Testujemy iOS 7. Recenzja Spider’s Web część druga: aplikacje systemowe
Kolejna odsłona iOS 7 to szereg znaczących zmian i udoskonaleń. Metamorfozę przeszły nie tylko podstawowe elementy systemu, ale przede wszystkim systemowe aplikacje. W tym przypadku śmiało można mówić o prawdziwej rewolucji.
Ustawienia
Ustawienia przeszły prawdziwą wizualną metamorfozę, chociaż nie doczekały się gruntownych zmian funkcjonalnych. Już w pierwszych wrażeniach z użytkowania bety iOS 7 żaliłem się, że panuje tam chaos. Z każdą kolejną wersją systemu aplikacja pozwalająca zarządzać systemem pęczniała, a jej struktura się nie zmieniła. To stawało się bardzo uciążliwe w codziennym użytkowaniu iPhone'a.
Wydaje się, że ustawienia powinny zostać znacząco udoskonalone, ponieważ są zupełnie nieefektywne. Oczywiście Centrum ustawień eliminuje konieczność częstego zaglądania do tej aplikacji, to jednak nie jest powód, by szukając pojedynczych opcji trzeba było się przeklikiwać przez wszystkie dostępne konfiguracje. Zastanawia mnie dlaczego funkcja 'Nie przeszkadzać' została wyciągnięta do głównego erkanu ustawień, natomiast Siri jest już głęboko schowana; podobnie jest zresztą z transmisją danych. Często, by dostać się do pożądanej funkcji musimy wykonać ponad pięć kliknięć, a to zdecydowanie za dużo.
Najciekawszą nowością, którą możemy znaleźć w ustawieniach wydaje się jeszcze lepsze zarządzanie transmisją danych. Wchodząc w menu sieci komórkowej znajdziemy informacje o wykorzystaniu danych sieci komórkowych, w tym także w roamingu. Znajdziemy tam także wykaz wszystkich aplikacji, które korzystają z internetu. Możemy zablokować im dostęp do mobilnej sieci, a a także podejrzeć zużycie transferu. To wygodne rozwiązanie, które przyda się także tym, którzy nigdy problemów z limitami nie mieli.
Wśród innych nowych elementów ustawień znajdziemy także możliwość blokowania poszczególnych numerów telefonu. Rozszerzono też funkcje prywatności – teraz możemy zarządzać dostępem aplikacji do bluetooth oraz mikrofonu. Taka kontrola zapewne się przyda zwłaszcza przy aplikacjach, w przypadku których mamy wątpliwości.
Telefon, Facetime, kontakty
Zmiany w iOS dotknęły praktycznie każdego elementu systemu. Odświeżony wygląd otrzymała też aplikacja telefon i jej uzupełnienie, jakim jest książka kontaktowa. Tutaj właśnie można zauważyć kolorystyczną esencję nowego iOS - mamy tu biel, odcienie szarości, delikatny kolor niebieski, oraz okręgi. Miłą zmianą jest dodanie zdjęć do zakładki ulubione.
Natomiast w kontaktach nadal nie istnieje możliwość szybkiego wykonania połączenia. Musimy wybrać osobę z listy i dopiero wybrać interesujący nas numer. Szkoda, że tak to rozwiązano, zwłaszcza że iOS 7 mocno opiera się na gestach i można to było tutaj wykorzystać. Generalnie jednak obyło się bez rewolucji.
Wprowadzono natomiast dodatkową aplikację Facetime, która ma oddzielić standardowy telefon od wprowadzonych rozmów głosowych po Sieci. To zapewne zagranie pod operatorów komórkowych - w końcu dla użytkownika wygodniejsze byłoby rozwiązanie takie jak w iMessage, gdzie wysyłając wiadomości program sam rozpoznaje czy nasz rozmówca również posiada taką funkcję.
Wiadomości
Skoro już o wiadomościach mowa, to i te doczekały się wizualnych zmian. Spłaszczono na przykład dymki z naszymi rozmowami. Dla osób, które wysyłały dużo smsów, może być to spora zmiana. Poza tym po kliknięciu na przycisk kontakt pojawi się dodatkowa belka z sugerowanymi opcjami połączeń. Nie ma tu jednak żadnych innych nowych fajerwerków; zresztą czego więcej można oczekiwać od wiadomości?
Jestem fanem porgramu pocztowego Apple, zarówno w przypadku OS X jak i iOS. Nie czuję potrzeby zmiany na żaden inny program niż ten systemowy, choć trzeba przyznać, że w ciągu ostatniego roku w AppStore pojawiła się mocna konkurencja na czele z aplikacją Gmail. W porównaniu do swoich rywali, Mail nie doczekał się uproszczonego przenoszenia wiadomości do dodatkowych folderów, list do zrobienia itp. Nie ma tu też tagów, pozostają tylko sygnalizatory i kontakty VIP. Udoskonalono wyszukiwarkę i wydaje się, że to duży plus - wreszcie działa prawie tak dobrze jak ta na OS X. I co ważne, jest też powiązana ze Spotlight.
Zmodyfikowano gest usuwania wiadomości - teraz przy pociągnięciu mamy dostęp do większej liczby opcji. Chciałoby się jednak, aby to było jeszcze bardziej funkcjonalne. Nie możemy na przykład tylko lekko przesunąć, by usunąć wiadomość – musimy od razu wykonać pełen gest i kliknięcie. Można to było jeszcze uprościć.
Kalendarz
W kalendarzu nie bywam częstym gościem, gdyż wiele rzeczy staram się zapamiętywać i nie rozpisuję tam na ogół swojego harmonogramu. Jednak odświeżony kalendarz powinien się podobać użytkownikom iOS 7 - po pierwsze ze względu na minimalizm, po drugie ze względu na wzrost możliwości zastosowania. Oczywiście Apple nie urozmaicił kalendarza zbędnymi fajerwerkami, multem emotikon sygnalizujących rodzaj wydarzenia. Nie - kalendarz jest prosty i spełnia swoje podstawowe zadania. Miłym dodatkiem jest zapraszanie innych do wydarzeń – ta funkcja została wyraźnie uwypuklona w nowym kalendarzu.
Kalkulator, zegar, mapy, kompas, notatki, kiosk, przypomnienia, passbook, giełda i dyktafon
Wszystkie wymienione powyżej systemowe aplikacje doczekały się wizualnych zmian oprócz dyktafonu, którego po prostu... nie ma. Mam nadzieję, że to kwestia bety systemu i aplikacja powróci w ostatecznej wersji iOS 7 wraz z dodatkowymi możliwościami. W innych aplikacjach nie znajdziemy żadnych nadzwyczajnych nowości. Aplikacja giełdowa zawiera trochę więcej informacji niż wcześniej, kompas jest teraz mocno minimalistyczny, a kiosk i notatki obdarto ze skeumorfizmu. Na próżno szukać tu jakiś niezwykłych usprawnień w funkcjonalności. To proste aplikacje użytkowe.
Pogoda
Na więcej zmian mogła liczyć aplikacja pogodowa, która zresztą w ostatnim okresie doczekała się wielu mocnych konkurentów w App Store. Oczywiście w pogodzie trudno wymyśleć coś innego. Tak więc nowa aplikacja to praktycznie wykastrowana ze zdjęć aplikacja Yahoo Weather. Są tu jednak atrakcyjne wizualnie animacje pogodowe i znacznie więszka ilość danych niż w poprzedniej wersji. Miłym dodatkiem jest też podgląd wszystkich miejsc, które obserwujemy jednocześnie, wraz z informacją o aktualnej godzinie.
Game Center
Rewolucyjne zmiany w wyglądzie zaszły też w aplikacji Game Center. Pozbyto się stołu do pokera i wstawiono kolorowe bańki. Klimat ten pasuje do aplikacji, której generalne zasady działania się nie zmieniły. Widać tutaj minimalizm całego systemu, jednocześnie jednak łatwo zauważyć rozrywkowy charakter usługi. Może przy okazji wersji końcowej systemu i zwiększonego zainteresowania aplikacji, także i ja dam się wciągnąć w wir growych osiągnięć i rywalizacji ze znajomymi.
Zdjęcia i aparat
Czas na coś, co stało się jednym z wiodących elementów iPhone’a. Zdjęcia i aparat są oczkiem w głowie Apple’a. Choć firma właściwie nic nie zmieniła, nie zrobiła niczego nadzwyczajnego, to i tak zrewolucjonizowała świat fotografii. W nowych aplikacjach aparat i zdjęcia nie ma nadzwyczajnych niespodzianek, ale wydaje się, że przygotowywany jest grunt pod premierę kolejnego iPhone’a z udoskonalonym aparatem.
Interfejs obu aplikacji został gruntownie zmieniony. W aparacie bardzo wygodnie możemy gestem zmieniać tryby z wideo na zwykłe zdjęcia, nowe zdjęcia kwadratowe, czy panoramy. Przy edycji zdjęć możemy dodawać filtry i oczywiście standardową drobną korektę.
Aplikacja zdjęcia doczekała się nowego ładu. Priorytetowo nie są już traktowane poszczególne albumy jak rolka z aparatu, strumień zdjęć, itd. Teraz liczą się... chwile. Zdjęcia są segregowane na podstawie dat i miejsca wykonania. Możemy się cofnąć do podglądu rocznego. Wygląda to całkiem fajnie i z pewnością jest wygodne. Chyba, że ktoś wykonuje też pracę aparatem - wtedy mieszanka zdjęć prywatnych ze służbowymi nie jest już tym, czego pożądamy. Zakładam jednak, że dla większości osób zdjęcia to raczej sfera prywatna. Dlatego też iOS 7 w miły sposób pozwala nam odtworzyć nasze chwile z przeszłości.
Muzyka
Obok apartatu nie można zapominać, z czego wywodzi się iPhone oraz iOS - bez iPoda nie byłoby przecież sukcesu iPhone’a. Dlatego wciąż jedną z kluczowych aplikacji iOS jest muzyka. Obok niej oczywiście jest też aplikacja wideo, która uległa jedynie wizualnym zmianom zbliżonym do aplikacji muzyka. W Muzyce jest świeżo, minimalistycznie ale nie ma tu nic nadzwyczajnego. Dziś jedynie użytkownicy z kontem w amerykańskim iTunes mogą korzystać z iTunes Radio, czyli usługi streamingowej od Apple. Warto zaznaczyć, że pozbyto się Cover Flow - teraz okładki po obróceniu telefonu widoczne są jedynie w formie kafelek. Przejrzyściej, chociaż Cover Flow był jednym z flagowych elementów interfejsu Apple’a.
App Store oraz iTunes Store
Więcej zmian doczekały się sklepy w iOS 7. Tu również mamy nową charakterystyczną biel, która sprawia, że sklepy wyglądają znacznie czytelniej. Jest tu naprawdę przejrzyście i schludnie. To co najważniejsze to koniec z uporczywym aktualizowaniem aplikacji. Nie musimy już ręcznie sprawdzać aktualizacji, gdyż programy same się aktualizują, a my jedynie możemy podglądać historię zmian. Drugim miłym dodatkiem są aplikacje w pobliżu. Jednak ta funkcja, przynajmniej w mojej okolicy, jeszcze nie działa. Mimo to wydaje się być niezwykle przydatna. Pozwoli bowiem wykorzystać potencjał, jaki dają aplikacje stworzone z myślą o konkretnych lokalizacjach. Z pewnością będzie to miły dodatek dla osób podróżujących.
Safari
Na koniec tego przeglądu odświeżonych aplikacji w iOS 7 zostawiłem największą rewolucję. Przeglądarka Safari przeszła szereg gruntownych zmian i to zmian, które dobrze obrazują to jak w ciągu ostatnich 6 lat zmienił się sposób, w jaki korzystamy z internetu w smartfonach.
Przede wszystkim koniec z archaicznymi dwoma polami do wpisywania adresu i wyszukiwania. To spora ulga i udogodnienie, które znamy już z desktopowych rozwiązań, czy mobilnego Chrome. Teraz wreszcie jest też w mobilnym Safari. Zmieniło się także zarządzanie otwartymi kartami, których limit został powiększony (a może nawet zlikiwidowany). Tutaj zmieniono także orientację przełączania się z poziomu na pion (podobnie jak ma to miejsce w przypadku wspomnianego Chrome). Sporym atutem nowego Safari jest wygodny gest zamykania kart. Dodano także tryb prywatny, który też powinien być już wieki temu. Miłym rozwiązaniem jest opcja wysłanych łącz, czyli ściągawka tego, co udostępniły osoby obserwowane na Twitterze.
Przy okazji Safari warto również wspomnieć o obecnym w całym systemie udostępnianiu. Zmieniło się ono pod względem wyglądu, ale na dziś nie uległo większym zmianom jeśli chodzi o opcje (chyba że mowa o AirDrop). Mam nadzieję, że jednak pojawi się tu więcej aplikacji i użytkownik sam będzie mógł tym zarządzać. Chodzi przede wszystkim o dostęp do takich programów jak: Evernote, Pintrest itp..
Ogólne wrażenia; podsumowanie
Nowy iOS to ewolucyjna rewolucja. System Apple'a nie został zupełnie zastępiony przez coś nowego, ale został tak odmieniony, by obecni użytkownicy nie musieli poświęcić zbyt wiele czasu na naukę, a dla nowych znów był łatwiejszy w obsłudze niż iOS 6. Dodatków jest sporo, a zmian w aplikacjach naprawdę dużo. Przede wszystkim postawiono jednak na funkcjonalność. Jest minimalistycznie ale zarazem szereg nowych opcji usprawnia codzienne korzystanie z aplikacji.
Większość zmian to jednak nie innowacje, a gonienie za konkurencją. Jednak już na etapie bety systemu iOS 7 można stwierdzić, że Apple zaimplementował zmiany bardzo dobrze, a czasem nawet lepiej niż konkurencja. Chociażby nowe Safari to przyjemność przy codziennym korzystaniu.
Według mnie iOS 7 sprosta wyzwaniu, które przed nim postawiono. Dojrzałość systemu pokazuje to, jak wiele można powiedzieć o aplikacjach systemowych - ich jest naprawdę dużo i można czerpać sporą satysfakcję z korzystania z systemu nie instalując żadnych dodatkowych aplikacji. Już na tym etapie zyskujemy wiele przydatnych funkcji, a w połączeniu z rozwiązaniami firm trzecich, które wykorzystają potencjał nowych opcji, to iOS 7 zapowiada się wyśmienicie.
Dla mnie ten system to zupełnie nowe rozdanie na rynku mobilnych OS. To kolejne wyjście naprzeciw użytkownikowi. Teraz należy poczekać do oficjalnej premiery i na kolejne szczegóły, ale naprawdę jest na co czekać!