Co kupić żonie na nowy rok? Ta lista przyda się nie tylko mnie
Nowy rok to przeważnie świetna okazja, żeby podjąć nowe postanowienia - w tym przede wszystkim te dotyczące tego, co zrobić, żeby żyć zdrowiej i czuć się lepiej. W tym roku zdecydowałem się w tych postanowieniach nieco pomóc żonie, przygotowując listę sprzętów, które mogą okazać się pomocne. I tych, które będą niezbędne.
A że lista jest dość uniwersalna, może się przydać nie tylko mnie. Co się na niej znalazło?
Zacznijmy od podstawowej zalety - to chyba najładniejszy dostępny w tej chwili na rynku smart zegarek ze sportowym zacięciem. Albo najładniejszy smart zegarek w ogóle - szczególnie w wersji z kopertą w kolorze złotym i jasnym paskiem. Do tego w wersji z 40-mm kopertą nie będzie wyglądał jak busola nawet na drobniejszych rękach.
Przy tym wszystkim jednak Venu 2S nie zrywa ze swoim garminowym pochodzeniem, oferując szczegółowe analizy naszego zdrowia i opcję śledzenia różnych typów aktywności. Na pokładzie znajdziemy m.in. pulsoksymetr, system monitorowania stresu, energii, snu, oddechu, animowane wskazówki dotyczące ćwiczeń, obsługę planów treningowych i własnych treningów, a także cyfrowego trenera w postaci Garmin Coach.
Oczywiście GPS i optyczny czujnik tętna są w pakiecie. A jeśli chcemy skorzystać z zewnętrznego czujnika tętna, np. zimą, jak najbardziej możemy to zrobić. Co akurat w przypadku smart zegarów nie jest standardem.
Jeśli nie lubimy biegać z telefonem - żaden problem, muzykę na słuchawkach możemy odtwarzać bezpośrednio z zegarka.
O ile Garmin Venu 2S jest najbardziej stylowym zegarkiem sportowym, o tyle Fitbit Luxe wygrywa w tej konkurencji, jeśli chodzi o opaski sportowe. Wygląda bardziej jak element biżuterii, niż jak zaawansowany sprzęt elektroniczny. Do tego przygotowano dla niego całą masę akcesoriów (w tym zestawie kilka jest już dorzuconych na dzień dobry), które pomogą dopasować go do planowanej stylizacji - tak, również i wtedy, kiedy jest to stylizacja na sportowo.
Fitbit Luxe nie ma wprawdzie wbudowanego GPS, ale wystarczy zabrać ze sobą telefon, co i tak robi większość osób, żeby mieć pełny zapis trasy. Za jego pomocą możemy też monitorować całodzienną aktywność, sen, a także poziom gotowości na kolejny, wymagających trening. Ach - nie trzeba go też zbyt często ładować, bo jedno podłączenie do ładowarki wystarczy na nawet 5 dni.
Gdyby jednak Fitbit przypadł do gustu (nie dziwię się - aplikacja jest świetna), ale zapotrzebowanie było bardziej na zegarek niż na opaskę, jak najbardziej można temu zaradzić. Rozwiązaniem jest Fitbit Sense.
W tym przypadku zmienia się nie tylko forma - w porównaniu do Luxe dostajemy dodatkowo m.in. GPS, wysokościomierz, płatności zbliżeniowe czy opcję wykonywania EKG. Nie da się też pominąć faktu, że Sense ma dużo większy ekran, więc przy czytaniu powiadomień albo podczas treningu będzie po prostu łatwiej zobaczyć to, co chcemy zobaczyć. Przy okazji też rzadziej trzeba będzie go ładować, bo bez ładowarki wytrzyma nawet 6 dni.
Ok, nie jest to może zegarek, ale spokojnie można tę szczoteczkę zaliczyć do kategorii produktów pozytywnie wpływających na zdrowie. Tym bardziej, że od czasu, kiedy sam sobie kupiłem szczoteczkę soniczną, żona z zazdrością na nią patrzy i musi codziennie wysłuchiwać, jak ten zakup zmienił moje życie. Więc pewnie niedługo podobny zakup zmieni i jej życie.
Możliwe, że zmiana będzie nawet większa niż w moim przypadku, bo Philips Sonicare Prestige 9900 to szczoteczka soniczna z najwyższej półki. Z super zaawansowaną końcówką, 5 programami czyszczenia, systemem dopasowującym pracę do naszego stylu szczotkowania, Bluetoothem i aplikacją mobilną...
... po namyśle dochodzę do wniosku, że może to jednak ja powinienem sobie kupić tę szczoteczkę.
Skoro więc pewnie mi przypadłaby szczoteczka, musiałbym poszukać dla żony czegoś innego. Tym czymś mogłaby być... prostownica, o zakupie której moja żona regularnie wspomina, a której ostatecznie nigdy sobie nie kupiła, bo wiecznie o tym zapomina. Może więc czas, żebym w tym miejscu ja wkroczył do akcji.
MoistureProtect HP8374/00 nie ma wprawdzie ani Bluetootha, ani tym bardziej aplikacji, ale za to ma czujnik, który 30 razy na sekundę dokonuje pomiarów i na tej podstawie dobiera odpowiednią temperaturę, żeby zachować odpowiednie nawilżenie i nie przegrzać włosów. Ma też wyświetlacz, dzięki któremu łatwiej sprawdzać ustawienia, a do tego nagrzewa się w zaledwie 15 sekund.
Brzmi jak coś, z czego żona zdecydowanie by się ucieszyła.
O ile wszystkie powyższe produkty są w sferze "a gdyby tak kupić...", o tyle nowy smartfon dla żony w tym roku będzie nieunikniony - poprzedni ledwo dożywa na jednym ładowaniu do popołudnia, a po 4 latach intensywnego użytkowania daleko mu do pierwotnego wyglądu. Albo nawet kształtu.
Dlaczego akurat vivo V21 trafił na listę? Po pierwsze - nie kosztuje fortuny, a nigdy nie wiadomo, kiedy spotka go wypadnięcie z tylnej kieszeni spodni i trzeba będzie kupić kolejny. Po drugie - mimo niezbyt wygórowanej ceny, oferuje naprawdę przyjemne podzespoły, w tym ekran AMOLED z odświeżaniem 90 Hz, dobrą wydajność i 128 GB pamięci, która przyda się np. do zapisywania odcinków seriali do obejrzenia na później.
Po trzecie - vivo V21 ma naprawdę świetną kamerę do selfie, a pamiątkowych wspólnych zdjęć z różnych wyjazdów nigdy zbyt wiele.
Gdyby jednak żona uznała, że V21 i tak jest zbyt drogi, to zawsze zostaje vivo Y72. Jest jeszcze tańszy, zachowując jednak większość kluczowych zalet - w tym sporą pamięć wewnętrzną (także 128 GB) i łączność 5G, przy okazji oferując jeszcze większy ekran (6,44" w V21, 6,58" w Y72), co z pewnością przyda się podczas oglądania seriali.
W bonusie dostajemy jeszcze spory akumulator o pojemności 5000 mAh i opcję szybkiego ładowania.