Amerykański pilot zdradza: UFO przez kilka lat było dla nas codziennością
Dawno nie było żadnej ciekawej informacji o niezidentyfikowanych statkach latających. Wkrótce jednak powinny się pojawić, bowiem już w przyszłym miesiącu mija w Stanach Zjednoczonych termin publikacji rządowego raportu o dotychczasowych spotkaniach z UFO.
UFO to bardzo niefortunna nazwa. W powszechnym odbiorze kojarzy się ona bowiem ze statkami kosmicznymi kierowanymi przez przedstawicieli obcych cywilizacji. Tak przynajmniej myślenie o nich uformowała popkultura. W rzeczywistości UFO to skrót od niezidentyfikowanego obiektu latającego. Tylko tyle i aż tyle. Jeżeli zobaczycie jakiś przemieszczający się punkt na niebie i nie będziecie w stanie oszacować, czy jest to ptak lecący na wysokości kilkuset metrów, czy jednak samolot na 10 km, to jest to dla was UFO. Oczywiście do momentu, kiedy go zidentyfikujecie. Wtedy będzie to albo ptak, albo samolot, albo… dron, dlaczego nie?
UFO brali za codzienność
Tym razem jednak nowe informacje o spotkaniach z UFO postanowił upublicznić były pilot amerykańskiej marynarki wojskowej por. Ryan Graves. W trakcie służby Graves był pilotem myśliwca F/A-18 Hornet.
W trakcie wywiadu dla programu 60 Minutes w telewizji CBS, Graves stwierdził, że w pewnym okresie jego służby, w latach 2015-2017, niezidentyfikowane obiekty latające widział niemal codziennie, podczas każdego lotu. Takie same obiekty widzieli także inni piloci z jego pułku.
Co widział Graves?
Według pilota armia unika zmierzenia się z problemem niezidentyfikowanych obiektów latających. Gdyby w tym samym miejscu pojawiały się samoloty wojskowe innego państwa, byłoby to poważne naruszenie bezpieczeństwa narodowego, ale skoro to, co obserwują piloci, nie wygląda na samoloty, to armia stara się nie reagować.
Graves jest przekonany, że ciężko ustalić, z czym tak naprawdę spotykają się piloci: być może armia amerykańska sama testuje jakieś tajne technologie, co mogłoby tłumaczyć brak reakcji i ignorowanie doniesień o spotkaniach z UFO. Być może jednak są to szpiegowskie urządzenia innych krajów, takich jak Rosja czy Chiny, a być może jest to coś zupełnie innego.
Wszystkie dotychczas opublikowane doniesienia mają jednak jedną cechę wspólną: wszystkie mówią o obiektach wykonujących manewry, których konwencjonalna technologia nie jest w stanie zapewnić. Niezidentyfikowane obiekty latające posiadają zdolność wytrzymywania ogromnych przeciążeń, wykonywania nagłych zwrotów przy dużych prędkościach, wznoszenia na ogromne wysokości i co więcej, żaden z nich nie wykazuje jednoznacznego źródła napędu czy powierzchni sterowych takich jak lotki, skrzydła czy wirniki.
Jeżeli armia i agencje rządowe nie staną na drodze, w czerwcu powinien się ukazać obszerny raport o wszystkich dotychczasowych przypadkach spotkania z niezidentyfikowanymi obiektami latającymi. Cierpliwości.