Jedna z najlepszych gier Switcha nawet nie jest od Nintendo. Strategia na konsoli, a cudowna
Bawiłem się lepiej niż przy wielu Pokemonach i Zeldach. Na Nintendo Switcha zmierza jedna z najlepszych gier na wyłączność w historii konsoli. Z Mario i spółką, ale wcale nie od Nintendo. Miałem okazję zagrać w Mario + Rabbids Sparks of Hope i jestem oszołomiony jakością oraz wielkością tej gry.
No szaleniec. Pijany jakiś? - może sobie pomyśleć każdy, kto widział postawnego, ponad 30-letniego faceta w marynarce, chichrającego niczym dziecko do ekranu konsoli Nintendo. Żeby przedpremierowo zagrać w Mario + Rabbids Sparks of Hope poleciałem aż do Berlina. Było warto. O ile pierwsze Mario + Rabbids uznaję za bardzo dobre, tak drugie będą wręcz rewelacyjne. Jestem o tym przekonany, po kilku godzinach z niemal finalną wersją. Ten tytuł ma więcej "magii Nintendo" niż… cóż, wiele gier Nintendo.
Mario + Rabbids Sparks of Hope wejdzie do TOP3 najlepszych gier dla Switcha w 2022 roku. Zapamiętajcie moje słowa.
Taktyczna strategia Ubisoftu będzie walczyła o podium z takimi hitami jak Xenoblade Chronicles 3 czy Splatoon 3. Chociaż należy do gatunkowej niszy i nie jest tworzone przez Nintendo, Sparks of Hope zachwyca jakością, wyrażoną w dbałości o każdy detal. Nad tym tytułem pracowało aż pięć studiów deweloperskich Ubisoftu i to naprawdę czuć. Mimo bajkowej oprawy i masy żartów, Mario + Rabbids stało się epickie.
Gigantyczną zmianą w porównaniu do poprzedniej odsłony jest oddzielenie eksploracji od walki. Rozpoczynając starcia, drużyna gracza jest przenoszona na odizolowane areny, jak w klasykach jRPG z lat 90. Dzięki temu otwarty świat oddany do eksploracji uwolnił się od zasad, którymi muszą być definiowane miejsca turowych starć. To pozwoliło zaszaleć producentom lokacji, nadając im znacznie bardziej przygodowego charakteru. Dzięki temu Sparks of Hope bliżej jest momentami do Super Mario Odyssey niż do poprzedniej odsłony. Niesamowita ewolucja.
Uruchamiając ten tytuł, od razu uderzy was zwiększony budżet i rozmach produkcji, względem poprzednika. Gra ugina się od detali. Warto przystanąć i po prostu spojrzeć na to, jak drobiazgowo animowani są mieszkańcy wielu planet, które gracz przemierza podczas kosmicznej przygody. Stawka jest teraz znacznie wyższa, Mario i króliki ratują bowiem całe uniwersum, a to pozwala na serwowanie niezwykle zróżnicowanych i ciekawych planet.
Podczas ogrywania wersji testowej pracownik Ubisoftu upomniał mnie, żebym skończył już w tą eksploracją.
Nic nie mogłem jednak poradzić na to, że w grze znalazło się wiele bocznych odnóg, którymi można spacerować. Jest tutaj również sporo misji pobocznych do zrealizowania. Sparks of Hope wydaje się rajem dla tych wszystkich, którzy musieli czyścić plansze w cudownym Super Mario Odyssey czy Kirby and the Forgotten Land na pełne sto procent. Bohaterowie niezależni, zagadki, skarby, czasowe wyzwania, strefy ze znacznie trudniejszymi przeciwnikami - jest tutaj dosłownie wszystko.
No, poza skakaniem.
Otwarty świat w Mario + Rabbids Sparks of Hope stał się tak duży i tak rozbudowany, że momentami do złudzenia przypomina najlepsze trójwymiarowe platformówki Nintendo. Dopiero brak skoku pod przyciskiem B przypomina, że mamy do czynienia z taktyczną strategią. Inną niż wszystkie, ze świetnym modułem eksploracji, silnie przygodowym pazurem, ale to wciąż strategia. Chociaż powiedziałbym, że w przypadku Sparks of Hope zdecydowanie częściej zwiedzałem niż walczyłem, przynajmniej pierwsze kilka godzin.
Walka doczekała się fundamentalnej zmiany. Byłem pewien, że na gorsze. Okazało się odwrotnie.
Gdy Mario + Rabbids Sparks of Hope doczekało się oficjalnej zapowiedzi, byłem oburzony. Jak to tak! Zabierają taktyczną siatkę, stanowiącą ESENCJĘ turowych gier taktycznych. Wychowany na takich klasykach jak Gorky 17 czy Heroes of Might and Magic 3, nie mogłem się pogodzić z utratą tych kafelków, pozwalających liczyć m.in. zasięg ruchu oraz strzału. W nowej grze siatka znika, zastąpiona strefą akcji, w ramach której gracz może się poruszać kompletnie swobodnie. Bez żadnych kar oraz limitów.
Byłem bardzo na nie, ale po kilku godzinach gry musze przyznać: myliłem się. Chociaż nowe rozwiązanie oddala Spark of Hope od tradycyjnych turówek, to jednocześnie mnoży frajdę z rozgrywki. Taktyczne starcia są diametralnie inne niż w pierwszej odsłonie. Bardziej kreatywne. Bardziej zróżnicowane. System premiuje ofensywę, ale w obrębie własnej kontrolowanej strefy. To ciekawe założenie, z którym spotykam się po raz pierwszy.
Najważniejsze jest jednak to, że walka ma w sobie to coś, przez co nie traktujesz jej jako zła koniecznego. Podczas dłuższych sesji w klasykami jRPG omijałem potwory zmuszające do turowych starć jak tylko mogłem, patrząc na nie jak na męczące wypełniacze treści. W Sparks of Hope z kolei z lubością traumatyzowałem opcjonalne grupy przeciwników, testując unikalne formacje drużyn, nowe taktyki oraz inne wyposażenie bohaterów.
Nie wszystko jest och i ach, ale szykuje się potężny hit i obowiązkowa pozycja dla posiadaczy Switcha.
Smutek pozostawia brak trybu kooperacji, który był obecny w pierwszej odsłonie. Zamiast niego mamy bardziej filmową, bardziej epicką i bogatszą narracyjnie opowieść dla jednego gracza. Wielu przyjmie tę zmianę za coś pozytywnego, ale mając w pamięci wspólne sesje w pierwszych królikach z młodszym kuzynem, czuję nutkę rozczarowania. Świetnie się wtedy bawiliśmy i szkoda, że nie będziemy mogli tego powtórzyć.
Nie podoba mi się także, że Ubisoft już teraz reklamuje zawartość DLC do gry, wciąż przed premierą podstawki. W jednym z dodatków pojawi się sam Rayman. Takie praktyki zawsze uważałem za niewłaściwe i nawet magia bohaterów Nintendo wypożyczonych przez Ubisoft nie sprawi, że spojrzę na takie marketingowe knowania łaskawszym okiem. A fuj, tak nie wypada.
Mimo tego Mario + Rabbids Sparks of Hope zapowiada się na jedną z najlepszych gier dla Switcha. Jeśli macie przyjemne wspomnienia z poprzednią odsłoną, to teraz pomyślcie, że wszystkiego jest razy dwa: dwa razy większe światy do poznania, dwa razy ciekawsze walki do rozegrania i dwa razy więcej śmiechu podczas scenek przerywnikowych. Spodziewałem się solidnej gry, ale i tak zostałem pozytywnie zaskoczony wysoką jakością wersji przedpremierowej. Mając nową konsolę Nintendo, szykuje się zakup obowiązkowy. Jak nic będzie TOP3 dla Switcha na 2022 rok.