mniej się pociły, a słuchawki były wygodniejsze do noszenia. Użyty w nowej edycji słuchawek materiał to bardzo miękki plusz, który nie powoduje uczucia dyskomfortu nawet w słoneczne dni. Nauszniki nie są dociskane mocno do uszu, dzięki czemu niemal nie czuje się, że ma się je na głowie.

SAMSUNG CSC

Bardzo ważne jest też, że w zestawie znalazły się dwa rodzaje nauszników – większe i mniejsze. Zależnie od tego, które wybierzemy, słuchawki będą minimalnie różnić się dźwiękiem, wygłuszeniem oraz wyglądem. Wymiana nauszników jest wyjątkowo prosta i ogranicza się do wyciągnięcia stelażu jednych muszli i zastąpienia ich innymi. Cały proces trwa maksymalnie 30 sekund i będzie w stanie poradzić sobie z nim nawet dziecko.

SAMSUNG CSC

Jak przystało na dobre słuchawki, Unitra SN-50 pozwalają na regulację wysokości nauszników w celu dopasowania ich do głów różnej wielkości. Nie robi się tego jednak przez wysuwanie pałąka, a przesuwanie po pałąku głośników. Jest to rozwiązanie wygodne, ale mało estetyczne, gdyż po zmniejszeniu rozmiaru słuchawek z dołu wystają osadzone w plastiku druty. Podejrzewam, że nawet najwięksi fani Unitry przyznają, że słuchawki noszone w ten sposób prezentują się po prostu brzydko.

SAMSUNG CSC

Pałąk

Pałąk słuchawek Unitra SN-50 prezentuje się naprawdę ciekawie, gdyż nie składa się z jednolitej konstrukcji, a dwóch drutów i kabla od słuchawek. Całość jest w pięciu miejscach usztywniona za pomocą plastiku. Druty są wykonane z twardego metalu i nie uginają się pod naciskiem palców, co dobrze świadczy o ich wytrzymałości. Podobnie rzecz ma się z plastikiem, który nie jest plastyczny i odpowiednio utrzymuje w miejscu wspomniane już druty.

SAMSUNG CSC

Bardzo dobrze została wykonana za to środkowa część pałąka, na którego dolnej części znajdują się trzy poduszeczki, dzięki którym słuchawki leżą na głowie bardzo wygodnie, niemal ich nie czuć. Ostatnim elementem pałąka jest znajdujący się między drutami kabel, który cały czas jest napięty i prezentuje się naprawdę ładnie. Dopiero po wyregulowaniu nauszników słuchawek kabel zaczyna się plątać. Zdecydowanie w obudowie nauszników brakuje jakiegoś mechanizmu, który sprawiałbym, że kabel byłby napięty cały czas. Miałoby to bardzo pozytywny wpływ na wygląd słuchawek.

SAMSUNG CSC

Kabel

Jedną z największych zmian w słuchawkach Unitra SN-40 jest zastosowanie zupełnie nowego kabla. W modelu z lat 70-tych miał on długość kilku metrów, zaś wydane dwa tygodnie temu słuchawki mają kabel o długości 1,2 m. Dzięki temu idealnie nadają się do używania ze smartfonami oraz odtwarzaczami MP3, ale są za krótkie do wygodnego podłączenia ich do komputera stacjonarnego czy laptopa. Dlatego żałuję, że do słuchawek nie został dołączony przedłużacz kabla.

SAMSUNG CSC

Jeśli chodzi o sam kabel, jest on bardzo cienki i nie powinien zerwać się, bo jest pokryty mocnym oplotem. Niestety jest nieco zbyt sztywny i z tego powodu nie warto go zwijać. Miejsca zagięcia kable wówczas łatwo się odznaczą i będzie je widać. Na kablu znajduje się się też mini-pilot wyposażony w mikrofon. Dzięki temu słuchawki będą nadawać się nie tylko do słuchania muzyki, ale i prowadzenia rozmów.

SAMSUNG CSC

Jakość dźwięku i wyciszenie

Jeśli chodzi o jakość muzyki, wypadają dobrze. Nie jestem audiofilem, ale w mojej opinii cechują się przyzwoicie szczegółowym brzmieniem i odpowiednio szeroką sceną muzyczną. Dźwięk w nich jest odpowiednio wyważony i niskie tony nie dominują nad innymi. Podobnie ma się sprawa z tonami wysokimi. Z całą pewnością są to słuchawki po prostu dla fanów muzyki, a nie dla łowców basu i fanów elektro, dla których liczy się  coś więcej niż najpłytszy zabieg w historii muzyki rozrywkowej. Wokal i gitary prezentują się naturalnie, przez co nadają się o odsłuchu rocka i rapu. Krótko mówiąc, pod względem jakości dźwięku nie miałem nim nic do zarzucenia.

SAMSUNG CSC

Niestety słuchawki absolutnie kuleją jeśli chodzi o głośność oraz wygłuszenie. Jeśli używałem ich w lesie, podczas spacerów, nie miałem z tym problemu. Z kolei słuchawki okazywały się zdecydowanie za ciche w środkach komunikacji miejskiej. Za ciche dla mnie, ale nie dla otaczających mnie ludzi. Gdy słuchałem muzyki na wysokim poziomie głośności, wiele osób zwracało na mnie uwagę. Zapewne w ich mniemaniu byłem ekscentrycznym, przygłuchym fanem rapu, który chce podzielić się swoją muzyką z całym światem. A ja po prostu miałem na uszach Unitry.

SAMSUNG CSC

Problem ten znacznie zmniejszał się po założeniu mniejszych nauszników, dzięki którym głośniki znajdowały się znacznie bliżej uszu. Wówczas jednak słuchawki traciły jedną ze swoich największych zalet, czyli bardzo charakterystyczny, ale jednak na swój sposób ładny wygląd. Niestety, konieczne jest wybieranie między odpowiednim wygłuszeniem, głośnością oraz wyglądem słuchawek. A szkoda!

Czy są warte swojej ceny?

Model Unitra SN-50 kosztuje 249 zł. Za tę kwotę otrzymujemy dobrze wykonane i bardzo ładne słuchawki. Oprócz tego cechują się one krótkim, dopasowanym jedynie do smartfonów kablem w nieco zbyt sztywnym oplocie oraz możliwością zmniejszenia ich rozmiaru. Niestety zabieg ten niekorzystnie wpływa na ich wygląd. Zapewniają bardzo dobre brzmienie i są bardzo słabo wyciszone. Z tego powodu musiałbym poważnie zastanowić się, czy rzeczywiście warto je kupić za tak wygórowaną cenę. Wszystko zależy od naszych potrzeb.

REKLAMA
10419812_10152507380294311_518391466_n

Jednego jestem pewien – Unitra SN-50 to sprzęt, który ma olbrzymią szansę na zaistnienie na rynku. Dzięki ogromnemu sentymentowi związanemu z tą marką oraz wyglądowi pasującego do obecnie popularnego trendu vintage przy odpowiednio poprowadzonej akcji promocyjnej słuchawki mają szansę stać się hitem na skalę kraju lub nawet całego bloku post-sowieckiego. Produktem może niemasowym, ale na pewno rozpoznawalnym i pożądanym – czymś w rodzaju naszych własnych, lokalnych Beatsów. Krótko mówiąc, słuchawek charakterystycznych, przyzwoicie grających i nieco za drogich. Jednak nie na tyle, by zrezygnować z ich zakupu, a co najwyżej ponarzekać w kolejce do kasy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA