Cios w przestępców. Rząd chce skończyć z oszustwami na kradzione dane
Rząd chce, by każdy z nas w mig i za darmo mógł zastrzec sobie swój nr PESEL. Ukróciłoby to oszustwa na kradzione dane, które w Polsce są dokonywane na dużą skalę.
Dołącz do Amazon Prime z tego linku, skorzystaj z promocji (30 dni za darmo) i kupuj taniej podczas pierwszego Amazon Prime Day w Polsce.
Przyznam wam, że w redakcji Spider’s Web zdarza się, że już po prostu odpuszczamy takie tematy. Ile razy można pisać o tym, że komuś wykradziono pieniądze lub wzięto na niego kredyt po tym, jak zawieruszył gdzieś swoje dane. Zresztą nawet powiedzenie, że "dane to współczesna ropa naftowa" jest już wyświechtane.
Mimo to ani my sami ich wystarczająco nie zabezpieczamy, ani nie robią tego firmy, którym je powierzamy. Co jakiś czas słyszymy przecież o wielkich wyciekach. To także z nich przestępcy biorą informacje, dzięki którym mogą potem wyłudzić na nasze nazwisko pieniądze. To na danych bazują dziesiątki internetowych grup przestępczych. Z nich czerpią zyski: albo nimi handlują, albo na przykład wykorzystują na wyżej wymienione sposoby.
Do tej pory Polacy mogli zastrzec swoje dane na infolinii w swoim banku, w Biurze Informacji Kredytowej (lub innej komercyjnej firmie) lub pod nr +48 828 828 828. W zasadzie każda z tych opcji gwarantowała, że dokumenty będą zastrzeżone we wszystkich bankach. Biuro Informacji Kredytowej jest bowiem firmą założoną przez Związek Banków Polskich i same banki właśnie po to, by kontrolować dane finansowe i nie dopuszczać do ich nadużyć czy naruszania.
Ta opcja miała jednak sens w przypadku zgubienia lub kradzieży dowodu. To znaczy blokujemy dokument i już cofnąć blokady nie możemy. Gdyby dokument się znalazł, jest w zasadzie bezużyteczny. BIK oferuje też płatną usługę: alert w momencie, gdy ktoś będzie chciał na nasze dane wziąć kredyt. Koszt: 24 zł za rok. To jednak nie sprawi, że kredyt nie zostanie wzięty, po prostu zostaliśmy poinformowani, że taka sytuacja miała miejsce.
Jak zastrzec PESEL? Rząd ma pomysł
Wygląda na to, że tego typu usługi nie będą już potrzebne. Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, rząd pracuje nad rozwiązaniem, które ma ukrócić problem przestępstw popełnianych na kradzionych danych.
Chodzi o stworzenie państwowej bazy, w której każdy będzie mógł zastrzec swój PESEL za darmo. Ma ona się znajdować w domenie gov.pl i to za pośrednictwem strony internetowej będzie można szybko wszystko załatwić. Do bazy dostęp mają mieć między innymi banki i firmy telekomunikacyjne. Firmy z tych branż miałyby obowiązek sprawdzać numer PESEL w bazie przed podpisaniem jakichkolwiek dokumentów z osobą, która tym numerem się posługuje. Właśnie to ma wyeliminować oszustwa na lewe dane.
Co ważne, zastrzeżenie takie będzie można cofnąć. Nie będzie więc dotychczasowego problemu, gdy blokada oznacza dla naszych dokumentów one way ticket. Gdy właściciel danych się rozmyśli, może wycofać zastrzeżenie, choćby po to, żeby sam mógł umowę w banku podpisać, gdy będzie tego potrzebował.
Ale co jeszcze ważniejsze, baza nie będzie działała z automatu. Nie będzie tak, że od razu zapisani w niej będą wszyscy Polacy. Wprost przeciwnie - prawdopodobnie nikt na dzień dobry nie będzie wpisany. Będzie trzeba to zrobić samemu. I właśnie w tym cały szkopuł: baza będzie świetnie chroniła Polaków, ale tylko jeśli oni sami najpierw o to zadbają. Jednak fakt, że to darmowa usługa i że ma chronić przed stratą pieniędzy, powinien ich przekonać.
Prace nad projektem trwają w Ministerstwie Cyfryzacji. Nieznany jest dokładny ich harmonogram.
Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.