REKLAMA

Przez demo Stellar Blade kupiłem pełniaka. Pilnujcie portfeli z 5 powodów

Po ograniu dema Stellar Blade od razu kupiłem pełną edycję. Ostrzegam więc: jeśli lubicie takie tytuły jak Nier oraz Dark Souls, ale nie macie chwilowo budżetu zakupowego, lepiej nie pobierajcie wersji demonstracyjnej.

Przez demo Stellar Blade kupiłem pełniaka. Pilnujcie portfeli z 5 powodów
REKLAMA

Dzięki uprzejmości polskiego oddziału PlayStation mogłem przetestować demo Stellar Blade na kilka dni przed jego globalną premierą. Przyznam, że zrobiłem to bardziej z redakcyjnego obowiązku niż z ciekawości. Produkcja nie wydawała mi się bowiem przesadnie ciekawa czy unikalna. Ot, kolejna azjatycka przygoda udająca Nier Automatę.

REKLAMA

Nie kusiły mnie też krągłości głównej bohaterki, szeroko komentowane w mediach. Jako gracz z 30-tką na karku, do tego żonaty, nie daję się złapać na wdzięki wirtualnych protagonistek. Dlatego uruchamiając demo, nie obiecywałem sobie po nim wiele. Godzinę później kupiłem pełną wersję, zafascynowany produkcją.

Demo Stellar Blade sprzedało mi pełną wersję. Gra zachwyciła mnie z 5 powodów.

Po pierwsze, kupiła mnie walka. Ta wyrasta z tych samych korzeni co Dark Souls. Mamy więc wymagające starcia, podczas których ważne jest odpowiednie parowanie i unikanie ataków przeciwnika. Twórcy Stellar Blade na ten znany gorset nakładają autorskie wzory: umiejętności specjalne, dzięki którym starcia są znacznie bardziej efektowne niż w Dark Souls czy nawet Elden Ring.

Główna bohaterka Eve jest w stanie teleportować się za plecy przeciwnika, strzelać do niego serią z karabinu czy aktywować tarczę energetyczną. Dzięki takim możliwościom rozgrywka staje się odczuwalnie łatwiejsza niż w klasycznych Soulsach. Mamy bowiem kilka asów w rękawie, szczególnie pomocnych podczas walki z bossami. Nie trzeba uczyć się na pamięć ruchów przeciwnika, by przetrwać konfrontację. Czasem wystarcza surowa ofensywna siła.

Po drugie, jestem pod dużym wrażeniem, jak pięknie wszystko się rozwala i eksploduje w Stellar Blade.

Przechodząc demo, miałem wrażenie, jakby w zespole pracującym nad grą znalazł się ekspert od systemu Levolution dla Battlefielda 4. Chociaż oskryptowane, sekwencje demolki są niezwykle imponujące. Budynki, mosty, nawet satelity rozpadają się na dziesiątki drobnych kawałków, co robi niesamowite wrażenie. Podczas takich scen czuć, że na coś przydaje się ta dodatkowa moc konsol aktualnej generacji.

Stellar Blade potrafi być niezwykle efektowne, a gracz może wykorzystać wybuchową naturę gry na swoją korzyść. Twórcy szczodrze wypełniają poziomy klasycznymi wybuchającymi beczkami, po strzeleniu w które robimy potężne wyrwy w szeregach przeciwnika. Ta środowiskowa świadomość ciekawie odróżnia Stellar Blade od innych klonów Dark Souls.

Po trzecie, jestem zakochany w futurystycznej, postapokaliptycznej wizji świata.

Główna bohaterka oraz jej „siostry” nie są ludźmi. To bojowe androidy, wykorzystywane do toczenia regularnych wojen przeciwko wynaturzonym monstrom. Gdzie w tym wszystkim są homo sapiens? Analizując demo, trudno to stwierdzić, chociaż ogrywając wersję demonstracyjną, wylądujecie na Ziemi.

Tam, przemierzając opustoszałe miasto, będziecie świadkami upadłej ludzkiej cywilizacji oraz wielkiej tragedii, która miała miejsce nie tak dawno temu. Tematyka mocno przypomina takie serie jak Nier oraz Xenoblade Chronicles, co bardzo mi się podoba. Stellar Blade nie jest pierwszym klonem Dark Souls w realiach scifi, ale przedstawiony tutaj świat wydaje się niezwykle intrygujący.

Po czwarte, w Stellar Blade eksploracja to nie tylko zbieranie lootu i punktów doświadczenia.

Świetnym zabiegiem jest to, że głównej bohaterce stale towarzyszy dron pilotowany przez rozmownego Adama. Latające urządzenie potrafi skanować teren, wskazując ciekawe miejsca oraz obiekty. Gdy do nich podejdziemy, Adam opowiada historię danego przedmioty czy odnalezionych zwłok. Element po elemencie, układamy narracyjne puzzle dotyczące upadku ludzkości.

Dzięki obecności drona i aktywnemu komponentowi narracyjnemu opowieść w Stellar Blade jest znacznie bardziej bezpośrednia niż w Demon’s Souls czy Elden Ring. Do tego bardziej filmowa, co za tym idzie, silniej trzymająca w napięciu. Nie czujemy się samotni, za to nasz głód wiedzy dotyczący świata jest regularnie zaspokajany przez latającego dookoła sojusznika.

Po piąte, Stellar Blade posiada kilka dosyć unikalnych rozwiązań, które odświeżają rozgrywkę.

W grze nie brakuje elementów zręcznościowych, takich jak bujanie się na drążkach, spacerowanie po wąskich gzymsach, podciąganie się na wyższe kondygnacje czy skakanie nad rozpadlinami. Do tego dochodzi możliwość pływania wraz z nurkowaniem. Sterując androidem, nie musimy się martwić o brak tlenu w płucach. Jako osoba nienawidząca podwodnych poziomów na czas, dziękuję po stokroć.

Do tego Stellar Blade ciekawie rozbudowuje walkę o wcześniej wspomnianą futurystyczną broń palną. W demo strzelałem z krótkiego karabinu, który bez problemu potrafi powalić typowego wroga. Liczę, że arsenał w pełnej wersji będzie jeszcze bardziej śmiercionośny, wliczając w to rakiety czy miny.

Kolejnym ciekawym wyróżnikiem Stellar Blade jest walka defensywna. Poza klasycznym blokiem, unikiem oraz idealnym parowaniem mamy bardziej skomplikowany system idealnych reakcji, dzięki którym dobrze zneutralizowana sekwencja ataku przeciwnika jest nagradzana potężną kontrą głównej bohaterki. Raj dla osób grających bardziej zachowawczo i defensywnie (tak, chodzi o mnie).

Publikacja dema to pokaz siły i pewności co do jakości produktu. Twórcom Stellar Blade się to opłaci, jestem pewien.

Już niebawem, od 29 marca, demo Stellar Blade będzie mógł pobrać każdy posiadacz PlayStation 5. Jestem przekonany, że podobnie jak w moim przypadku, grywalny fragment zrobi duże wrażenie na wielu osobach. Dzięki demo Stellar Blade trafi na radary zakupowe osób, które w innej sytuacji nie byłyby przesadnie zainteresowane przygodą z ponętnym androidem. Gra broni się bowiem na tak wielu obszarach, że główna bohaterka mogłaby być równie dobrze workiem ziemniaków.

REKLAMA

Stąd mój apel: jeśli lubicie Niera i Dark Souls, koniecznie dajcie szansę demu Stellar Blade. Tylko podczas rozgrywki pilnujcie swoich kart debetowych. Sam nie upilnowałem, a pod wpływem przyjemnego wieczoru z wersją demonstracyjną zamówiłem pełną edycję gry.

Zrzuty ekranu pochodzą dema gry Stellar Blade w trybie wydajności

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA