Niektórzy wydawcy myślą, że zapłaciłbyś za przeczytanie artykułu na Facebooku
Nie jest zwykłym truizmem stwierdzenie, że Internet zmienił dziennikarstwo i sposób, w jaki chłoniemy informacje ze świata. To jest po prostu fakt. O ile w przypadku wiadomości zmiany należy zaliczyć na plus, o tyle znacznemu pogorszeniu uległa jakość dziennikarstwa i jego, nazwijmy to, artystyczna część.
Tim Cook rozwiewa wątpliwości - Apple Watch nie przyniesie rewolucji. Będziesz go ładował każdego dnia
Tim Cook udzielił wywiadu dla Wall Street Journal, w którym nie ma dobrych wieści odnośnie Apple Watch. Rewolucji nie będzie – urządzenie podłączymy do ładowarki każdego wieczora.
Co z tymi płatnymi treściami? NSFW beta pokazuje, jak robić je porządnie
Dostałam dostęp do NSFW, nowego projektu publikacyjnego Paula Carra, rozpoznawalnego wcześniej jako jednego z najbardziej charakterystycznych twarzy “starego” TechCruncha. Od razu skłania mnie to do refleksji co z prasą, a właściwie publikacjami w internecie, zwłaszcza tymi płatnymi? “Papierowe” wydania mają łatwiejszy start – są rozpoznawalne, zaufanie do druku jest duże, więc w momencie, gdy przenoszą się do sieci i każą płacić za dostęp nikogo nie dziwi to przesadnie. Taka kolej rzeczy. Co jednak z projektami, które nigdy nie były drukowane, a swój start zaliczają w sieci? Mam nadzieję, że NSFW nie będzie tak medialnie głośnym, ale za to finansowo lepszym sukcesem.
Paywall wydawnictw prasowych to szansa dla takich projektów jak NaTemat.pl
Kolejne duże wydawnictwo postanowiło wdrożyć opłaty za korzystanie z treści prasowych w internecie. „Los Angeles Times” – trzecia największa amerykańska strona prasowa w sieci z 17 milionami unikalnych użytkowników każdego miesiąca wprowadzi wkrótce opłaty za dostęp do swoich treści w internecie. Na początku 99 centów za pierwsze cztery tygodnie dostępu. Potem cena wzrośnie do 3,99 dol. za tydzień. Totalny paywall na treści prasowe w sieci jest coraz bliższy. To szansa dla takich projektów jak… NaTemat.pl Tomasza Lisa.
Medialny magnat, który nie radzi sobie w internecie
Rupert Murdoch ostatnio jest znów na świeczniku. Konserwatywny magnat medialny, głowa News Corp., osiemdziesięcioletni biznesmen, założył konto na Twitterze i chyba postawił sobie za cel wywoływanie jak najwięcej kontrowersji. Jeśli jednak nie jest to celem, to Murdoch po raz kolejny pokazuje, że nie rozumie internetu. I przykro (albo i nie) to mówić, ale Murdoch nie nadąża za nowymi mediami. Gigant, który stworzył wielkie imperium medialne, nie do końca odnajduje się w nowej rzeczywistości i choć ma na koncie internetowe sukcesy, to porażki, łącznie z obecnością na Twitterze, przytłaczają.
Nie wiem czy do końca dobrze robimy publikując poniższy przepis na obejście ograniczeń związanych ze swobodnym dostępem do treści „Wall Street Journal„, ale ‚hack’ jest tak prosty, że w zasadzie aż wstyd, że działa i żadnych tajemnic raczej nie sprzedajemy. Co zrobić, żeby dotrzeć do pełnych artykułów na WSJ? Oto przepis.
Dwie nowe, innowacyjne aplikacje na Facebooku. Takich chcemy więcej.
Facebook ma ambicję by ściana, czyli podstawowe narzędzie panelu użytkownika serwisu była czymś więcej niż tylko potokiem mniej lub bardziej użytecznych informacji. Stąd między innymi ostatnie zmiany, wśród których pojawiają się ‚top stories’, czyli najważniejsze informacje ze streamu. W ten sposób Facebook wchodzi po cichu w nowy trend w internecie medialnym, który polega na tzw. curation, czyli konstruowaniu spersonalizowanego, inteligentnego kanału ze źródłami informacji, opartego na zainteresowaniach i zachowaniach użytkownika. Czy to się sprawdzi w ścianie użytkownika, czy nie, tego dziś nie wiadomo, ale wykluczyć sukcesu nie można mimo sporej liczby protestów przeciwko tej nowości.
Usługi w internecie, czyli coraz częściej w tzw. technologicznej chmurze to przyszłość internetu – to wiemy wszyscy. Z czego jednak nie wszyscy zdajemy sobie sprawę to to, że wbrew pozorom nie są to tanie usługi. Łącznie nie są tanie, bo kilka dolarów miesięcznie za każdą z usług z osobna nie wydaje się często wygórowaną kwotą. Jeśli jednak policzyć wszystko, to rocznie możemy wydać równowartość nowego iPada 2 w najbardziej wypasionej wersji.
Kiedy debiutował iPad pierwszej generacji, wielu (w tym my na Spider’s Web) okrzyknęło go zbawicielem prasy. Oto bowiem pojawiło się urządzenie z szansą na bycie masowym medium, które przeniesie prasą w nową zdigitalizowaną erę. Po pierwszym zachłyśnięciu się fenomenalnymi perspektywami, entuzjazm wokół iPada jako tego, który ma uzdrowić biznes prasowy jakby zmalał – sprzedaż wydań na tablet Apple’a zamiast rosnąć spada. Tymczasem znowu widać światełko w tunelu. Ba, latarę wielką widać.