REKLAMA

Zdalnie sterowany karaluch to nie zabawa, a barbarzyństwo

Co myślicie o eksperymencie, w którym ludziom by wszczepiano w głowę układ scalony i nimi sterowano? Jestem przekonany, że większość z Was uważałaby to za działanie godne pożałowania. A co gdyby w ten sposób sterować o wiele mniejszym zwierzęciem, na przykład karaluchem? Okazuje się, że wielu z nas nie miałoby przed tym oporu, na co dowodem jest Roboroach.

Zdalnie sterowany karaluch to nie zabawa, a barbarzyństwo
REKLAMA

Serwis Kickstarter wypromował wiele ciekawych produktów, ale jednym z najbardziej szokujących z nich jest RoboRoach, czyli połączenie robota z karaluchem. Twór ten został zaprezentowany podczas konferencji TEDx w Detroit, gdzie spowodował niemałe poruszenie. W samym karaluchu nie byłoby nic niezwykłego, gdyby nie to, że był on sterowany za pomocą iPhone'a. By zmusić go do słuchania naszej woli, konieczne jest posiadanie żywego karalucha, na którym trzeba będzie wykonać operację chirurgiczną. Na początek należy mocno przyciąć czułki owada, gdyż to one odpowiadają za jego orientację w terenie, a następnie podłączyć je do elektrod pokrytych srebem. Z kolei do odwłoku przykleja się układ scalony łączący się z telefonem za pomocą łącza Bluetooth.

REKLAMA

Takiego robota stworzyli Greg Gage oraz Tim Marzullo, założyciele twórcy edukacyjnej Backyard Brains, a teraz chcą umożliwić to innym. Dzięki serwisowi crowdfundingowego Kickstarter udało im się zdobyć kwotę niezbędną do rozpoczęcia seryjnej produkcji zestawów umożliwiających samodzielne stworzenie robota. Najbardziej kontrowersyjne jest jednak to, że jego twórcy nazywają swój produkt zestawem edukacyjnym i starają się przekonać nas, że warto go kupić swojemu dziecku. Nie jest on drogi, wszystkie elementy do sterowania zwierzęciem, poza smartfonem i głównym zainteresowanym, kosztują razem jedynie 99 dolarów. Jesienna promocja na znęcanie się nad zwierzętami, kupujcie!

Nie wiem jak według Was, ale w mojej opinii zestaw ten pokazuje dziecku, że można przeprowadzać eksperymenty na żywym organizmie i nie ma w tym nic złego. Sam jest daleki od opinii, że dziś takie dziecko podłączy do komputera karalucha, a jutro innego człowieka (pojawiają się takie głosy!), ale uważam, że jest to narzędzie wychowawcze jeszcze gorsze niż GTA V. Dlaczego? Bo eksperyment odbywa się w realnym świecie, nie w wirtualnym mieście. Sam nigdy nie kupiłbym dziecku takiego zestawu z prostego powodu - ono powinno szanować życie. Wbrew pozorom jest znaczna różnica między przeprowadzaniem dezynfekcji, a znęcaniem się nad zwierzęciem, które nam nie zrobiło nic. Zdaje się to rozumieć PETA, międzynarodowa organizacja na rzecz etycznego traktowania zwierząt, która potępiła traktowanie zwierząt w tak instrumentalny sposób.

REKLAMA

Twórcy RoboRoach twierdzą, że karaluchy nie są krzywdzone. W końcu w instrukcji jest napisane, że zabiegi powinny być wykonane w znieczuleniu, czyli po włożeniu karalucha do lodowatej wody. Zapewnił też, że w jego firmie owady po eksperymentach trafiają do pojemnika, gdzie mogą żyć do końca swoich dni. Wszystko to wygląda bardzo ładnie na papierze, ale wątpię, że dzieci będą rygorystycznie stosować się do instrukcji. Zresztą dzieci są tak ciekawskie, że same chętnie zobaczą, jak zachowuje się nieogłuszony karaluch podczas operacji. Wie to każdy, kto widział pociechy przypalające mrówki za pomocą szkła powiększającego lub wesoło krojące ogłuszone osy.

Skrajnie nieodpowiedzialne jest sprzedawanie takiego produktu jako przeznaczonego także dla dzieci, a potem uważanie, że pociecha bez żadnego sprzeciwu zastosuje się do instrukcji. Twórcy mówią, że dzięki temu dzieci mogą dowiedzieć się, że owady są podobne do nas i każdą formę życia trzeba szanować. Osobiście uważam, że każdy do takiego wniosku dochodzi po pewnym czasie i nie jest konieczne do tego wcześniejsze maltretowanie zwierząt, nawet tak nielubianych jak karaluchy. Kto wie, może kiedyś nie znajdzie się cywilizacja bardziej od nas inteligentna, dla której będziemy właśnie takimi karaluchami. Ciekawe czy wówczas do podobnych eksperymentów podchodzilibyśmy z takim zrozumieniem? Chyba nie muszę odpowiadać na to pytanie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA