Guardian ma coś lepszego.
Brytyjska gazeta Guardian, która istnieje nieprzerwanie od 190 lat jest typem mediów, która raczej niechętnie sięga po najnowsze nowinki technologiczne. Kierownictwo Guardiana całą swoją atencję kieruje na papierowe wydanie gazety. Internetowa witryna do tej pory postrzegana była przez zarząd jako uzupełnienie zawartości tradycyjnego nośnika wiadomości.
Kilka miesięcy temu świat obiegła wiadomość na temat płatnego dostępu do treści na łamach internetowego wydania "The Wall Street Journal". Rewolucyjne zmiany w polityce Ruperta Murocha, który jest właścicielem News Corp dotyczą nie tylko jednego tytułu, ale wszystkich gazet należących do jego wydawniczego imperium. Agresywna polityka nie kończy się na płatnym dostępie do treści publikowanych w jego internetowych wydaniach gazet. Murdoch idzie jeszcze dalej i zapowiedział usunięcie wszystkich tytułów z wyszukiwarki Google. Zdaniem magnata prasowego Google nie płaci wydawcom za udostępnianie treści ich publikacji, natomiast czerpią oni zyski ze sprzedaży elektronicznych ogłoszeń. Według obserwatorów taka decyzja może spowodować efekt przeciwny do zamierzanego. O ile wprowadzenie płatnych subskrypcji posiada sens, to ukrycie wyników wyszukiwania, czy chociaż nagłówków artykułów z wyników Google pozbawione jest jakiejkolwiek logiki. Decyzja ta może sprawić, że potencjalni nabywcy subskrypcji, zainteresowani nagłówkiem artykułu jako wyniku wyszukiwania, zrezygnują z niej będąc po prostu pozbawieni wszelkich informacji o istnieniu interesującej wiadomości za którą byli by skłonni zapłacić.
Podczas gdy większość małych i dużych wydawnictw idzie w ślad The Wall Street Journal, brytyjski The Guardian obiera przeciwny kierunek. Zarząd gazety postanawia zerwać z obecną polityką i chce uczynić internetowy serwis The Guardian równie ważny co jego papierowe wydanie. Dostęp do publikowanych treści na jego łamach nadal będzie całkowicie pozbawiony wszelkich opłat. Dodatkowo aby zwiększyć target i zdobyć więcej czytelników Guardian stworzył system API nazwany Open Platform. System ten powstał rok temu i do chwili obecnej znajdował się w fazie próbnej. Wszyscy zainteresowani developerzy mogli zintegrować content Guardiana ze swoimi serwisami oraz aplikacjami. W ubiegły wtorek Open Platform wyszedł z fazy BETA, a jego nazwa została zmieniona na Open for Buisness. Obecnie zarząd gazety szuka partnerów, którzy byliby zainteresowani współpracą. Współpraca polegać ma na wykorzystywaniu treści dostarczanej przez The Guardian w zamian za opłaty licencyjne. Drugim planem jest podział dochodów związanych z reklamą.
Aby zrozumieć ?politykę otwartości? niech posłuży nam treść jaka jest publikowana w papierowej wersji gazety. Guardian pisze dużo o sporcie. Ponieważ gazeta kierowana jest na rynek masowy i oprócz piłki nożnej publikowane są artykuły związane z polityką itd. wydawca nie może kierować reklamy adresowanej do jednego odbiorcy np. fanów określonego klubu sportowego. Z racji ograniczonej przestrzeni reklamowej, liczby stron i tematyki nie może zamieszczać reklam jedynie o piłce nożnej. Efektem jest przymus publikowania zróżnicowanych reklam i ich rozproszenia, by trafić do szerszego grona odbiorców. Dzięki API Open for Buisness, The Guardian będzie miał możliwość dostarczenia treści dla serwisów i partnerów specjalizujących się w danej tematyce. Udostępnioną treść będzie mógł otoczyć bardziej sprecyzowanymi reklamami, które będą ściśle dostosowane do charakteru czytelnika, a tym samym zmaksymalizować jej wartość.
System API wykorzystywany przez The Guardian nie jest nowym odkryciem. Jednak to właśnie The Guardian jest pierwszą gazetą, która postanawia całkowicie otworzyć i udostępnić ten standard wszystkim zainteresowanym. The New York Times również posiada podobną platformę z tą różnicą, że udostępnia jedynie nagłówki artykułów i nie pozwala na integracje swoich usług z aplikacjami firm trzecich.
Czy polityka obrana przez zarząd The Guardian w konfrontacji z pomysłem Ruperta Murdocha ma szanse na sukces? Według komentatorów pomysł brytyjskiej gazety ma o wiele większy potencjał niż konkurencja. Udostępniając całą treść wszystkim zainteresowanym i mając możliwość kreacji kampanii reklamowych w ramach Open for Buisness, The Guardian może zarobić więcej niż News Corp na płatnych subskrypcjach swoich treści. News Corp niejako pozostaje sam na rynku sam sobie ograniczając źródła dochodu. Według oceny liczba czytelników elektronicznej wersji The Wall Street Journal w stosunku do papierowego wydania ma stosunek 20:1, a elektroniczne wersje gazet przynoszą mniej niż 10 proc. przychodu ze sprzedaży reklam. Również czytelnicy nie są chętni do wydawania pieniędzy na płatne subskrypcje. Darmowy dostęp do zawartości The Guardian, podział zysku z reklam między wydawcą i partnerami i w końcu o wiele większy zasięg brytyjskiej gazety może spowodować, że internetowe imperium Murdocha może znacznie stracić na blasku.
Uwaga: Podajemy drugie pytanie w naszym wspólnym konkursie z serwisem Niebezpiecznik: Po jednej z publikacji na Niebezpieczniku, z redakcją serwisu skontaktował się prawnik z pewnej polskiej firmy, któremu "wydawało się", iż opublikowany post nawołuje do popełnienia przestępstwa. Podajinicjały prawnika oraz nazwę firmy, dla której pracował.
(przypominamy, że odpowiedzi należy przesłać dopiero po zadaniu wszystkich trzech pytań w konkursie)