Czytniki Kobo zmierzają do Polski. Kindle w końcu będzie miał u nas godnego rywala
Szykuje się prawdziwe trzęsienie ziemi na polskim rynku e-czytelnictwa. Wszystko wskazuje bowiem na to, że Kobo oficjalnie rozpocznie działania w Polsce. Na miejscu rodzimych producentów e-czytników zwoływałbym sztab kryzysowy.
To dopiero niespodzianka. Po cichutku, bez fanfar, Kobo udostępniło polskojęzyczną stronę sprzedażową czytników Kobo. O sprawie informuje Świat Czytników i rzeczywiście, szybki rzut oka pokazuje, że nie tylko możemy przeglądać witrynę Kobo w języku polskim, ale również kupić czytnik płacąc za niego w złotówkach. Czytniki mają już polskojęzyczne menu, a także gwarancję, czyli dwa czynniki, które przez lata sprawiały, że Kobo nie zdobyło nad Wisłą popularności.
Strona sprzedaży została co prawda przetłumaczona, ale miejscami znajdziemy jeszcze drobne wtopy, np. w sekcji porównania czytników. Gdzie indziej ceny są w złotówkach, ale już np. opcja dodania etui nadal pokazuje ceny w euro.
Ruszyła też polska wersja sklepu z e-bookami, choć na razie nie znajdziemy tam polskojęzycznych pozycji, a jedynie książki w języku angielskim dostępne w absurdalnie wysokich cenach w złotówkach (zapewne skutek automatycznego przeliczenia waluty). Tym niemniej widać, że coś się święci. Czy to oznacza, że Kobo oficjalnie wchodzi do Polski?
Kobo w Polsce. Jakie czytniki są dostępne w ofercie?
W ofercie Kobo znajdziemy sześć czytników z różnych półek cenowych i wielkościowych:
- Kobo Nia z ekranem 6” za 469 zł
- Kobo Clara HD z ekranem 6” za 649 zł
- Kobo Clara 2E z ekranem 6” za 699 zł
- Kobo Libra 2 z ekranem 7” za 879 zł
- Kobo Sage z ekranem 8” za 1349 zł
- Kobo Elipsa z ekranem 10,3” za 1849 zł
Najciekawiej prezentują się trzy modele. Przede wszystkim relatywnie przystępny cenowo, a napakowany możliwościami Kobo Clara 2E, który jest też najnowszym czytnikiem w portfolio firmy. Gdyby porównywać go do czytników Kindle, byłby to odpowiednik modelu Paperwhite 5. Ma on 6-calowy ekran e-ink Carta 1200 o rozdzielczości 300 PPI, z regulacją jasności i temperatury podświetlenia. Oferuje on 16 GB miejsca na dane, które może się przydać, bo ten czytnik prócz e-booków obsługuje także audiobooki i łączność Bluetooth. Konstrukcja spełnia normę IPX8, więc jest wodoszczelna, a obudowa została wykonana z plastiku pochodzącego z recyclingu.
Bardzo ciekawym urządzeniem jest też Kobo Sage, z ekranem 8”. Charakterystyczna obudowa przywodzi nieco na myśl Kindle Oasis, ale jest też tożsama z obudową tańszego i mniejszego Kobo Libra 2. Prócz wszystkich funkcji, jakie znajdziemy w Kobo Clara 2E, Kobo Sage oferuje też obsługę piórka Kobo Stylus, do sporządzania notatek, które możemy synchronizować przez Dropbox. Większa jest też wbudowana pamięć masowa, wynosząca w tym modelu 32 GB.
Najlepiej wyposażonym czytnikiem w portfolio firmy jest zaś Kobo Elipsa, sprzedawany w zestawie z piórkiem i etui za 1849 zł. Ma on ekran 10,3” o rozdzielczości 227 PPI i obsługuje piórko, podobnie jak zaprezentowany kilka dni temu Kindle Scribe. On również ma pojemność 32 GB, obsługę łączności Bluetooth oraz ładowanie przez USB-C.
Czytniki Kobo mogą namieszać.
W Polsce Kobo nigdy nie zdobyło przesadnej popularności (bo też nie było dostępne, nawet jeśli można było te czytniki kupić nieoficjalnie). Za granicą jednak jest to arcyrywal Kindle’a, bo oferuje bardzo zbliżone funkcje i jakość obsługi do czytników Amazonu. Interfejs jest szybki i przejrzysty, a integracja ze sklepem Kobo wcale nie gorsza niż na Kindle’ach od Amazonu. Bardzo ciekawą funkcją, której na Kindle nie ma, jest integracja z usługą Pocket, służącą do zapisywania artykułów w sieci do przeczytania na później. Oczywiście na Kindle’u podobną funkcjonalność oferuje aplikacja Instapaper, która może nam wysłać przygotowaną „gazetę” z wybranymi artykułami, ale tu integracja z Pocketem jest bezpośrednia, więc pomijamy co najmniej jeden zbędny krok.
Dla dostępnych na naszym rynku producentów e-czytników, InkBook i Pocketbook, wejście Kobo do Polski byłoby bardzo złą wiadomością. Jest to bowiem kolejny rywal, który oferuje dalece bardziej dopracowane doznania czytelnicze od innych konstrukcji i nawet jeśli rywale mają więcej funkcji, to Kobo i Kindle wciąż są powszechnie uznawane za najbardziej dopieszczone e-czytniki na rynku. I nie bez powodu.
Skontaktowaliśmy się z Kobo, by uzyskać informacje na temat potencjalnych planów firmy co do naszego rynku. Jeśli tylko dowiemy się czegoś nowego, zaktualizujemy ten tekst.
Osobiście jednak perspektywa wejścia do Polski ciekawi mnie z jeszcze innego powodu. Otóż Kobo prócz czytników i księgarni oferuje też usługę o nazwie Kobo Writing Life, która jest jedną z najlepszych na świecie platform dla self-publisherów, przez wielu pisarzy stawianą nawet wyżej niż Kindle Digital Publishing. W przeciwieństwie do Amazonu, Kindle nie wymaga żadnych wyłączności i nie ogranicza możliwości dystrybucji. Kobo Writing Life daje też dalece szersze możliwości promowania i wyceniania książek.
Nie wiadomo niestety, czy Kobo planuje rozszerzyć Writing Life na Polskę wraz z rozszerzeniem dostępności czytników. Amazonowi wprowadzenie KDP nad Wisłę zajęło kilka lat po oficjalnym starcie Amazon.pl, więc niewykluczone, że i tutaj przyjdzie nam poczekać. Tym niemniej sama perspektywa wejścia jednego z największych graczy na rynku niezależnego wydawania jest ekscytująca. Po tylu latach Polska w końcu ma szansę przestać być krajem trzeciego świata, gdzie self-publishing jest zarezerwowany tylko dla garstki bogatych influencerów i ponadprzeciętnie upartych autorów niezależnych.